Rozdział IV

853 38 2
                                    

Ava

Wataha Stevena Westa była pogrążona w poszukiwaniach Avy Verner, która już od dwóch dni obserwowała ich poczynania, znakomicie się przy tym bawiąc. Nie mieli szans, żeby chociażby mnie dostrzec. Wystarczyło, że raz przywitałam się z wielkim, groźnym Alfą. To ja rozdawałam karty w tej grze.

Hayley Moore była kolejnym, jeśli nie głównym celem mojej misji. Po krótkim rozeznaniu udało mi się ją odnaleźć, lecz niedługo po tym, po pewnym incydencie, przeprowadziła się wraz ze swoją opiekunką do Northdeen, Nie był to dobry wybór. Panny Moore nie miały pojęcia, że wkraczają na teren watahy Czarnego Księżyca.

Jakiś czas temu, kiedy Alfą był jeszcze Reign West, spędziłam w miasteczku kilka tygodni. Victor zlecił mi wtedy pewne śledztwo, z którego niestety nic nie wynikło. Victor był wściekły, a ja zostałam dodatkowo oskarżona o zabójstwo jakiegoś chłopaka, który tak naprawdę zaginął. Nie byłam idiotką. Gdybym pozwoliła swoim żądzom wymknąć się spod kontroli, wydałabym na siebie wyrok. Odeszłam, nie wdając się już z nikim w bój. Teraz, kiedy wróciłam, syn Reigna miał ochotę rozszarpać mnie na strzępy, bo byłam na jego terytorium, ale nie mógł mnie tknąć. Nie miał do tego prawa, a ja nie zamierzałam mu go dać, przynajmniej dopóki nie załatwiłam wszystkiego.

Trzeciego dnia po przybyciu do Northdeen Victor wezwał mnie do siebie. Nie byłam zachwycona perspektywą wysłuchiwania jego żali, ale nie miałam wyjścia. Czekał na mnie, jak zwykle siedząc w swoim wielkim fotelu, na końcu ciemnego salonu, pogrążony w rozmyślaniach.

- Jestem, Victorze.- oznajmiłam zbędnie, bo i tak wiedział, że jestem.

- Znalazłaś już córkę Mariny?- spytał, patrząc gdzieś w przestrzeń. Nie wiedziałam, jaka odpowiedź będzie najodpowiedniejsza. Hayley Moore była podobna do Mariny, nie można było zaprzeczyć. Miała jej jasną cerę i kruczoczarne, lśniące włosy, łagodny wyraz twarzy, ale śmiałe spojrzenie i coś w kącikach ust, co sprawiało, że miało się do czynienia z osobą o niezłomnym harcie ducha i charakterze. Ale oczy Hayley nie były oczami Mariny. Te Mariny były ciemnogranatowe, tak jak niebo w bezgwiezdną noc. Te Hayley były jasne, czasem jak stalowe ostrza, a czasem jak lśniące zwierciadło.

- Znalazłam Hayley Moore.- powiedziałam w końcu.- Nie jestem w pełni przekonana, czy to córka Mariny, ale dowiem się tego. Nie mam jednak na razie żadnych dowodów na to, że mógłbyś być jej ojcem.

Victor gwałtownie podniósł się z fotela, szeleszcząc swoim długim płaszczem. Mroził mnie wzrokiem, a jego usta zacisnęły się w wąską linię, tak jak zawsze, kiedy się wściekał.

- Musisz dać mi więcej czasu.- powiedziałam chłodno.- Nie zapominaj też, że Hayley jest w Northdeen, pełnym pchlarzy ze wścieklizną.

Victor zmierzył mnie niebezpiecznym spojrzeniem.

- Nie obchodzi mnie to. Nie takie problemy już pokonywałaś, więc co to dla ciebie?- wycedził, po czym uśmiechnął się szyderczo i kontynuował aż nazbyt miłym głosem:- Jak możesz łamać serce zatroskanego ojca, który martwi się o swoją zaginioną córkę, jedyną w dodatku?

W ogóle nie był zabawny. Był żałosny i powiedziałabym mu to prosto w twarz, gdybym mogła. Gdyby nie mój dług wobec niego.

- Postaram się zbliżyć do tej dziewczyny i dowiedzieć się czegokolwiek o jej przeszłości. Chociaż ona sama niewiele o niej wie.- odparłam beznamiętnie. Victor wciąż wpatrywał się we mnie w świdrujący sposób, tak jakby chciał przejrzeć moją duszę na wylot. O ile było cokolwiek do przejrzenia.

Księżycowa Dama 🌒🌗🌒 || Część 1 || ZAKOŃCZONA ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz