Rozdział 13

606 58 29
                                    

Witam!

W dzisiejszym rozdziale dowiemy się jak rozwijają się relacje pewnych policjantów. Co do siebie czują? Czy gra w skojarzenia potrafi być niebezpieczna? 

Zachęcam do komentowania i gwizdkowania, bo to motywuje mnie do dalszej pracy!

Miłego czytania słodziaki <33

--------------------------------------

Pov. Capela

Po telefonie od Alberta od razu pojechałem na komendę. Zaczynałem się o niego martwić. Ten telefon był dziwny i fakt, iż musi zniknąć, tylko dlaczego? A ważniejsze gdzie? Będę musiał później to od niego wyciągnąć. W końcu dojechałem na miejsce docelowe, zjechałem na parking podziemny i zaparkowałem samochód na jednym z miejsc. Wyciągnąłem wszystkie dokumenty ze schowka, gdy nagle usłyszałem pukanie w szybę. Podniosłem wzrok i ujrzałem Xandera. Westchnąłem cicho i wysiadłem z auta.

- No cześć misiaczku, jak tam? - zapytał niebieskooki, a mnie przeszedł lekki dreszcz. Po prostu jest chłodno, to przez to.

- No cześć ptysiu. A dobrze, przyjechałem przepracować kilka godzin. - powiedziałem i uśmiechnąłem się w jego stronę.

- Mam nadzieję, że zaszczycisz mnie swoją obecnością na patrolu. Pojeździmy razem, poprzytulamy się. Co ty na to? - zapytał i poruszył zabawnie brwiami. Zaśmiałem się, ale starałem się ukryć rozbawienie, bo przedstawienie trwa.

- Z tobą zawsze kochanie. - wysłałem mu niewidzialnego buziaka. - Daj mi tylko zrobić papierki i dołączę do ciebie.

- Jasne, wzywaj na radiu - pokazał serduszko i wsiadł do swojego radiowozu, odjeżdżając. Pomachałem zrezygnowanie głową, cicho się śmiejąc. Wszedłem po schodach i wszedłem do swojego małego biura. Położyłem na małe drewniane biurko wszystkie dokumenty do podpisania i poszedłem do kuchni. Czas zaparzyć sobie napój bogów, czyli tak zwaną kawę.

Zaparzyłem wodę i zalałem kawę, Poczułem piękny zapach unoszący się z napoju, zgarnąłem kubek z napojem i czym prędzej ruszyłem do biura, by jak najszybciej zakończyć wypełnianie papierów. Gdy już skończyłem zaległą papierologię, zacząłem szukać informacji na temat Layersów. Zacząłem od najprostszej rzeczy, Wikipedii. Wpisałem nazwę w wyszukiwarce i znalazłem podstawowe informację, wszystkie z nich wiedziałem.

Postanowiłem poszukać w archiwum policyjnym. Otworzyłem drzwi i podszedłem do odpowiedniego przedziału. Po kilkunastu minutach w końcu znalazłem coś interesującego. Wziąłem do rąk teczkę, od razu ja otwierając. Parę informacji na temat członków ich grupy przestępczej, w samej grupie jest dziesięć osób, ale mają sporo kontaktów do pomocników. W głównym składzie grupy znajdował się lider - Jackson, Jego prawa ręka, "adwokat", który zawsze ratował ich dupy gdy mieli trafić za kratki. Nikt nie zna jego tożsamości oprócz grupy. Zawsze wysyłają kogoś innego, a on mówi dokładnie to, co przekazał mu pan adwokat. I zostało siedmiu zadaniowców. Zazwyczaj to zadaniowcy kogoś porywali, grozili.

W aktach jest wspomniana ich ostatnia akcja wykryta przez departament policji. Napad na sędziego głównego i jednego z senatorów, wymusili na nich przelew stu tysięcy, a już po paru minutach pieniądze jakby wyparowały. Ostatnio widziano ich, jak uciekali w kierunku Vinewood. Została tam jedna jednostka undercover, która miała wykryć ich bazę. Znamy dokładne miejsce i dom, ale nie możemy wjechać na brak wystarczających dowodów. Nic nie mieliśmy, działali bardzo dobrze, co mnie strasznie irytowało.

Zabrałem teczkę i zacząłem dalej czytać, chcąc wiedzieć jak najwięcej. Zazwyczaj widniały jakieś ich stare akcje i występki. Mieliśmy też informacje na temat starych członków, którzy nie żyli, albo przesiadywali w więzieniu. Żaden nic niestety nie jest w stanie zeznać, bo każdy został tak skatowany, ze stracili pamięć. Trwale. Dostali szansę nowego życia, ale spaprali to zazwyczaj napadami lub ucieczkami i siedzą za kratkami.

Cisza. Czekając na prawdę - Albert Speedo x Vasquez SindaccoUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum