Rozdział 22

370 47 7
                                    


Upewnij się że przeczytałaś/eś poprzedni rozdział

Ten dzień był ciężki dla nich obu, niestety okazał się tylko początkiem. Nie rozmawiali za wiele. Każdy siedział we własnych myślach. Clay większość czasu spędził w swoim pokoju. Zaszył się tam zaraz po śniadaniu, a raczej obiedzie. Zadzwonił do szefa i poprosił go o wolne na kilka dni. Było ciężko lecz ten się zgodził. Teraz na spokojnie próbował wszystko poukładać. Dość dobrze znał się na sprzęcie elektronicznym. Znał również możliwości jakie miała policja. Wykasował wszystkie informacje, które znajdowały się na jego laptopie oraz na komputerze. Wyczyścił dyski, praktycznie usunął wszystko. Miał jednak problem ze zniszczeniem jego notatek. Nie mógł wyjść z domu, gdyż wszędzie kręciły się radiowozy policyjne. W telewizji, którą oglądał wcześniej razem z Davidsonem mówili o całym incydencie. Zeznali również, że psycholog dziecięcy pomógł córce zmarłego małżeństwa w sprowadzeniu portretu pamięciowego zabójcy. George od razu zapytał o to dlaczego złapanie go zajmie im tak długo, skoro mają już portret pamięciowy. Blondyn wyjaśnił mu wszystko po krótce. To, że nie mają go w bazie oraz że przeprowadził się tutaj z Florydy zaledwie kilka miesięcy temu, więc dość trudno będzie im go znaleźć. W każdym razie zajmie im to o wiele więcej czasu. Stres już z niego zszedł, więc pozostał on opanowany. Jego mózg działał na najszybszych obrotach. Został jednak w martwym punkcie kiedy przychodziło o papierowe zapiski. Nie mógł ich spalić w mieszkaniu. Jednak to był jego pierdolony szczęśliwy dzień. Śmieciarka zabierała śmieci następnego ranka. Wrzucił wszystko do śmieciowego worka i zostawił w przedpokoju, aby wieczorem wyrzucić to do kosza na śmieci przed jego blokiem. Kiedy zostawił worek przy drzwiach, z najbliższego pokoju wyszedł George.

- Co robisz? - zapytał spoglądając to na worek śmieci, to na Claya.

- Pozbywam się moich zapisków. - odpowiedział, po czym wyminął go, dając przy tym krótkiego buziaka w policzek. Wrócił z powrotem do swojego pokoju i usiadł przy biurku. Była już prawie godzina siedemnasta, a on pozbył się wszystkich swoich notatek oraz informacji wcześniej mu potrzebnych. Siedział w miejscu patrząc się w ekran jego monitora pustym wzrokiem. Nie był pewny co dalej. Zastanawiał się. Doszedł do wniosku, że napiszę list. Wyjął czystą kartkę papieru i zaczął pisać. Chciał wyrazić tak dużo oraz powiedzieć tak wiele lecz nie wystarczyłoby mu na to nawet kilka tysięcy kartek. Uznał, że napiszę tylko najważniejsze dla niego informację. Słowa pożegnalne znalazły się na samym końcu. Podpisał się i spojrzał na swoje dzieło. Przeczytał to dwa razy, po czym złożył kartkę trzy razy na pół. Odłożył list do szafki i opuścił pomieszczenie. Na zewnątrz było już ciemno. W jednym z pokoi siedział na łóżku George, oglądając telewizję. Od razu odwrócił wzrok na blondyna, kiedy ten wszedł do środka. Usiadł obok niego i podkulił swoje nogi.

- Mam dla ciebie historię. - powiedział niepewnie Clay. Brunet wziął głęboki wdech, po czym kiwnął głową.

- Nie szukałeś mnie, to ja cię śledziłem.

- Chwila, ale przecież w moim pokoju jest...

- Nie ma. Najwidoczniej Nick po tobie posprzątał. - odparł smętnie blondyn. Brunetowi zrobiło się nieco przykro. To tak, jakby zrobił sobie wolny pokój. Jakby Davidson miał już tam nigdy nie wrócić. Pomimo tego, że faktycznie wcześniej nie był pewny, czy kiedyś tam ponownie zabawi ale fakt, że Sapnap sprzątnął po nim jego rzeczy było dla niego dość smutne. Nie spodziewał się tego.

- Śledziłem cię i porwałem cię z twojego domu, kiedy twojego współlokatora nie było. Przetrzymywałem cię oraz więziłem. Musisz powiedzieć, że było ci tutaj źle oraz byłeś cały czas przykuty do tego łóżka, rozumiesz? Nie widziałeś mojego pokoju. Jedynie łazienkę, korytarz i ten pokój. Tylko tyle. Nie rozmawiałem z tobą. Oglądałeś tylko telewizję, a jedzenie dostawałeś trzy razy dziennie, tak jakbym chciał utrzymać cię przy życiu. Dałem ci się wykąpać jedynie dwa razy i to ja cię ogoliłem, bo nie mogłem na ciebie patrzeć. To będziesz musiał powiedzieć. Zrozumiałeś? - Zapadła cisza. George wszystko analizował oraz starał się przyswoić sobie wszystkie informację. Ponownie spojrzał na młodszego, po czym kiwnął głową na znak zgody. - Okej.

- Mówiłeś, że przyjdą za dwa następne dni. Czy istnieje możliwość, że pojawią się tutaj wcześniej? - zapytał brunet.

- Raczej nie. Ale jakby tak się stało, muszę cię znów przykuć do tego łóżka, i zakneblować usta, abyś nie mógł się odzywać. Widzisz ten nóż? - Blondyn wyciągnął zza pleców dość dużych rozmiarów narzędzie. 

- Tak.

- Jak cię karmiłem, był skierowany w twoją stronę. Bałeś się, że cię nim zabiję, dlatego nie wołałeś o pomoc.

- Okej. W porządku. Rozumiem. - odpowiedział mężczyzna.

- To dobrze. Przykuję cię tutaj już dzisiaj, okej? Abyś się przyzwyczaił.

- Dobrze.

- Okej - Na krótką chwilę ponownie zapadła cisza - Georgie ja nie chcę tego robić. - Nawiązali kontakt wzrokowy. Oboje widzieli w sobie jedynie smutek oraz udrękę. Żaden z nich nie chciał tego, aby skończyło się w ten sposób. Nie mogli jednak na to nic poradzić.

- Rozumiem. Sam wolałbym, żeby to skończyło się inaczej.

- Ja tak samo. - odparł blondyn, po czym przytulili się do siebie. Młodszy był oparty o ścianę za nim, a Davidson opierał się o niego. Oglądali film, który leciał w telewizji. Był to ostatni z serii, którą George oglądał przez ostatnie dni. 

Morderca z ulic Brighton | DNFWhere stories live. Discover now