~34~

688 60 64
                                    

Pov: Karl

Siedziałem na ziemii a Nick leżał na moich kolanach. Jestem w stanie powiedzieć że od kiedy zwymiotował minęło pare godzin. Bałem się cholernie że mój ojciec zrobił mu tak wielką krzywde że może sie w kazdym momencie wykrwawić. W końcu nie dość że dużo razy mój ojciec go okaleczył to do tego Nick sporo krwi zwymiotował. W każdej chwili może mi zemdleć i sie nie obudzić. Rozglądałem się po całym pomieszczeniu w poszukiwaniu czegokolwiek co mogłoby nam pomóc. Nagle Nick wstał do siadu i oparł się głową o ściane. Wstałem z miejsca i zacząłem chodzić po pomieszczeniu. Nick przygladał się wszystkiemu co robie. Nagle na jednej z cegieł dostrzegłem mój inicjał narysowany zieloną kredą. K.J. Zmarszczyłem brwi po czym otworzyłem szerzej oczy. Podbiegłem do wielkiej starej szafy która ledwo co się trzymała. Zacząłem otwierać szuflady az w jednej z nich dostrzegłem karty i jakiś stary kawałek papieru odwrócony do góry nogami. Chwyciłem za karty i zacząłem każdą z nich uważnie przeglądać. Nick patrzył na mnie jednocześnie z powagą i rozbawieniem. Chwyciłem w ręke jednego Asa na którym też był mój inicjał. Reszta kart momentalnie wypadła mi z rąk a mi sie coś przypomniało

______________ 7 lat wcześniej ____________

- Karl cholera jasna!
- Tak tato..?
- CZEMU POMAZAŁEŚ TE PIEPSZONE KARTY?!
- Lukas to tylko kawałki papieru nie krzycz na niego.
- W tym momencie schodzisz do piwnicy i chowasz te karty tak abym nie musiał wiecej na nie patrzeć.
- Przepraszam tato..
- ZNIKAJ MI Z OCZU
- Lukas przestań
- Nie masz prawa głosu!

_______________________________________

- Karl? KARL! - Ocknąłem się po chwili i popatrzyłem na Nick'a. - Co sie dzieje?
- Nick ja.. ja wiem gdzie my jesteśmy.. - Chłopak na moje słowa rozszezył oczy i się uśmiechnął.
Zebrałem szybko wszystkie karty i schowalem spowrotem do szafy. Usiadłem obok Nick'a i wziąłem głęboki wdech.
- Jesteśmy w tej kamienicy w której wczesniej mieszkałem z tatą i mamą. W piwnicy. - Popatrzyłem na chłopaka który lekko sie do mnie uśmiechnął.
- Myślisz że nas znajdą? - Spytał na co ciarki przeszły po całych moich plecach.
- Nie jeśli sami nie damy im jakiegoś znaku. - Przełknąłem głośno śline wstrzymując płacz.

Usypiałem pomału dopóki nie usłyszałem głośny huk. Otworzyłem natychmiastowo oczy i zobaczyłem jak jeden mężczyzna ciągnie Nick'a za ręce w inny kąt pokoju a dwójka mężczyzn przytrzymuje mnie.

- To jak sunku? - Popatrzyłem na swojego ojca z przerażeniem. - Teraz twoja kolej. - Uśmiechnął się. Mój ojciec wyciągał z kieszeni nóż a Nick za wszelką cene starał się wyrwać co po krótkiej chwili mu się udało. Odepchnął z całej siły mojego ojca po czym usiadł przede mną przytulając mnie.
- WYPIERDALAJ OD NIEGO! - krzyknął a ja zobaczyłem w oczach mojego ojca.. dumę..? Chyba dostrzegł w Nick tą odwage i siłe której nigdy nie widział u mnie. Mój ojciec się uśmiechnął i zaczął powoli podchodzić do nas klaszcząc w ręce. Po chwili przykucnął przy nas.
- Wiesz Nick.. Gdyby Karl był taki jak ty mogłbym bez problemu nazywać go synem a nie ciotą. - Po tych słowach Nick napluł mojemu ojcu w twarz. Mężczyzna wytarł miejsce pod okiem zaśmiał się i się odsunął. - Ty sie nigdy nie poddajesz prawda? Nie boisz się niczego?
- Nie. Jesteś w będzie. Boje się.. ale nie ciebie. - Nigdy nie widziałem mojego ojca aż tak dumnego.
- Ja tu jeszcze wróce a wtedy to wy bedziecie błagać o życie. - Zaśmiał się po czym razem z trójką mężczyzn wyszedł z pomieszczenia.

- N..Nick jak ty to zrobiłeś? - Zapytałem cały roztrzęsiony.
- Nie pytaj teraz o to tylko trzymaj. - Powiedział kładąc mi do ręki telefon.
- C..co?! JAK?! - Krzyknąłem na co chłopak położył dłoń na moich ustach.
- Cicho bądź. Jak się wyrwałem temu całemu Jasperowi i popchnąłem twojego ojca to zabrałem mu z kieszeni telefon. - Zaśmiał się cicho. - Dzwoń po policje. - Popatrzył na mnie z ogromną nadzieją. Odblokowałem telefon i wpisałem numer do szeryfa który natychmiastowo odebrał.
- Dzień dobry biuro szeryfa w czym moge pomóc? - Odezwał się tata Nick'a. Było słychać że jest wykończony.
- Szeryfie to ja Karl.. Jest ze mną Nick.
- Boże dzieci! - Krzyknął. - Gdzie jesteście wiecie?!
- Jesteśmy w starej kamienicy w tej w której wczesniej mieszkałem na ulicy ********* 91 w piwnicy. - Powiedziałem.
- Dobra dzieciaki wysyłam do was wszystkie jednostki. Zaraz będziecie wolni.
- Dziękuje. - Wyszeptałem i w momencie w którym chciałem się rozłączyć usłyszałem przekręcanie klucza w drzwiach. Rzuciłem telefon pod szafe i przytuliłem Nick'a.

- Gdzie kurwa jest mój telefon?! - Wykrzyczał mój ojciec trzymając pistolet w ręce.
- N.. nie wiem! - Krzyknąłem do niego a Nick rozgladał się po całym pomieszczeniu. Mężczyzna podszedł do nas i przyłożył pistolet do mojej głowy. Nick totalnie nie myśląc kopnął mojego ojca przez co ten się skulił. Nick wstał z miejsca ciagnąc mnie za sobą. Chwycił pistolet i wymierzył nim w mojego ojca.
- Nie strzelisz chłopcze. - Zaśmial się na co Nick odblokował broń. - Nie dasz rady strzelić jesteś tylko głupim nastolatkiem.
- Jestem synem szeryfa idioto. - Powiedział po czym srzelił w noge mojego ojca. Ten tylko krzyknął z bólu. Nick rzucił pistoletem o ściane i ciagnąc mnie za sobą wybiegł z pomieszczenia.

Błądziliśmy chwile po piwnicy aż znaleźliśmy schody na góre. Wbiegliśmy po nich i wybiegliśmy z budynku Nick zobaczył policje a ja zobaczyłem mojego ojca celującego z broni wprost na Nick'a. Podbiegłem do chłopaka i stanąłem za nim osłaniając go. Wtedy poleciał strzał Poczułem ogromny ból w okolicach brzucha. Upadłem na ziemie, a Nick mnie złapał.
- Karl! - To ostatnie co usłyszałem po tym jak zemdlałem.

Pov: Nick

Ja dalej nie wróciłem do szkoły mimo tego że od całej sytuacji mineły dwa dni. Karl leży nieprzytomny w szpitalu. Postanowiłem że w końcu wstane z łóżka i postaram się ogarnąć. Poszedłem do toalety i wszedłem pod prysznic. Po 15minutach wyszedłem z toalety i skierowałem się do kuchni. Chwyciłem za miske, mleko i płatki. Wsypałem płatki czekoladowe które zalałem zimnym mlekiem tak jak lubiłem. Usiadłem do stołu i zacząłem jeść. Gdy miska była juz pusta odłożyłem ją do zmywarki i zadzwoniłem do taty.

- Tak synu?
- Tato wychodze. Ide pod szkołe bo zaraz wszyscy kończą lekcje a Clay i George dalej nie wiedzą czy żyje. - Zaśmiałem się lekko
- Jasne leć tylko bądź ostrożny. - Powiedział z troską w głosie.
- Uwierz że tym razem będe. - Powiedziałem. Wymieniłem jeszcze oare słów z tatą po czym się z nim pożegnałem. Chwyciłem za buty i kurtkę po czym wyszedłem z mieszkania zakluczając je. Wyszedłem na zewnątrz gdzie zobaczyłem śnieg. Uśmiechnąłem się sam do siebie na ten widok i ruszyłem pod szkołe która była pare bloków dalej. Gdy dotarłem pod budynek czekałem tylko aż uczniowie zaczną wychodzić z szkoły. Usłyszałem głosny dzwonek i dostrzegłem pierwsze osoby wychodzące z budynku. Uśmiechnąłem się sam do siebie gdy zobaczyłem jak pierwszaki obrzucają się śnieżkami. Nagle dostrzegłem dobrze znane mi dwie osoby. Clay i George. Trzymali się ra ręke i razem rozmawiali do momentu aż blondyn mnie nie dostrzegł.
- NICK! - krzyknął podbiegając do mnie i skacząc na mnie orzez co oboje się wywaliliśmy. Zacząłem się śmiać i razem z blondynem przytuleni do siebie kręcić się po śniegu. Nagle dołączył do nas George i razem leżąc na śniegu smieliśmy się jak nigdy wcześniej. W końcu byłem w domu.

_____________________________________
1159 słów

Płakałam piszac ten rozdział.

Pamiętajcie aby doceniać to co macie bo możecie w każdym momencie to stracić.

Kocham was❤️

I can't love || Karlnap Where stories live. Discover now