Rozdział XVI

504 22 0
                                    

Hayley


- Naprawdę byłaś pierwszym celem Victora? Z tego co mówiłaś, zaczęłaś rozwijać swoje moce już po przemianie.


- To nie do końca tak. Już wcześniej o nich wiedziałam, ale nie umiałam nad nimi pracować. Nie miałam też do tego przestrzeni. Poza tym ojciec kategorycznie zabronił mi z nich korzystać. Już i tak sporo się nagimnastykował, by ukryć swój dawny romans z czarownicą i to, że jestem jego owocem. Moją matkę spalono na stosie niedługo po moich narodzinach. Ojciec więc szybko ożenił się z pierwszą lepszą królewską córką z zaprzyjaźnionego rodu, której zrobił pranie mózgu i zmusił do tego, by udawała przed innymi, że mnie urodziła. Tak, mój ojczulek był prawdziwym intrygantem. Niektóre umiejętności odziedziczyłam po nim, ale sądzę, że w większości przypominam moją matkę, przynajmniej z charakteru. Nienawidzę ojca za to, jak chciał zniszczyć mi życie i za to, że przez niego jest tym, kim jestem. Gdyby nie ten cholerny bal, uciekłabym i wyszłabym za Damiena. Niestety, los postawił na mojej drodze Victora, który chciał mieć mnie w swojej armii, tym samym skazał mnie na wieczne cierpienie i gorycz. Wspomnienia nie znikną. Victor chciał wykorzystać moje moce, ale zanim cokolwiek udało mu się osiągnąć, pojawiła się Marina, dla której stracił rozum. Marinę spotkał okropny los, ale chociaż uwolniła się od tej kreatury. Ja nie mam możliwości się uwolnić. On znajdzie mnie wszędzie, gdziekolwiek ucieknę. Może mnie torturować, zadawać mi ból w nieskończoność, ale nie może mnie zabić. Czasami myślę, że tak właśnie wygląda czyściec. Cierpię i pokutuję za swoje winy już tyle lat, tracąc przy tym zmysły i na razie wygląda na to, że nie ma dla mnie ratunku.

- Naprawdę chciałabyś umrzeć?

- A co innego mi pozostaje? Nie wrócę już jako człowiek. Nigdy. Nie istnieje żaden rytuał, który sprowadziłby mnie z powrotem do świata żywych. Chciałabym się za to dowiedzieć, czy istnieje jakiś sposób na unicestwienie Victora. Sądzę, że jeśli istnieje, tkwi on w tobie. Póki jednak nie dokończysz procesu więzi, możesz go jedynie chwilowo osłabić, siebie przy okazji również.

- Co mam w takim razie zrobić?

Ava zacisnęła wargi. Pierwszy raz dostrzegłam na jej twarzy wyraz niezdecydowania. Nadal przecież siedziałyśmy w piwnicy, nie będąc w stanie się teleportować. Zastanawiałyśmy się, jak umknąć stąd niezauważenie. Nie byłyśmy pewne, czy Victor zdołał już się ocknąć. Liczyłam więc na jakiś cud, na najmniejszy przypływ magii, dzięki któremu mogłybyśmy pokonać barierę. Liczyłam na to, że Steven West i jego wataha znajdą nas i wyzwolą. Jakkolwiek by to miało nastąpić.

- Jesteś córką Mariny River. Krwią z jej krwi. To ona stworzyła tę magiczną pułapkę. Udało cię się już udowodnić, że jesteś w stanie ją przełamać. Musisz spróbować całkowicie ją zniszczyć. To bardzo ryzykowne, ale nie mamy innego wyjścia. Inaczej nie odzyskamy swoich mocy, a wtedy będziemy zupełnie bezbronne wobec Victora.

- Co mam robić?

- Te dwa kamienie, które ci dałam. Weź je w dłoń.

Sięgnęłam do kieszeni i z zaskoczeniem przekonałam się, że rzeczywiście w niej były. Byłam ciekawa, jak znów się tam znalazły. Wyjęłam je, gdy Victor się na mnie rzucił, z nadzieją, że coś się stanie. Potem wypadły mi z dłoni.

- Przyjrzyj się im. Ten czerwony to Kamień Życia, a ten biały to Kamień Śmierci. Dzięki nim będziesz w stanie połączyć się chwilowo ze swoją matką.

- Co takiego?- spytałam zdruzgotana. Miałam rozmawiać z duchem własnej matki?- To przerażające.

- To jedyny sposób. Marina musi powiedzieć ci, jak przełamać jej magiczną barierę. Pamiętaj, żeby słuchać jej prawdziwego głosu.- przestrzegła Ava.

Księżycowa Dama 🌒🌗🌒 || Część 1 || ZAKOŃCZONA ✔Where stories live. Discover now