Rozdział 25

396 48 20
                                    


George obudził się spokojniejszy. Na zewnątrz było jednak dość ciemno. Pomyślał, że pospał zaledwie kilka godzin i to mu wystarczyło, jednak to był już następny dzień. Spał całą poprzednią noc oraz dzień bez żadnego przebudzenia. Od razu ruszył do łazienki. W domu panowała cisza. Jakby nikogo oprócz niego w środku nie było. Spojrzał się na siebie w lustrze. Zobaczył w nim człowieka, który praktycznie nie przypominał jego. Ciemne włosy sterczały we wszystkie strony, pod oczami widniały znaczne sińce, a sylwetka wyglądała szczuplej niż zazwyczaj. Po opuszczeniu pomieszczenia na końcu korytarza zobaczył zarys człowieka. Na początku lekko się przestraszył ale później uznał, że jest to przecież Nick, albo Karl. Nie był pewny co powiedzieć, więc stał wpatrując się tak w postać, która równie tak samo jak on się nie poruszała. W końcu jednak ruszyła w jego kierunku. Z niewiadomego dla niego powodu, serce przyspieszyło mu bicie, a jego ciałem zawładną strach. Cofnął się o dwa kroki w tył, a z cienia wyłoniła się osoba, której nie przypuszczał, że zobaczy ponownie. Długie nogi, później szerokie ramiona, zielone oczy oraz blond włosy. Na jego ustach wykwitał uśmiech, lecz George, o dziwo, dalej był przestraszony. Różnica odległości między nimi stała się niewielka. Brunet zadarł do góry głowę, aby spotkać się ze znajomymi dla niego tęczówkami.

- Co tu robisz? - szepnął. Nawet nie wiedział dlaczego nie powiedział tego normalnym  tonem.

- Przyszedłem cię znowu zobaczyć. Obawiam się, że to naprawdę ostatni raz. - Clay również szeptał. Uniósł dłoń, a jego palce otarły się o policzek starszego, kiedy ten zamknął oczy. Na jego skórze pojawiła się gęsia skórka, w momencie jak poczuł znajomy dotyk. Nagle obudził się. Przerażony zaczął rozglądać się po swoim pokoju. Rozbiegany wzrok nie mógł wyłapać żadnych szczegółów i dopiero po chwili zorientował się, że za ramiona trzyma go Karl i coś do niego mówi. Położył swoje smukłe dłonie, na tych drugiego mężczyzny. Zamknął swoje powieki i słuchał jak młodszy każe mu oddychać. Normował swój oddech z całych sił starając się przy tym nie myśleć o tym jakże okropnie realistycznym śnie.

- Karl, czy ja oszalałem? - zapytał, kiedy już się uspokoił. Spojrzał się na mężczyznę, który zaczął potrząsać głową na nie.

- Skądże. Jest ci po prostu trudno. - odpowiedział młodszy i przyciągnął bruneta do siebie. Ten nie opierał się, aby objął drugiego odwzajemniając uścisk. Siedzieli tak w ciszy przez długi czas. George myślał o tym wszystkim. Z jego oczu zaczęły płynąć łzy, kiedy zdał sobie sprawę, że sam nie dam rady pogodzić się z przeszłymi zdarzeniami. Nie da rady pogodzić się z tym wszystkim na własną rękę. Chciał pomocy i właśnie wtedy zadecydował o nią poprosić. Następne miesiące były dla niego trudne. Z pomocą swoich przyjaciół znalazł sobie dobrego psychologa, który ku jego zdziwieniu naprawdę mu pomagał. Chodził do niego trzy razy w tygodniu. Na początku było mu ciężko otworzyć się przed osobą, której nie znał ale w końcu mu się to udało. Doktor Daniels próbował pomóc mu w zrozumieniu swoich emocji oraz pogodzeniu się z przeszłością. Starał się z całych sił, ponieważ to właśnie chodziło o to, aby on chciał oraz dał sobie pomóc. Z każdą następną wizytą jego stan się coraz bardziej poprawiał, co było dla niego ulgą. Dużym dla niego wsparciem okazali się Karl wraz z Nickiem. Pomimo, że przez kilka pierwszych tygodni nie rozmawiał z nimi za często to jednak sprawiali, że miał świadomość o ich wsparciu oraz, że są tam dla niego i w każdym momencie może zwrócić się do nich o pomoc. Po miesiącu, do Brighton wróciła siostra Karla, która spędzała z nim dużo wolnego czasu. Często podnosiła go na duchu i namawiała go do wyjścia z łóżka w ciężkie dni oraz do tego, aby zjadł chociaż trochę kiedy nie miał na nic ochoty. Można by powiedzieć, że całą czwórką mieszkali na dwa domy, pomimo że częściej przebywali w tym należącym do Nicka i Davidsona. Karl wraz z najmłodszym brunetem ogłosili oficjalnie swój związek półtora miesiąca później. George niezmiernie cieszył się ze szczęścia jego przyjaciół i pomimo momentów, kiedy było mu smutno z powodu braku drugiej połówki, to i tak ich wspierał. Przez całe sześć miesięcy nie słyszał nic o Clayu oraz jego sytuacji. Głównie dlatego, że Nick zabronił mu śledzić ten temat, aby nie zadziałało to na niego negatywnie. Dopiero po tych sześciu miesiącach kiedy w końcu mniej więcej stanął na nogi dowiedział się o wyroku jaki spadł na jego porywacza, który jednocześnie był dla niego tymczasowym kochankiem. Pomimo, że starał się nie pokazywać tego, że faktycznie ta wiadomość na niego okropnie wpłynęła, reszta o tym wiedziała. Zaraz po tym zamknął się w pokoju na resztę dnia. Wiedzieli, że płakał i było to dla niego ciężkie lecz uszanowali jego potrzebę pobycia samemu. Przez pierwsze dwa miesiące prawie codziennie miewał sny, w których występował blondyn. Czasami były to sny kojące, przyjemne oraz ciepłe, lecz zdarzały się i koszmary, po których trudno było mu się uspokoić. Nienawidził ich. Po każdym jednak płakał. Nie ważne czy mężczyzna pojawiał się w nich na kilka sekund lub był główną ich tematyką i tak doprowadzało go to do płaczu. Nie zważając jednak na to wszystko, wiedział, że był dla niego kimś ważnym, więc nie obwiniał się za swoje reakcję. Nikt go za to nie obwiniał. Jego terapeuta zapytał go o to na następnej wizycie. Pomagał pogodzić się Georgowi z wyrokiem, jaki spadł na blondyna. Zapewne przeżyłby to lżej gdyby było to kilka lat w więzieniu lecz kara śmierci za popełnienie siedem okrutnych morderstw oraz pozbywanie się części ciał było czymś ciężkim do przetrawienia. Za kolejny miesiąc blondyn miał już nie żyć. Miał stać się przeszłością. Dzień przed egzekucją brunet siedział na swoim łóżku z kartką papieru w dłoni. Jego stan się ponownie ustabilizował. Jego dłonie lekko drżały otwierając zamkniętą kopertę. Nie był pewny czy chciał to czytać teraz lecz kiedyś w końcu musiał. Rozwinął złożoną na pół kartkę i zaczął śledzić wzrokiem napisane niebieskim długopisem zdania.


Georgie

Mam nadzieję, że wykonałeś moją prośbę i czytasz to kiedy jesteś już bezpieczny. Oraz że zeznałeś tak jak cię o to poprosiłem. Nigdy nie chciałem dla ciebie źle. Wiesz, kiedy cię pierwszy raz zobaczyłem, nie pomyślałem, że spotkamy się ponownie lecz ty postanowiłeś sam mnie wytropić. Zawsze byłem świadomy twojej inteligencji.

Chcę abyś wiedział, że nigdy nie planowałem cię porywać. Po prostu spanikowałem i nie wiedziałem co zrobić. Cholernie żałuję, że nie spotkałem cię wcześniej. To jest jedyne czego żałuję w swoim życiu. Gdybyśmy spotkali się w innych okolicznościach to może nasza znajomość nie zakończyłaby się w taki sposób. Może nigdy nie pisałbym do ciebie tego listu. Może mieszkalibyśmy razem. I może istnieje taka rzeczywistość, w której właśnie tak jest. Przepraszam cię. Tak cię przepraszam za to przez co musiałeś przejść. Naprawdę mi przykro, że tak to się skończy lecz chyba takie właśnie było nasze przeznaczenie.

Jedyne czego jestem pewien to tego, że się w tobie zakochałem. Zakochałem na zabój, gdyż nigdy nie kochałem kogoś tak bardzo jak ciebie. Nie znam definicji tego słowa. Nigdy jednak nie czułem czegoś takiego do innej osoby niż do ciebie, Georgie. Wiem, że możesz być zdezorientowany lecz tak właśnie jest. Zależy mi na tobie w każdy możliwy sposób. Chcę abyś był bezpieczny i szczęśliwy. Abyś po tym co przeszedłeś, ruszył dalej. I możesz o mnie pamiętać lecz nie chcę aby cię to zatrzymywało. Pragnę, abyś był szczęśliwy oraz abyś znalazł swój spokój, o którym tak często mówiłeś. Tego właśnie dla ciebie chcę, Georgie.


Clay


Zalał się łzami. Ponownie. Teraz wiedział, że to koniec. To było na tyle z ich wspólnej historii. Historii George'a i Claya. Człowieka i morderczego kochanka, bo jak można byłoby ich inaczej podsumować. Kolejny miesiąc zajęło mu, aby się ponownie pozbierać, lecz wiedział, że tym razem jest to ostatni raz. Ruszył do przodu, tak jak chciał tego blondyn. Po dwóch miesiącach Karl razem z Nickiem zaczęli nagrywać podcast, do którego dołączył później i on. Zaczął zarabiać. Robił to ze swoimi przyjaciółmi jednocześnie dobrze się bawiąc, co sprawiało mu jeszcze więcej szczęścia. Nigdy jednak nie zapomniał o blondynie. Trzymał go w swojej pamięci jako pamiątkę. Pomimo, że zdał sobie sprawę dopiero po długim czasie, że tak naprawdę nie kochał go prawdziwie, tylko była to reakcja obronna, to i tak był oraz został dla niego ważny. Wszystko okazało się syndromem sztokholmskim, który zrozumiał po długich godzinach terapii. Jednak Clay pomógł mu po części odkryć siebie. Był mu wdzięczny. Stał się dla niego przyjemnym wspomnieniem, do którego później nostalgicznie wracał. Jego Georgie oraz morderca z ulic Brighton. To była ostatnia myśl Claya, kiedy odchodził z tego świata.

Morderca z ulic Brighton | DNFWhere stories live. Discover now