Rozdział XX

421 19 0
                                    

Hayley


- Możesz mi powiedzieć, co się dzieje? Wiem, że możesz być na mnie wściekły, ale zastanawiam się, czy może być coś jeszcze. Mam wrażenie, że od paru dni starasz się ode mnie odsuwać, a dziś odczułam to szczególnie.

Steven znów na mnie nie patrzył. Stał przy oknie i spoglądał gdzieś w dal, milcząc. Napięcie rosło z każdą sekundą i stawało się nie do zniesienia. Wolałam już, kiedy Steven mi dokuczał, posyłał cwaniackie uśmieszki i zwracał się do mnie tym z lekka ironicznym, ale jednocześnie przyjaznym tonem. Brakowało mi jego zaczepnych i czułych gestów. Brakowało mi jego ciepła, jego ramion, jego bliskości.

- Steven...?

Odwrócił się gwałtownie i podszedł do mnie, łypiąc na mnie surowo. Byłam przygotowana na to, że teraz wykrzyczy mi wszystko w twarz, zresztą chyba rzeczywiście zamierzał, ale w ostatniej chwili zrozumiał, że do niczego dobrego to nie doprowadzi. Dalej będziemy się kłócić, obrażać na siebie i mijać, by potem znów próbować coś sobie wyjaśnić i znów się kłócić.

- Myślisz, że to wszystko jest dla mnie łatwe? Myślisz, że ja, nieposkromiony Alfa, nie mogę mieć żadnych lęków?- spytał podniesionym głosem, choć po chwili niemal już szeptał.- Mylisz się.

- To wszystko moja wina.- powiedziałam z głębi serca. Steven już wcześniej wiedział, że obwiniałam się za to, z czym przyszło nam się mierzyć i zabraniał mi myślenia w taki sposób. Ale nie miał na to wpływu.

- Nie.- odparł z naciskiem.- Nie waż się tak mówić.

- Ale to prawda. Gdybym się nie pojawiła, gdybym nie przyjechała do Northdeen, to wszystko nie miałoby miejsca.- nie ustępowałam. Steven potrząsnął głową na boki.

- Gdybanie nie ma tutaj najmniejszego sensu. Poza tym tłumaczyłem ci już, że znalazłbym cię, gdziekolwiek byś była. Jesteśmy sobie pisani. Księżyc mi ciebie dał, Hayley. Myśl, że mogę stracić wszystko, watahę, moich bliskich i przyjaciół, napawa mnie lękiem. Myśl, że wampiry mogą zapoczątkować zagładę, jest nie do zniesienia. Ja, Alfa, jako dowódca wojska, jako wódz stada, nie mogę do tego dopuścić. Muszę stawić czoła niebezpieczeństwu i nie pozwolić na porażkę. Ale i tak moją największą słabością jesteś ty. Samo istnienie ryzyka, że mogę cię stracić, odbiera mi rozum. Gdy umrzesz ty, umrę i ja. Więc proszę, nie obwiniaj mnie o to, jaki teraz jestem. Postaraj się wyobrazić sobie, co czuję.

- Ja... rozumiem. Doskonale cię rozumiem.- odparłam, szukając słów, których mogłabym użyć. Spuściłam wzrok i poczułam dotyk ciepłych ust Stevena na moim czole. Westchnęłam i znów spojrzałam mu w oczy. Nagle przypomniał mi się moment, kiedy spojrzałam w nie pierwszy raz. Teraz było tak samo, ich głębia znów pochłaniała mnie do cna, ale tafla jeziora była wzburzona. Przecież wiedziałam, że tak będzie, a mimo to zanurzyłam się w nim.- Chcę być w tym wszystkim z tobą. Chcę cię wspierać i chcę, żebyś wiedział, że masz we mnie oparcie. Pozwól mi. Nie odsuwaj się ode mnie, proszę.

- Hayley...- Steven przez dłuższą chwilę zbierał myśli, gładząc mnie po policzku, jakby to miało być jego lekiem na uspokojenie. Ale nie tym razem.- Hayley, posłuchaj mnie. Wiem, że będziesz miała mi to za złe, ale nie powiedziałem ci całej prawdy.- wyznał w końcu.

- Jak to? O czym ty mówisz?- zdziwiłam się. To, co powiedział, wystarczyło, żeby nieprzyjemna fala stresu we mnie uderzyła. Jakie sekrety skrywał jeszcze przede mną Steven West? Och, z pewnością była ich cała masa.

Księżycowa Dama 🌒🌗🌒 || Część 1 || ZAKOŃCZONA ✔Onde histórias criam vida. Descubra agora