Wstałam rano i nie miałam na nic ochoty, niestety musiałam iść do szkoły. Ubrałam czarną koszulkę z białymi gwiazdami, czarne leginsy i vansy, uczesałam się w byle jakiego kucyka i nawet nie pomalowałam moich spuchniętych od płaczu i braku snu oczy. Zwlokłam się ze schodów i zobaczyłam w przedpokoju Bellę, podeszła do mnie z głupim uśmieszkiem.
-Co się stało kuzynko? Chłopak cię rzucił?-zapytała sarkastycznie się śmiejąc. Poczułam nagły przypływ negatywnej energii, szybko zgarnęłam kryształowy, ciężki wazon ze stolika i mocno uderzyłam ją nim w głowę, dziewczyna upadła, a ja rzuciłam się na nią i zaczęłam okładać jej twarz pięściami.
-Ty dziwko! Zabiję cię! Kurwo jebana!-krzyczałam, nagle z kuchni wybiegła mama i szybko odciągnęła mnie od nieprzytomnej Belli, która miała całą głowę we krwi.
-Oszalałaś?! Dzwoń po pogotowie!-wrzeszczała i klękając obok dziewczyny zaczęła ją budzić, ale nic to nie dawało. Szybko pobiegłam po telefon i zadzwoniłam po karetkę.
*Kilka godzin później...
Siedziałam w pokoju, bo nieźle oberwało mi się od matki, była na mnie wściekła, nie dziwiłam jej się, bo o mało nie zabiłam własnej kuzynki. Nagle ktoś zapukał do drzwi.
-Wejść!-rozkazałam i nagle zobaczyłam Luka.
-Cześć Natalie, mogę wejść?-zapytał niepewnie.
-Jasne.-mruknęłam. Chłopak usiadł obok mnie na łóżku.
-Nie było cię dzisiaj w szkole...-zaczął.-...jesteś chora?
-Nie...-zaśmiałam się lekko.-...rano pobiłam Bellę i leży teraz w szpitalu...-przyznałam, wycierając pojedyncze łzy.Chłopak spojrzał na mnie wielkimi oczami.
-Kurde, ale ja przyszedłem porozmawiać z tobą o Jaiu.
-Nie chcę o tym gadać.-rzuciłam niechętnie.
-Natalie, on nie poszedł do szkoły, cały czas siedzi jak na skazaniu, nic nie je, ani nie pije...-oznajmił machając rękami.
-Nie obchodzi mnie to.-przerwałam.
-Rozumiem, że nie chcesz o tym słyszeć, po tym co się stało, ale zaczynam się bać, że ten idiota sobie coś zrobi!-krzyknął.
-Wiesz co Luke? Wyjdź z tąd i nie przychodź więcej, jak będziesz chciał normalnie pogadać to zadzwoń.-wytłumaczyłam. Chłopak wstał zrezygnowany.
-Przykro mi Nat, ale nie wybaczę tobie ani sobie jeżeli mu się coś stanie.-rzucił i wyszedł zostawiając mnie z tysiącami uporczywych myśli.
Kolejną noc nie mogłam zasnąć, co chwilę z moich oczu leciały łzy, biłam się z myślami.
Następnego ranka normalnie poszłam do szkoły, siedziałam w ławce z Jess, Jaia nie było, a Luke spoglądał na mnie co jakiś czas z żalem w oczach. Na przerwie postanowiłam z nim pogadać, ledwo co udało mi się go zatrzymać.
-Luke...-pociągnęłam lekko za jego koszulkę, by się do mnie odwrócił, chłopak spojrzał na mnie wyczekującym, obojętnym wzrokiem.
-Przepraszam cię za moje wczorajsze zachowanie, możemy pogadać?-zapytałam niepewnie.
-Mhym.-mruknął.
-Dlaczego Jai nie chodzi do szkoły?-zapytałam. Brunet spojrzał smutnym wzrokiem i głośno westchnął.
-On nie potrafi ci teraz w oczy spojrzeć, boi się, że jego widok jeszcze bardziej cię zrani.-wytłumaczył. Spojrzałam na Luka z przykrością w oczach.
-Natalie, on nie chce mnie słuchać, nie chce jeść, już nie daje sobie z tym rady.-oznajmił bezsilnym głosem, zrobiło mi się go żal, że on też musi cierpieć za błąd swojego brata.
CZYTASZ
Fuck Off Brooks!
FanfictionJak bardzo skąplikowana może być przyjaźń, gdy masz coraz to odmienne uczucia i sama nie wiesz czego chcesz i czy to będzie fer wobec innych?