~35~

621 45 52
                                    

Pov: Nick

Siedziałem z chłopakami na ławce przy szkole, a ci nie dawali mi spokoju i cały czas zadawali mi pytania na które ciężko było mi odpowiedzieć.

- No odpowiedz nam na pytania Nick! - Krzyknął do mnie blondyn a ja lekko prychnąłem pod nosem.
- Chodźcie do mnie to na wszystko wam odpowiem. - Powiedziałem wstając z ławki.

Weszliśmy do mieszkania i zdjelismy z siebie kurtki oraz buty. Chlopaki usiedli na kanapie a ja poszedlem do kuchni i wyciągnąłem z lodówki niebieskiego, zielonego i pomarańczowego monstera. Podałem puszki chłopakom i rozsiadłem się obok nich.

- No dobra to po kolei jakie macie pytania? - Zapytałem lekko spięty tym że próbując zapomniec o calej sytuacji właśnie musze sobie o niej przypominać.
- Robili wam krzywde? - Zadał pytanie blondyn.
- T-tak.. - Zaciąłem się na wspomnienie o tym jak prawie mnie zabili.
- A co? Wiem że to niekomfortowe pytanie wiec nie musisz na nie odpowiadać. - Powiedział George
- Nie no opowiem. Porwali nas na ulicy ale obudzilismy sie z Karl'em w pokoju w piwnicy. Oczywiscie najpierw obudzil sie Karl a ja od razu po nim lecz gdy sie obudzilem to przy nim stał jego ojciec. Powiedzialem wtedy cicho imie Karl'a jego ojciec się do mnie odwrocil. Wstał od Karl'a i wyciągnął nóż podchodząc do mnie. - przerwalem na chwile bo moje serce zaczelo szybciej bic a oddech przestal byc rowny. - i.. ten caly ojciec Karl'a powiedzial cos w stylu. "Wiesz co Karl najbardziej cie zaboli?"  w tamtym momencie przyłożył nóż do mojego brzucha i kontynułował. "Cierpienie i ból twojej miłości" a po tych słowach przejechał wolno. Bardzo wolno i głęboko po mojej skórze.
- Masz blizne? - Przerwał mi Clay.
- mam. - Powiedziałem i podwinąłem koszulke pokazując chłopakom jeszcze nie do konca zagojoną rane. Clay bez zadnego slowa sie do mnie przytulił. Oddałem uścisk i kontynulowalem.
- Zacząłem w tamtym momencie tracić powietrze. Doslownie tracilem kontrole nad moim cialem. Jak ojciec Karl'a opuścił pokój to jeszcze powiedział "Albo jakos sie uwolnisz i mu pomożesz albo ma 20min życia" i wyszedł. Ja traciłem świadomość. Karl kazał mi patrzec na siebie. Widzialem jak wstaje i sie wierci a jego nadgarstki krwawią od przetarć po linie. Udalo mu sie wyglągnąć z kieszeni nożyk sprężynowy i rozciąć line. Podbiegl do mnie i rozciał tez moja line. Wyrwal jakis kawalek materiału i ucisnął mocno moją rane.
- Woah.. Serio szanuje że daliście sobie rade w takim momencie. - Powiedział George. Uśmiechnąłem się do niego i przez łzy kontynułowałem.
- Takie sytuacje powtarzaly sie pare razy. Bili mnie, cieli mi skóre i specjalnie trzymali Karl'a aby patrzyl na to co mi robią. Raz tak mnie pobili ze plułem i wymiotowalem krwią. Udalo nam sie uciec po tym jak niepostrzeżenie zabralem ojcu Karl'a telefon i zadzwonilismy na policje. - Dokonczylem moja wypowiedz.
- Co z Karl'em? Widujesz sie z nim? - Spytał brunet na co dreszcze przeszły po calym moim ciele.
- Tak. Widuje sie z nim codziennie.. Mozemy do niego isc jak chcecie. - Uśmiechnąłem się słabo na wspomnienie o Karl'u.
- Oczywiście że chcemy! - Krzyknął Clay wstając z miejsca i podbiegając do butów.

Szliśmy do szpitala. Chlopaki po drodze zadawali mi pytania czemu idziemy w totalnie przeciwną strone od domu Karl'a. Łzy zbieraly sie w moich oczach ale nie płakałem. Szedłem dalej i nie odpowiadałem na pytania chłopaków. Gdy doszliśmy do szpitala to zauważyłem zmartwioną minę Clay'a i przerażoną mine George'a. W jego oczach również zebrały się łzy.

- Zapraszam do środka. - Powiedziałem smutno  wskazując ręką na budynek szpitala. Chłopaki juz nie zdając wiecej pytan poszli za mną do srodka. Doszlismy pod jedną z sal w ktorej leżał Karl. Zapytaliśmy się lekarza czy możemy wejsc do niego a lekarz wyraził zgode. Weszlismy do środka. Karl był nieprzytomny. Uśmiechnąłem się lekko do chłopaka widząc jak spokojnie śpi. Co prawda w śpiączce ale śpi. Usiadłem obok niego na fotelu a Clay razem z Gogy'm usiedli na kanapie przy ścianie. Złapałem Karl'a za ręke tak jak miałem już w zwyczaju.

- Przykro mi Nick.. Nie wiem co powiedzieć. - Powiedział blondyn łapiąc się za kark.
- Teraz wiem jak się czuł gdy po mojej próbie samobójczej musiał tu siedzieć i patrzeć na mnie. - Pierwsza łza spłynęła po moim policzku.
- Wyjdzie z tego prawda? - Zapytał brunet
- Tak. Wyjdzie. Ale nikt jeszcze do końca nie wie kiedy. - W momencie w którym to powiedziałem poczułem ucisk na dłoni. Spojrzałem wystraszony na Karl'a który lekko otworzył oczy i się uśmiechnął na mój widok.
- Teraz.. - Powiedział słabo na co się uśmiechnąłem od ucha do ucha, wstałem i przytuliłem go.
- Karl! - Krzyknął Clay wstając z miejsca i podchodząc razem z George'm do łóżka.
- Ale my mamy wyczucie - Zasmial się brunet
- No duże - Również zasmiał się Karl.
- Pójde po lekarza. - Powiedział Clay.

Siedzieliśmy i gadaliśmy z chłopakiem aż do pomieszczenia wszedł lekarza z blondynem i ciocią Karl'a

- Synku! - Krzyknęła cała zapłakana kobieta przytulając się do Karl'a.
- Prosiłbym o wyjście z pokoju jedynie zostac moze prawny opiekun. Wyszliśmy z chłopakami z pokoju i usiedliśmy na krzesłach.

Minęła ponad godzina a z gabinetu wyszedł lekarz a tuż za nim Karl z pomocą swojej cioci.
Śmiał się.. to było urocze. Wstałem z miejsca i podszedłem do chłopaka.

- Czuje sie jak małe dziecko które uczy sie chodzić. - Zaśmiał się szatyn puszczając się swojej cioci i robiąc ledwo trzy kroki w moją strone po czym stracił równowagę i zawisł na moich ramionach. Zaśmiałem się i dałem chłopakowi buziaka w nos na co się zarumienił.
- Moge ci pomóc spowrotem złapać równowage. - Powiedziałem stawiając Karl'a spowrotem na proste nogi a ten cały czas trzymał się moich ramion.
- Nie puszcze cie głupku! - Krzyknął śmiejąc się.
- No zobaczymy. - Powiedziałem odsówając się od chłopaka a ten tylko się zachwiał i zmienił wyraz twarzy na zdezorientowany. Stanąłem jakieś 5 kroków dalej od chlopaka i wyciągnąłem do niego ręce sugerujac tym zeby zaczął do mnie iść. Szatyn popatrzył na mnie lekko skrzywiony po czym popatrzył na swoje nogi i zaczął powoli iść lecz po dwóch krokach stracił równowage. Podbiegłem do niego jak najszybciej i złapałem go gdy upadał.
- Przepraszam.. - Wyszeptał na co zmarszczyłem brwi i przytuliłem chłopaka.
- Karl możesz dzisiaj juz wracac do domu ale masz sie nie przemęczać. - Powiedziała ciocia Karl'a na ci chłopak się uśmiechnął.
- Wracajmy do domu prosze. - Powiedział szatyn.

Siedzieliśmy juz w pokoju Karl'a. Ja, Karl, Clay i George. Graliśmy w różne planszówki. Co jakis czas pomagałem Karl'owi chodzić. Po tym postrzale uszkodziła mu sie jakaś tkanka odpowiadająca za mięśnie nóg. Tkanka za jakiś tydzień powinna się zrosnąć a Karl zacznie normalnie chodzić.

W końcu wszystko było dobrze. Byłem z swoim chlopakiem, rodziną i przyjaciółmi. Było dobrze. Zbyt dobrze.

___________________________________
1071 słów

"Zbyt dobrze" Tak kochani znów coś się spierdoli. Podczas czytania najbliższych rozdziałów polecam słuchać piosenki
"Ocean by Elsa & Emilie (Speed Up + Reverb)"
Daje mega vibe do tej książki <3

Gotowi na to co sie odpierdoli?

Zastanawiam sie czy nie napisac jeszcze jednego rozdziału dzisiaj?

I can't love || Karlnap Hikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin