Rozdział 6

603 66 24
                                    

Witam!

W tym rozdziale wystąpi mały przełom! Jestem ciekawa waszej reakcji na to co się wydarzy później happ

Zachęcam do komentowania i gwiazdkowania, bo to motywuje mnie do dalszej pracy!

Miłego wieczorku i miłego czytania <33

-----------------------------------------

Trzech mężczyzn zasnęło podczas oglądania filmu. Quinn spał w dość dziwnej pozycji. Jego nogi leżały na oparciu od kanapy, a głowa zwisała w dół już poza kanapą. Sindacco leżał praktycznie na nim, a głowę miał opartą o jego nogi. Albert miał głowę na brzuchu Vasqueza.

Białowłosy przebudził się, od razu czując, jak suche ma gardło. Wstał z kanapy, trochę się ociągając, wszędzie wokół nich leżały rozsypane chipsy i chrupki. Udał się do kuchni i nalał sobie szklankę wody, którą od razu wypił. Usłyszał dźwięk swojego telefonu, ze zdziwieniem zauważając, że znajduje się w jego kieszeni. Myślał, że leży pewnie gdzieś na podłodze.

Otworzył ikonkę z wiadomościami zauważając kolejnego SMS'a od osób, które wyznaczają mu zadania.

Od Nieznany Numer:

Dzisiaj masz do wykonania ostatnie zadanie, dobrze się przygotuj.

Szarooki po odczytaniu wiadomości, westchnął cicho i zaczął się zbierać do wyjścia. Ubrał buty i poszedł po bluzę, która leżała koło kanapy. W międzyczasie Vasquez i Michael zdążyli się obudzić.

- Gdzie idziesz? - zapytał jeszcze zaspanym głosem Sindacco.

- Muszę coś zrobić - rzekł tajemniczo i wziął bluzę w rękę.

- Znowu musisz coś załatwić i nie będzie cię cały dzień? - dopytał, mrużąc na niego oczy. Nie uzyskał odpowiedzi, a Laborant zaśmiał się cicho. Śmieszyła go ta sytuacja. Za to Sindacco uważał, że Speedo zachowuje się strasznie podejrzanie i dziwnie. Za dziwnie jak na niego. - Co będziesz robił?

- A co cię tak to interesuje? - Zaczynał być zirytowany, co go to obchodzi?

- Po prostu chce wiedzieć, co będziesz robić, żebym wyrazie co wiedział, jak ci ratować dupę - zaśmiał się i wstał z kanapy.

- Nie musisz mnie ratować - odpowiedział i wyszedł z mieszkania szatyna, trzaskając drzwiami. Udał się na parking piętrowy niedaleko mieszkania starszego. Ukradł jeden z samochodów, który stał na tym parkingu i odjechał w stronę apartamentów. Wszedł do swojego mieszkania, przebrał się w ciuchy "na akcje". Wziął swoją broń do ręki i schował ją za pasek spodni.

Zastanawiał się, co tym razem będzie miał do zrobienia. Czekał na SMS'a z informacją co dalej, ale nie otrzymywał jej. Powoli zaczynał się nudzić, więc postanowił wyczyścić swój pistolet i noże.

Nagle usłyszał dźwięk powiadomienia. Odblokował telefon i zerknął na wiadomość, którą dostał.

Od Nieznany numer:

Przyjedź na GPS, tam dostaniesz dalsze informacje.

Lokalizacja GPS

Wziął wszystkie swoje rzeczy i wyszedł z mieszkania, biegiem dotarł do swojego samochodu. Odpalił silnik i pojechał w wyznaczone miejsce. Gdy dojechał na miejsce, zorientował się, że to ten sam budynek, z którego obserwował komendę. Znowu usłyszał dźwięk swojego telefonu. Już lekko zirytowany wyciągnął go i ujrzał SMS'a od tego samego numeru co zawsze.

Od Nieznany numer:

Podejdź do krawędzi i zobacz, co się szykuje.

Powoli podszedł do krawędzi, pod jego nogami leżała lornetka, którą po chwili podniósł. Nie wiedział, co się może stać, był ciekawy, ale jednocześnie się bał. Wyjrzał przez lornetkę i zaczął się rozglądać. Nagle gdy tak przesuwał wzrokiem przez różne rzeczy, ujrzał policjanta, który siedzi skuty na dachu komendy. Przypięte do niego zostały dwie C4. Jeszcze bardziej przybliżył wizję lornetki i przyjrzał się policjantowi. Wydawał mu się znajomy.

Nagle przypomniał sobie, kto właśnie siedzi nieprzytomny na tym dachu. Dawny przyjaciel, współpracownik, wręcz brat.

- Debilu przecież on widział nasze twarze! Rozpierdoli się z tego policji i tyle będzie z tej akcji! - krzyczał czarnowłosy w jego stronę.

- Uspokój się! Czy ktoś powiedział, że zamierzam go wypuścić? Wiem, że jesteś nowy w tej branży, ale patrz jak to się robi - Podszedł do związanego mężczyzny, który spoglądał na niego z przerażeniem. Później był ból, tortury, a w końcu śmierć. - Gdy ktoś zobaczy twoją twarz, nawet gdy tylko trzymasz broń, nie możesz się wahać Dante.

- Nie będę zabijał każdej napotkanej osoby!

- To nie są żarty, to walka o przeżycie. Tu nie ma kolorowych kucyków i tęcz, tu jest śmierć i ból. Zrozum w końcu, że jeszcze trochę, a zginiesz w ten sposób!

- Dobra

- A teraz idziemy okraść jakąś babkę na ulicy, w końcu trzeba coś zjeść

Pamiętał ten dzień nad wyraz dobrze. Wtedy Dante w końcu zrozumiał, co oznacza życie na ulicy. Spojrzał jeszcze raz na swojego przyjaciela, przypominając sobie, jak bardzo mu go brakowało przez te lata. Jak bardzo tęsknił za tym niezdarnym człowiekiem. Po chwili znów dostał SMS'a, odłożył lornetkę i spojrzał na wiadomość.

Od Nieznany numer:

Obserwuj, jak twoja przeszłość umiera.

Nie mógł pozwolić, by jego najbliższa osoba zginęła. Mimo że nie widzieli się kilka lat, to wciąż ten człowiek był najważniejszy. Nie mógł pozwolić, by umarł. Nie po tym co razem przeszli, nie mógł, dlatego kim byli dla siebie kilka lat wstecz.

Jak najszybciej pobiegł w stronę drabiny i zszedł z dachu. Pobiegł na komendę, od razu wyłamując zamek do wejścia. Wbiegł do środka i zaczął szukać schodów na górę. Po chwili biegania w holu w końcu znalazł wejście na dach. Wbiegał schodami, nie przejmując się tym, że jakiś policjant zaraz może go zobaczyć. Długo zajęło mu wytrychowanie zamka stalowych drzwi, które prowadziły na dach. Przez małe okienko w nich widział Dante, który leżał nieprzytomny i nieświadomy tego, że może umrzeć. Otworzył drzwi i podbiegł do czarnowłosego, od razu go odkuwając. Wziął go na ręce i wybiegł z komendy. Usłyszał wybuch bomby zaraz po tym jak wsadził dawnego przyjaciela na miejsce pasażera w swoim samochodzie.

Nie przejmując się tym, że za nim wybucha panika, sprawdził puls przyjaciela. Odetchnął z ulgą gdy wyczuł, że żyje. Albert postanowił, że weźmie Dante do swojego mieszkania. Zapyta, co się stało, w końcu porozmawiają o tym czemu niebieskooki wyjechał i zostawił go samego. Czemu zostawił marny list i tyle po nim zostało, na wiele lat. Do teraz.

Od Nieznany numer:

Nie wykonałeś najważniejszego zadania. Dostaniesz nauczkę.

Cisza. Czekając na prawdę - Albert Speedo x Vasquez SindaccoWhere stories live. Discover now