~14~

1.1K 96 89
                                    

Pov Karl

Obudziłem się w białym pomieszczeniu. Czułem mocny ucisk na ręce i okropny ból głowy. Zacząłem się rozglądać i zobaczyłem, że moją ręke trzyma nikt inny jak Nick. Uścisnąłem lekko jego ręke a ten natychmiastowo spojrzał na mnie i sie do mnie przytulił. Mogłem słyszeć jego cichy płacz.

- Karl jak ja sie ciesze że sie obudziłeś. - powiedział pociągając nosem i patrząc na mnie swoimi pięknymi zapłakanymi oczami.
- Nawet nie wiem co sie stało. - Powiedziałem na co Nick'owi znikną uśmiech z twarzy.
- Twój ojciec jest od dwóch dni w więzieniu. Bedziesz jak narazie mieszkał z swoim wujkiem i ciocią. - Przez chwile zastanawiałem sie o kogo może chodzić aż do pokoju wszedł mój wujek który za dzieciaka zawsze ze mną sie bawił dopóki nie pokłócił sie z moim ojcem i nie wyjechał ze swoją żoną poza miasto.
- Karl dzieciaku mój! - krzykną z ogromnym uśmiechem na twarzy na co ja sam sie uśmiechnąłem.
- Wujeek! - Chciałem wstać aby przytulić mężczyzne ale okropnie zaczeła boleć mnie głowa i po prostu upadłem spowrotem na łóżko.
- Karl nie wstawaj - Powiedział do mnie Nick.
- Dzień dobry. - Powiedział lekarz wchodzący do pokoju. - prosiłbym państwa o opuszczenie sali musimy przygotować pacjenta do badań - Od razu za lekarzem weszla pielęgniarka z wózkiem na którym była masa strzykawek, probówek, bandarzy i jakiś maści. Od razu poczułem jaki blady sie robie.
- Karl wszystko okej? - spytał Nick zanim wyszedł. - Jesteś blady. - Pielęgniarka zalozyla mi ucisk na reke aby pobrac krew.
- Nie, nie ja nie chce nie. - Zacząłem płakac jak małe dziecko. Od zawsze bałem sie igieł.
- Moge z nim zostać? - Usłyszałem głos Nick'a.
- Niech będzie. - Odpowiedział lekarz.

Chłopak podszedł do mnie obrócił moją głowe tak abym nie widział co sie dzieje i patrzył mi prosto w oczy tak samo jak ja mu. Jedna reke trzymal na moim policzku a drugą trzymal mnie za ręke. Poczułem te okropne ukłucie przez co poleciały mi łzy. Gdy juz bylo po wszystkim lekarze dali mi jakieś piguły do połknięcie i wyszli z sali. Zostałem znowu sam z Nick'em bo dowiedziałem sie że mój wujek poszedł zobaczyć wyniki badań.

- Wiesz może kiedy wyjde ze szpitala? - Zapytalem Nick'a który bawił sie moimi pierścionkami na ręce.
- o ile dobrze pamiętam to jutro albo w piątek. - Odpowiedział nie odrywając wzroku od moich pierścionków.
- Co ty masz do tych moich pierścionków? - Spytałem śmiejąc sie 
- Fetysz a co? - Odpowiedział również się śmiejąc.

Nick spędził ze mną cały dzień w szpitalu po czym musiał wracac do domu. Na pożegnanie mnie przytulił i wyszedł a ja uznałem że 22.00 to dobry moment aby iść spać.

Pov: Nick

Wróciłem do domu i na przywitanie dostałem z mocnego liścia w twarz. Złapałem sie za bolące mnie miejsce i spojrzałem na osobe która wykonała ten czyn.

- NAGANNA?! NICK CZEMU DOWIADUJE SIE O TYM OD DYREKTORKI A NIE OD CIEBIE DWA DNI TEMU?! - krzyknela na mnie moja matka a mi naleciały łzy do oczu. - Pobiłeś Clay'a czy ty jesteś poważny?! - zapytała drąc sie na mnie
- Zasłużył.. - powiedziałem cicho na co matka znowu udezyła mnie w twarz tylko tym razem za mocno bo upadłem.
- A WIESZ NA CO TY ZASŁUŻYŁEŚ?! NA NIC BO JESTES NIC NIE WARTYM DZIECKIEM BEZ PRZYSZŁOŚCI! - w tym momencie do domu wszedł Henry.
- Co tu sie dzieje? - zapytal po czym spojrzal na mnie. - Co ty mu zrobiłas?! - Krzykna na moja mame a ja wstalem i pobiegłem do kibla w którym sie zakluczyłem. Usiadłem na podłodze i zacząłem płakać.

Obiecałem sobie coś ale obietnicy nie dotrzymam. Zdjełem case z telefonu pod ktorym znajdowala sie zyletka którą wyciągnąłem i w chwili zawahania przyłożyłem do skóry. Jedna kreska.. Druga.. Trzecia.. i wtedy juz przestałem liczyc, dałem sie ponieść emocją i przesadziłem. Całe szczęście miałem apteczke w toalecie. Wstalem z podlogi i sięgnąłem apteczke. Wyciągnąłem z niej bandaż i po umyciu ran w zimnej wodzie zawinąłem całą reke bandażem i wyszedłem z toalety.

- Nick.. - Spojrzałem w bok - wszystko okej? - zapytał sie mnie Henry.
- Yhm.. - Wyszeptalem cicho. Chcialem juz isc do siebie do pokoju ale uniemożliwił mi to Henry który pociągną mnie za ramie i przytulił. Poczułem się jak w ramionach mojego biologicznego ojca..
- Nie pozwole cie skrzywdzic - Powiedział cicho
- Dziekuje.. - Wyszeptałem, uśmiechnął sie do niego lekko i poszedlem do pokoju. Gdy tylko zamknąłem drzwi zacząłem płakać. Myślec o tym co zrobiłem Clay'owi, o tym jakim jestem okropnym synem, o tym że jestem dla wszystkich problemem.. Miałem wszystkiego dość. Położyłem sie na łóżku i po chwili zasnąłem.

Time skip

Obudziłem sie równo 7.00. Czułem jak okropnie piecze mnie nadgarstek ale w sumie co sie dziwić. Załatwiłem swoje potrzeby, ubralem sie w jakies czarne dresy i białą bluze, spakowałem plecak i wyszedlem z domu bez zadnego slowa i bez zwracania uwagi na obecnosc matki.

Wszedłem do szkoly zerkajac na zegarek. Zostalo mi 10minut przerwy wiec jest git. Przechodziłem obok toalety aby dojść do klasy ale uniemożliwiła mi to jakas osoba ktora zlapala mnie za reke i siłą wepchala do kibla. Udeżyłem plecami o ściane i dostrzegłem dobrze mi znanego blondyna ktory trzasną drzwiami.

- Czemu ty bronisz tego kujona? - Zapytał sie mnie.
- Bo go bardzo polubilem okej?! - krzyknąłem na niego.
- A wlasnie gdzie on jest? - Zapytal sie
- Nie interesuj sie.. - praktycznie wyszeptalem.
- Oj oj male dzieciąteczko dostalo deprechy i teraz siedzi w domu? - powiedzial smiejac sie pod nosem.
- Nie. Te małe dzieciątko o ktorym mówisz zostało prawie zabite przez wlasnego ojca i aktualnie leży w szpitalu! - Blondynowi od razu zniknął uśmieszek z twarzy. - weź sie. - odeochnąłem od siebie chlopaka i wyszeldem z kibla za ktorego drzwiami stal George.
- Cos nie tak? - Zapytał się mnie brunet.
- Uspokoj swojego blondynaska zanim mu zębów niepowibijałem. - Odpowiedzialem wkurwiony i poszedłem w strone klasy.

Pare minut później przyszedł Clay z George'm i zaczelismy godzine wychowawczą. Nauczycielka weszla jak zawsze ubrana w długa spódnice i jakąś białą koszule w kwiatki.

- Dzieci za tydzień załatwilam nam wycieczke na koszt szkoły. - powiedziala na co wszystkim pojawil sie usmiech na twarzach. - Bedzie to tygodniowy wyjazd w góry mam nadzieje że sie cieszycie. - Wszyscy przytakneli glowami. - Ciesze się. Ma ktoś jakikolwiek kontakt z Karl'em? - Spytała nauczycielka.
- Nick'uś ma zawsze kontakt z tym półgłówkiem - odezwal sie Clay a ja już wstawałem aby mu przywalic.
- Nick usiądź a ty Clay idziesz do dyrektora ja juz pisze do niego jakie masz odzywki. - Mowiac to wyciagnela telefon z kieszeni i zaczela cos pisac. Clay wyszedl z sali a pani odlozyla telefon. - Dobrze Nickolas masz jak przekazac Karl'owi o zielonej szkole?
- Tak owszem. - Powiedzialem z usmiechem.
- To świetnie jeszcze bede chciala z toba pogadac na przerwie. - Powiedziała po czym zaczęła rozmawiac na temat wycieczki.

_______________________________________
1080 słów.

przepraszam że nic sie za bardzo nie dzieje w tym rozdziale ale nie czuje sie najlepiej (fizycznie) Wiec nie mam tez sily na pisanie. Dziekuje za kazda gwiazdke kocham was i papaaa.

I can't love || Karlnap Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang