Rozdział 9

705 60 11
                                    

Witam!

Z każdym rozdziałem jest coraz ciekawiej... W tym rozdziale zobaczycie coś innego niż niedolne próby znalezienia Alberta i bezpodstawne kłótnie Erwina! Mimo wszystko są kolejne postacie i relacje, które was zaciekawią!

Chyba trochę za dużo już zdradzam...

Jak zawsze serdecznie zachęcam do komentowania i gwiazdkowania, bo to motywuje mnie do dalszej pracy!

Miłego czytania <33 

----------------------------------------

Pov. Capela

Albert odwiózł mnie pod moje mieszkanie i pożegnał się krótkim:

- To w kontakcie - I odjechał.

Otworzyłem drzwi od swojego mieszkania i przeszedłem przez próg. Moje mieszkanie nie jest jakieś niesamowite, ale ma wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy. Udałem się do sypialni i stanąłem przed szafą, otwierając drzwiczki od niej. Wziąłem jakieś rzeczy na przebranie i poszedłem do łazienki. Wziąłem prysznic i przebrałem się w przygotowane ciuchy.

Przez cały czas przychodziły mi różne myśli w bardzo szybkim tempie. Nie mogłem nad nimi nadążyć. "Kim był człowiek, który mnie zaatakował?", "Czemu kazał Albertowi wysadzić mnie i pół komendy?", "Co gdyby Albert nie rozpoznałby mnie, teraz bym nie żył?", "Czy wtedy też bym przeżył i nic by nie wybuchło?", "Albo zginąłby ktoś inny?".

Uniosłem wzrok i spojrzałem w lustro. Czarne włosy jak ciemna noc do tego fioletowe pasemka. Niebieskie oczy jak woda, w której ktoś mógłby utonąć. Blada cera, która mówiła, jakbym wstał z grobu. Małe wory pod oczami mówiące, że mam problemy ze snem. Małe blizny znajdujące się na twarzy najprawdopodobniej pokazujące, że przeszedłem przez coś, co miało mnie załamać. Jedyne co tak naprawdę się zmieniło to zmiana wewnątrz mnie. Podejście do życia. Stałem się rozważny i spokojny. Zawsze gdy miałem podjąć jakieś decyzje wolałem, je dobrze przemyśleć, postawić sobie za i przeciw niż działać pochopnie. A Albert?

Z tego co zauważyłem, nie zmienił się bardzo od naszego ostatniego spotkania, ale jego charakter... Stał się odważniejszy, ale potrafił zatrzymać się na chwilę i przemyśleć to co robi. Potrafił podjąć decyzję w szybkim tempie, ale potem potrafił tego żałować. Stał się też ostrzejszy, tak jakby zakopał niektóre uczucia, stał się skurwielem większym niż kiedyś. Uśmiechnąłem się pod nosem na to stwierdzenie.

Odwróciłem wzrok od lustra i w końcu wyszedłem z łazienki. Skierowałem swoje leniwe kroki w stronę kuchni. Chociaż bardzo chciałbym sobie zrobić napój bogów, jakim jest kawa, nie mogłem sobie na to pozwolić. Zapomniałem jej kupić, a teraz nie chciało mi się ruszać dupy do sklepu, który był oddalony o dobre dwadzieścia minut drogi. Nalałem do czajnika wody i nastawiłem gaz, zrobię sobie herbatę. Wsypałem woreczek z napojem i zalałem go już gorącą wodą. Złapałem za kubek i poszedłem w stronę kanapy, od razu na niej siadając. Obejrzę jeden odcinek serialu i zrobię zaległy raport. Tak, tylko jeden odcinek.

Nim się zorientowałem, obejrzałem dwa odcinki serialu i już zamierzałem włączyć kolejny, ale mój telefon zaczął wibrować i wydawać dźwięki cichej muzyczki oznaczającej, iż ktoś dzwoni. Kurwa mać, chciałem obejrzeć serial.

Wziąłem telefon do ręki, spojrzałem na ekran i ujrzałem uśmiechniętą twarz Wayne'a. Zdjęcie przedstawiało niebieskowłosego, który przytula się do mnie podczas robienia zdjęcia. Gdy zobaczyłem tę fotografię, od razu się uśmiechnąłem, szybko wspominając ten dzień. Tamten dzień wywoływał we mnie pozytywne emocje. Przesunąłem zieloną słuchawkę i przyłożyłem urządzenie do ucha.

Cisza. Czekając na prawdę - Albert Speedo x Vasquez SindaccoWhere stories live. Discover now