Rozdział II

952 37 1
                                    

Steven


- Oszaleliście do reszty! Nie dość, że naraziliście obcego człowieka, to jeszcze zrobiliście coś, czego wam zabraniałem!- wrzasnąłem po raz kolejny. Oscar stał nieruchomo, zaciskając usta w wąską linię. Wyglądał na skruszonego. Moja siostra za to na przemian krzyczała na mnie lub ponownie wybuchała płaczem.


- To tylko głupi jeleń, Steven. Mogło się to przydarzyć każdemu. Kiedy się mieszka w lesie, to trzeba się z tym liczyć.- westchnął Oscar, choć wiedział, że z góry jest na przegranej pozycji. Mało kto mógł ze mną dyskutować, szczególnie jeśli chodziło o nasze sprawy.


- Nie obchodzi mnie żaden jeleń.- warknąłem.- Dla naszego dobra mieliście nie zaprzyjaźniać się z ludźmi!


- Trzeba było nas nie posyłać do szkoły pełnej ludzi!- zawołała z wyrzutem Laura. Przewróciłem tylko oczami. Słyszałem to za każdym razem, kiedy upominałem ją, że jest zbyt otwarta. Kochałem moją młodszą siostrę i chciałem dla niej jak najlepiej, ale opieka nad nią czasami mnie przerastała. Młoda była buntownicza i pyskata, zawsze upierała się przy swoim własnym zdaniu i mogła kłócić się nieustannie, dopóki ktoś nie pójdzie jej na ugodę. Ze mną jednak nie miała szans, dlatego nasze relacje przeważnie były napięte.


- Jakoś musicie zdobyć edukację. Mogę załatwić wam nauczanie domowe, ale sama kiedyś stwierdziłaś, że zanudziłabyś się wtedy na śmierć. Rodzice i ja pozwalamy wam więc na tę rozrywkę, jaką jest chodzenie do szkoły. A jak szukacie towarzystwa, tu macie go pełno.- powiedziałem ze śmiertelną powagą. Oczy Laury znów zaszły łzami.


- Jak zwykle! Czyli do końca życia będę tu trzymana jak w klatce?! Bez ani jednej przyjaciółki, bez nikogo!- wykrzyczała, wręcz trzęsąc się ze złości.


- Uspokój się, histeryczko.- burknąłem, ale Laura już mnie nie słuchała. Wybiegła na zewnątrz i pomknęła przed siebie. Chwilę później rozległo się jej długie, pełne bólu wycie. Oscar od razu chciał rzucić się za nią, ale go powstrzymałem.


- Nie byłeś dla niej trochę za ostry?- spytał, posyłając mi wymowne spojrzenie.- Wiesz, jak bardzo chciałaby się z kimś zaprzyjaźnić, z kimś spoza klanu.


- Sam powiedziałeś, że prawie straciłeś kontrolę. Wokół było pełno ludzi. Sam więc sobie odpowiedz. I dopilnuj, żeby Laura przestała się zadawać z tą dziewczyną.


- Tak jest, Alfo.- mruknął Oscar i zrezygnowany udał się do swojego pokoju, zostawiając mnie samego. Miałem ogromną ochotę napić się whisky, ale było jeszcze coś, co musiałem załatwić.Wyszedłem z domu i skierowałem się w stronę głębokiego lasu. Gdy byłem pewien, że nikt mnie nie zobaczy, przemieniłem się i popędziłem wzdłuż drogi. Starałem skupić wszystkie swoje zmysły. Musiałem zbadać miejsce, w którym doszło do zderzenia z jeleniem. Z tego, co opowiadał Oscar, zwierzę było przerażone i najwyraźniej przed czymś lub przed kimś uciekało. W naszych lasach w ogóle było niewiele zwierząt, ze względu na naszą obecność. Pojedyncze osobniki nadal tutaj będące starały się trzymać z daleka. Żaden z nich nie zbliżyłby się tam samowolnie, czując obecność Laury i Oscara. Opcje były dwie - albo ktoś urządzał sobie polowanie, albo zwierzę wystraszyło się czegoś, co pojawiło się niespodziewanie.

Księżycowa Dama 🌒🌗🌒 || Część 1 || ZAKOŃCZONA ✔Where stories live. Discover now