1

948 63 4
                                    

Zeszłam na dół wraz z trzema walizkami, z którymi oczywiście prawie upadłam. Postawiłam je w korytarzu i zaczekałam na mamę, która pakowała ostatnie drobiazgi, gdy w końcu przyszła spakowałyśmy nasze bagaże do auta i ruszyliśmy na lotnisko.

Lot minął szybko, a właściwie tak mi się zdawało, ponieważ jakieś 30 minut od startu zasnęłam i spałam, aż do samego lądowania. 

Czekałam na swoje walizki przepychając się przez tłum ludzi, każdy się wpychał, ale ja nie dawałam za wygraną i w końcu udało mi się złapać moje bagaże, pomogłam mamie, bo widziałam, że średnio jej idzie.  Gdy mi i mojej rodzicielce udało się zdobyć nasze bagaże ruszyłyśmy do wyjścia, zachciało mi się pić i powiedziałam mamie, żeby poczekała przy samochodzie, miałam już 18 lat więc mama się nie opierała. Ruszyłam w stronę małego lotniskowego sklepiku, wzięłam z półki 7UP i płacąc wyszłam odkręcając butelkę, korek upadł mi na podłogę, więc szybko się po niego schyliłam czując na swoich pośladkach klepnięcie, wyprostowałam się błyskawicznie i spojrzałam na dwóch identycznych chłopaków. Jeden głupio się zaśmiał, a drugi stał i się przyglądał.

-Co jest kurwa?!-wrzasnęłam.

-Kto wypina tego wina...-zakpił jeden z bliźniaków, ten z kolczykiem w wardze, drugi miał kolczyka w brwi.

-Spierdalaj!-syknęłam i pobiegłam do czekającej mamy.

Jechałyśmy w ciszy, po 20 minutach jazdy dojechałyśmy na bogate osiedle, było cudowne. Weszłyśmy do ogromnego domu, od razu pobiegłam do drzwi wskazanych przez mamę, czyli do mojego nowego królestwa.
Weszłam do dużego pokoju z ogromnym łóżkiem, wielką szafą i komodą oraz własną łazienką i balkonem, byłam w siódmym niebie.

Po południu mama pojechała do nowego pracodawcy pozałatwiać jakieś formalności, a ja po zjedzeniu obiadu poszłam na balkon do mojego pokoju. Miałam z niego widok na sąsiedni dom, nie wiem kto w nim mieszkał, nikogo jeszcze nie znałam. Czytałam sobie jakąś książkę, mamy dalej nie było, chociaż była już 17:00, nagle usłyszałam głośne krzyki i piski z domu naprzeciw, czyli ktoś tam mieszkał. Brawo Natalie, jesteś geniuszem, przecież zadbany dom nie mógł stać pusty. Po długim znoszeniu hałasowania sąsiadów nie miałam zamiaru im odpuścić tego, że zakłócali moją cisze. Podeszłam do barierki i z całej siły wrzasnęłam:

"Cicho tam do cholery, nie jesteście tu sami!"

Wiedziałam, że pewnie tego nie usłyszą więc poszłam na dół do kuchni napić się wody. Wypiłam ją duszkiem i odstawiłam szklankę do zmywarki, nagle usłyszałam dzwonek do drzwi.

Na pewno sąsiedzi przyszli się przywitać albo mama nie wzięła kluczy. -pomyślałam i otworzyłam.

Przede mną stał ten cholerny dupek z lotniska i głupio się gapił.

-Czego?-syknęłam najwredniej jak potrafiłam.

-Jakim prawem nas uciszasz?-zapytał.

-Jakim prawem zakłócacie mój spokój?!-warknęłam.-A teraz spadaj!-chciałam zamknąć drzwi, ale uniemożliwiła mi to stopa bruneta, która wsadził między drzwi a futrynę.
Odsunął drzwi i wszedł do środka niebezpiecznie się do mnie zbliżając.

- Wypad bo zacznę krzyczeć!-syknęłam.

Wtedy on przyparł mnie do ściany i zatkał ręką moją buzię. Zrobił to tak szybko, że nie zdążyłam się obronić.

-To krzycz sobie. - zaśmiał się chytrze. - Słuchaj mała nie...- przerwałam mu solidnym kolankiem w krocze. Chłopak szybko złapał się tam, gdzie dostał puszczając przy tym mnie.

Fuck Off Brooks!Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora