Rozdział 6

16 6 0
                                    

„Ludzie o których wszyscy mówią”

Zestresowana Raven i zaspany Saotoru biegną przez korytarze, szukając sali, w której mają mieć pierwszą lekcję.

-Nosz cholera, gdzie ta sala... - Mamrocze dziewczyna.

W tle było słychać rozmowy i szepty różnych demonów.

-Hej, patrz to ci ludzie, o których wszyscy mówią. Myślisz, że to prawda, że Mammon stał się ich niańką?

-Cóż, jeżeli tak to nie uważasz, że to dobra sprawa? Jeżeli poczekamy wystarczająco, aż na pewno nie będzie zwracał na nas uwagi, to będziemy mogli ich zjeść, zanim Beel to zrobi.

Dziewczyna rozszerzyła lekko oczy, a jej brew zadrgała. No to chyba długo nie pożyje. Biegła dalej ciągnąć kolegę za nadgarstek. Chłopak, natomiast wyglądał, jakby się miał rozpłakać. Wyrwali go z jego pięknego snu, i to w bestialski sposób!

-Hej, wy ludzie! - Wykrzyknął ktoś, na co automatycznie się zatrzymali i do niego obrócili. - Tak, do was mówię, ludzie z udręką wymalowaną na twarzy, którą demony tak bardzo kochają.

Brunetka przełknęła lekko ślinę.

-Praktycznie krzyczycie, "Chodźcie tu i nas zjedzcie!". Wasze imiona to Raven i Saotoru, czyż nie? - Pokiwali głowami na tak. - Te D.D.D. nie należy do któregoś z was? Właśnie widziałem, jak komuś wypadło.

-Eh... - Saotoru posprawdzał kieszenie i były puste. - To chyba moje.

-W takim razie proszę bardzo. - Białowłosy mężczyzna podał mu D.D.D. które różowłosy przyjął z podejrzanym spojrzeniem. - Haha, o co chodzi z tym spojrzeniem? Nie musisz być taki podejrzliwy w stosunku do mnie.

-W takim razie się, chociaż przedstaw.

-Ah, racja. Nazywam się Solomon i jestem studentem z wymiany tak jak wy, ze świata ludzi. Miło mi was poznać.

-Wzajemnie! - Powiedziała Raven z uśmiechem i ulgą. - Mógłbyś nam pomóc?

-O co chodzi? Przecież Mammon się miał wami zająć co nie? Chociaż, jak tak na to spojrzeć, to to bardziej zobowiązanie niżeli obowiązek. Nie jestem pewien, czy przychodzi mi do głowy ktoś mniej odpowiedni do takiej roli.

-I znowu kolejny zmienia temat... - Mruknęła Raven.

-Ta...

-...W sensie, żeby wybrać Mammona do takowej roboty to albo trzeba być szalonym albo robić jakiś żart. Ale jako że to Lucifer go przydzielił to to nader oczywiste, że chce się z wami droczyć. Ahaha biedni wy.

-To pomożesz nam...?

-W czym?

-W znalezieniu sali 669?

-Patrząc na sytuacje i miejsce to nie potrzebujecie mojej pomocy. Wystarczy, że pójdziecie prosto i macie sale od 660 do 670.

-... Dzięki.

-Nie ma sprawy. Ja już będę leciał, widzimy się później. Trzymajcie się. - Solomon odszedł.

Wymiana studencka [Obey me!]Donde viven las historias. Descúbrelo ahora