Rozdział 9

12 6 4
                                    

„Poranne plotki”

[ Rankiem w Jadalni ]~•੭ु⁾

-AHAHAHAHA! - Asmodeus śmiał się w najlepsze.

-Asmodeus, bądź ciszej. Jeśli Mammon cię usłyszy, to znowu się wkurzy i jego paplaniny nie będzie końca. - Upomniał go Satan.

-Eh, raczej śpi na ten moment. Nie jest rannym demonem, wiesz? Z resztą... - Asmodeus przybrał cwaniacki uśmiech. - Jak możesz się NIE śmiać z tego, co się stało? W sensie, to jest Mammon, tak? I człowiek sprawił, że ten zatańczył tak jak mu zagrano i zmusił go do paktu.

-Pf...heheheh.

-Hej, słyszałem, jak się śmiejesz, Satan! Wiem, że ciebie też to śmieszy! - Zaśmiał się po czym odwrócił się w kierunku ludzi, którzy jedli w spokoju. - Tak czy siak, muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem. Nigdy bym nie pomyślał, że taki zwykły człowiek, jak ty byłby w stanie zawrzeć pakt z Mammonem. A już na pewno nie w tak krótkim czasie. Myślę, że dobrze wiedzieli, co robią przy wyborze uczniów z wymiany, huh?

-To było dziecinnie proste. - Powiedział, jakby dumny z siebie i wziął łyk herbaty.

-Albo jesteś o wiele groźniejszym przeciwnikiem, niż wyglądasz, albo Mammon jest po prostu TAK głupi. Nie jestem pewien, które jest bardziej możliwe.

Saotoru zgromił go lekko wzrokiem. No bo przecież to OCZYWISTE, że to pierwsze jest bardziej możliwe... Albo poprostu tak uważa Saotoru, a prawda jest inna..?

-Jedyne, co wiem na pewno, to to, że w końcu mam jak zmusić Mammona do oddania mi kasy. Nie mógłbym prosić się o lepszy powrót do gry! Epicka wygrana dla Leviathana! Powinienem był zgrać się z jakimś losowym człowiekiem i zrobić to wcześniej! - Wykrzyczał wręcz i się lekko zaśmiał, po czym zaczął opowiadać o tym, co mógłby zrobić z pieniędzmi, jakie wreszcie może odzyskać.

-Wiecie, to zaskakujące, że Saotoru był w stanie zawrzeć pakt z Mammonem... Ale jeszcze bardziej szokujące jest to, że zgrał się z Levim, który pomógł mu tego dokonać. Zgadzacie się? - Odrzekł Asmodeus.

-Tak, nigdy bym się nie spodziewał, że zobaczę dzień, w którym człowiek wygrał z Levim, a tu proszę.

-Przepraszam? Niemiejcie złego pomysłu. Nikt ze mną nie wygrał! Nasze interesy właśnie się zrównały, to wszystko! Relacja była czysto biznesowa! W sensie, po co miałbym mieć cokolwiek wspólnego z jakimś nie-otaku normikiem, który jest człowiekiem? No po co? Nie jestem zdrajcą! M-M-Moją jedyną miłością jest—

-Cheeseburger. - Powiedział z uśmiechem na twarzy Beelzebub.

-Nie! To jest TWOJA jedyna miłość, Beel!

-Mm... Robię się głodny już poprzez samo myślenie o nich.

-Wiecie, patrząc na to jak wszystko idzie, to reszta z nas także może skończyć z paktem z Saotoru lub z Raven, jeśli nie będziemy ostrożni. - Wszyscy kiwnęli głowami na zgodę z Asmodeusem. - Hmm... Gdybyś miał wybór, to z kim następnym chciałbyś mieć pakt, Saotoru?

-Hm... Satan.

-Jeśli chcesz zawrzeć ze mną pakt to wiedz, że będzie cię to kosztować. I to sporo. Chociaż, gdybyś zaoferował mi swoją duszę w zamian, to mógłbym to przemyśleć...

-A ty Raven? Jakbyś miała mieć pakt z którymś z nas to, z kim?

-Ja? Eh... Nie zastanawiałam się nad tym... - Powiedziała, spuszczając wzrok na swoją szklankę z sokiem.

-Cóż, tak czy siak... I tak nie będziecie w stanie nas ujarzmić tak łatwo jak Mammona. Właściwie to dość obraźliwe, jeśli myślicie, że jesteśmy tak głupi, jak ten kretyn.

Wymiana studencka [Obey me!]Where stories live. Discover now