Rozdział 28. Po pijaku sie nie liczy

69 3 8
                                    

Sceny w tym rozdziale mogą być nieodpowiednie, dla niektórych użytkowników.


Biegłam przez sad, ale nie potrafiłam oderwać myśli o Dash, boje się, że zapomni o mnie, albo zdradzi mnie, chociaż wiem o tym, że ona taka nie jest. Stwierdziłam, iż bez sensu jest iść pobiegać, skoro nawet podczas tej aktywności nie mogę zapomnieć o dziewczynie, nie szybkim krokiem wróciłam na farmę, byłam już na werandzie domu, chwyciłam za klamkę i otwarłam drzwi.

Ogarnęłam się do ładu, czyli wykąpałam, przebrałam itp. Usiadłam w salonie na kanapie, aż przypomniało mi się, że mam jeszcze alkohol z moich 18 urodzin, skoro jestem dorosła, to czemu by nie skorzystać, szybko wstałam, jak strzała poleciałam na górę, wzięłam w dłoń butelkę z trunkiem w środku, zabrałam także kieliszek z kuchni, i powróciłam do salonu, odkręciłam nakrętkę od butelki, oraz nalałam alkoholu do kieliszka, chwyciłam kieliszek do dłoni, patrzyłam na niego. Biłam się z myślami „wypić czy nie" wzięłam zdecydowany ruch, i upiłam płyn. Na początku mnie skwasiło, lecz po jakimś czasie zaczęło mi smakować, była godzina 19. A ja, wypiłam już pół butelki trunku, cóż, usłyszałam dzwonek mojego telefonu, chwiejnym krokiem wstałam po niego, odebrałam i z powrotem usiadłam na kanapie, usłyszałam głos Przyjaciółki

- Hej Applejack, wpadniesz na próbę?
Powiedziała Sunset.

- Eee... J-ja, dzisiaj zajęta jestem, w-wiesz... heh
Powiedziałam zachrypniętym głosem.

- AJ, jesteś pijana?
Powiedziała lekko zszokowana.

- Ja? Niee... zmęczona jestem, wiesz hehe...
Tłumaczyłam się.

- Okej? Napisz jak będziesz mogła wpaść.

- Tak, tak....
Rozłączyłam się.

Wypiłam jeszcze 2 kieliszki, chciałam odnieść kieliszek do zmywaka, lecz mi się rozbił, ledwo się nachyliłam, wzięłam w dłoń kawałek szkła, którym się skaleczyłam, wyjęłam szkło z dłoni, i je wyrzuciłam, krew z dłoni mi leciała bardzo mocno, lecz nie przejmowało mnie to zbytnio.
Weszłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko, w pewnym momencie film mi się urwał.

Obudziłam się skołowana, z silnym Bólem głowy, potrzebowałam chwile by ogarnąć co się właśnie stało, spojrzałam na moja dłoń, która była cała od zaschniętej krwi, rana już zdążyła się nieco zasklepić, lecz ja, nie miałam bladego pojęcia, od czego miałam ta rękę rozwalona, wstałam z łóżka, zrobiło mi się ciemno przed oczami, oparłam się dłonią o futrynę, czułam jak moje nogi zrobiły się z waty, zeszłam powoli z schodów, i kiedy weszłam do salonu, zobaczyłam duża ilość krwi na podłodze, rozbite resztki szkła, oraz na stole pół pusta butelkę z alkoholem. Ogarnęłam ten syf, lecz ta butelka strasznie mnie kusiła, stałam chwile z trunkiem w dłoni, myślałam, czy wypić, czy nie. Znowu. Wyciągnęłam z szafki kolejny kieliszek, i poszłam z „Flaszką" do swojego pokoju. Otworzyłam butlę.

1 kieliszek, 2 kieliszek, 3 kieliszek, 4 kieliszek, 5 kieliszek.

Czułam znowu to uczucie, bardzo dziwne było, swoją droga, wszystko było jakby płynniejsze, i w ogóle, albo mi się tylko wydawało, wypiłam jeszcze z 3 kieliszki, kiedy je piłam płakałam, za moja kobieta, najukochańsza. Nie dawałam już rady, to okropne by twoja ukochana, cie zostawiała. Zeszłam do kuchni, chwiejnym krokiem, wyciągnęłam z szuflady nóż, i wróciłam do pokoju, chwyciłam za kartkę oraz długopis, zaczęłam pisać. Kiedy już skończyłam zostawiłam kartkę na biurku, między jakimiś pierdołami. Wróciłam na łóżko, wypiłam jeszcze jeden kieliszek, topiąc smutku w alkoholu, myślałam, co jeszcze mogę zrobić, wzięłam telefon, napisałam esa do Dash

Ja:
Kocham cie Dash, do zobaczenia

Już chciałam odłożyć telefon, kiedy ten znowu zadzwonił. Odebrałam i zaczęłam mówić głosem, który był zapłakany oraz „alkoholizowany".

- Applejack co się z tobą dzieje?
Ponownie usłyszałam głos ognistowłosej przyjaciółki.

- Z-ze mną? Niccccc... wszystko dobrze... n-nie martwcie się...
Uśmiechnęłam się do siebie.

- Coś wierzyć mi się nie chce...
Powiedziała z niedowierzaniem.

- Weź Sunshi, jest super, muszę kończyć. Narka.
Nie dałam dokończyć dziewczynie, rozłączyłam się, rzuciłam telefon gdzieś na bok.

Chwyciłam za wcześniej przyniesiony nóż, zaczęłam robić nim pojedyncze kreski na ręce, krew się lala, ale nie zbyt mnie to obchodziło. W pewnej chwili przyłożyłam narzędzie do żył, zacisnęłam usta w wąska linie, i poczułam łzy spływające mi po policzku, przeciągnęłam nożem po żyłach. Krew się lala nie miłosiernie mocno, ale taki był plan. By się pozbyć samej siebie.

——————————————————————————
Dasherka morderczyni, sorki. Kocham was🥰🥰🥰

Mówiłam ci już kiedyś, że cie kocham? - AppleDash Where stories live. Discover now