Rozdział 11

599 62 13
                                    

Witam!

W tym rozdziale jest wiele niewiadomych, w sumie tak jak w całej książce XD Co stało się ze Speedo? Jak zareagują inni na jego stan zdrowia? Czy w końcu dowiedzą się kto mu to zrobił? I czemu Albert jest taki tajemniczy?

Takie info, ale to już bardziej tak od mojego serduszka dla was! :3

Jeżeli się postaramy niedługo na moim koncie wybije próg 200 obserwacji! Niby jeszcze 21 osób, ale czy to tak dużo? Sama nie wiem XD

Nie wiedziałam, że moje konto będzie się tak rozrastać, poznam tyle osób, z których nie potrafię zrezygnować mimo chwilowego braku kontaktu i że wattpad stanie się moją ostoją spokoju, a pisanie jedyną rzeczą dla której pragnę żyć! Jesteście niesamowici i tak naprawdę tylko dzięki wam mogę rozwijać to co robię, a w zamian dostajecie takie książki i shoty, więc chyba warto?

Bardzo zachęcam was do komentowania i gwiazdkowania, bo to motywuje mnie do dalszej pracy!

Miłego czytania skarby <33

--------------------------------------------------------

Pov. Vasquez

Przeszukaliśmy dosłownie całą wyspę, Sendy i Paleto, ale wszędzie były pustki. Nikt go nie widział, nikt nie słyszał, jakby się rozpłynął. Przeczesaliśmy praktycznie wszystkie zakamarki, w których ktoś mógł się ukryć, ale po nim ani śladu. Policja też nie wiedziała, gdzie może być. Capela przekazał nam, że zakładnikiem na żadnym banku nie był, zbyt dobrze się ukryli. Jeżdżę po mieście bez jakiegokolwiek pomysłu, gdzie jeszcze mógłby jechać. Mam tylko nadzieję, że te osoby chcą go tylko nastraszyć...

Usłyszałem dźwięk mojego telefonu. Ktoś dzwoni, tym ktosiem okazał się Carbonara. Szybko odebrałem.

- Powiedz, że coś masz. - powiedziałem szybko, mając nadzieję, że jednak Nicollo coś wie.

- Niestety nie, nie mam już pojęcia gdzie go szukać. Sprawdzałem już parę miejscówek po kilka razy - westchnął.

- Reszta też nic nie znalazła, nawet jednego pierdolonego śladu po nim. Zaginął jak kamień w wodę. Albert gdzie ty jesteś? - zapytałem siebie tak cicho, że białowłosy nie mógł tego słyszeć. Usłyszałem dźwięk zakończonego połączenia, więc rzuciłem telefonem na miejsce pasażera z frustracją. Przez naszą rozmowę zdążyłem dojechać na doki. Krążyłem po nich, szukając czegokolwiek. Znowu słyszałem dźwięk dzwonka, zgarnąłem telefon i odebrałem, mimo iż widziałem, że to nieznany numer.

- Albert jest w szpitalu. Jest w ciężkim stanie i właśnie ma operację.

- Jadę - powiedziałem krótko, nawet się nie zastanawiając. Rozłączyłem się i wykonywałem kolejne połączenia do innych z ekipy, że Albert jest w szpitalu. Nie przestrzegałem żadnych przepisów drogowych. Jechałem cały czas, jeszcze bardziej dociskając gaz. Gdy w końcu byłem już pod budynkiem szpitala, zaparkowałem niechlujnie i jak najszybciej wysiadłem z samochodu. Wbiegam do środka i przy recepcji widzę Lucasa i Barta, szybkim krokiem do nich podchodzę.

- Wiecie coś?

- Ma teraz operacje. Jakiś lekarz znalazł go na dole szpitala. Musieli go tam zostawić. - wytłumaczył szybko fioletowłosy. Dosłownie po tej odpowiedzi usłyszałem bieg w naszą stronę. Obróciłem się i ujrzałem Erwina i Carbonara, przystanęli przy nas, oddychając ciężko.

- Co z nim? - zapytał Nicollo. Bart odpowiedział to samo co mi, a ja zacząłem podchodzić do medyka, który właśnie wyszedł z przydziału operacyjnego.

- Jaki jest stan Alberta i w jakiej jest sali?

- Na razie operacja idzie w dobrą stronę, jest na bloku A, w sali drugiej - Niestety musieliśmy czekać przed salą na niewygodnych krzesłach. Nie wiedziałem, ile tak siedzę, nie sprawdzałem godziny, straciłem poczucie czasu. Po prostu siedziałem i czekałem, cały czas myślałem, kto mógł to zrobić. Komu mógł się narazić?

Cisza. Czekając na prawdę - Albert Speedo x Vasquez SindaccoDonde viven las historias. Descúbrelo ahora