Rozdział 25. Powrót do tęsknoty

71 4 3
                                    

*Koniec Lipca*

Perspektywa Rainbow Dash

Trasa koncertowa dobiegła końca, w następna wyruszymy w październiku przyszłego roku. Na Święta wrócę do domu na jakiś czas, a później wracam do wojska, na szczęście, jak coś mi się nie spodoba, to mogę „wyjść" stamtąd kiedy będę chciała, co jest na plus akurat. Za 5 dni wyjeżdżam, a aktualnie siedziałam w pokoju i grałam na gitarze.

- G... F...
Bynajmniej próbowałam, dzisiaj nie szło mi nic tak jak chciałam, non stop gubiłam się w chwytach, co było dość uprzykrzające, zamiast się rozwijać, cofam się. Choć tyle dobrze, że w rozwoju się nie cofam, a w grze na gitarze, chociaż i Tak to źle, bo zaraz dam plamy na trasie w przyszłym roku i będzie lipa.
Odłożyłam gitarę, bez sensu dzisiaj mi szło, nie będę się denerwować nie potrzebnie.
Rzuciłam się na łóżko bez władnie, zaczęłam rozmyślać o tym wszystkim, trochę głupio, zostawiać przyjaciół samych na 11 miesięcy, ALE! Będą jakieś święta i w ogóle, wiec raz po raz będziemy się widzieć, prawda? No chyba, że coś się stanie, i nie ujdę z życiem, ale każdego nas to kiedyś spotka. Wiec to nie było by jakieś wow. Leżałam jak sparaliżowana i gapiłam się w sufit, lecz cały czas słyszałam powiadomienia z mojego telefonu, chwyciłam go do ręki, po czym spojrzałam na wyświetlacz, miałam pełno wiadomości od dziewczyn, czy spotkamy się na próbę. Odpisałam:

„Jasne, że się zjawie".

Ta, a dzisiaj szczególnie mi nic nie wychodzi. Super.

Włożyłam gitarę do futerału, kostkę w kieszeń od spodni i ruszyłam, szłam dość szybko, bo do szkoły kawałek miałam, tak mimo iż jesteśmy „gwiazdami" to i tak lubimy pograć jeszcze w szkole.

Próba była udana, mimo iż wiele razy się pogubiłam w rifach.

*5 dni później*

Wrzuciłam ostatnie rzeczy do walizki, czyli apteczkę i latarkę, Wrazie co. Zamknęłam walizkę i ja postawiłam, wszystko gotowe, już nie mogłam się doczekać, aż zobaczę się z moja przyjaciółka, A.K. Yearling. Tak bardzo się ciesze, spędzimy z sobą 11 miesięcy! To bardzo długi okres czasu, jeśli chodzi o Applejack... wole jej nie mówić, bo by mnie powiesiła chyba.

- Jesteś gotowa?
Drzwi od mojego pokoju uchyliły się, a zza nich wyłonił się mój tata.

- Tak.
Uśmiechnęłam się.

Tata wszedł, zabrał walizkę, a ja wyszłam za nim, zeszłam po schodach, i wyszłam przed dom, gdzie wszyscy standardowo płakali, jakby że inaczej.

- Dlaczego wy znowu płaczecie?
Zmarszczyłam nos.

- Bo wracasz do wojska...
Pinkie powiedziała przez łzy, załamana.

- Ale...
Powiedziałam, lecz mi przerwano

- Tu będzie tak pusto bez ciebie.
Rarity także zaczęła dramatyzować.

- Ale...
Nadal próbowałam powiedzieć.

- Kto będzie nas rozbawiać jak zawsze?!
Pie dalej swoje.

- Ale...
Wciąż próbowałam powiedzieć, lecz te nie dawały za wygrana.

- Kto będzie ze mna robił próby?!
wykrzyczała Sunset i AJ jednocześnie.

- ALE DAJCIE MI COS POWIEDZIEĆ.
Krzyknęłam na cały głos, a dziewczyny się uciszyły, ich wzrok skierował się na mnie.
- Nie wyjeżdżam na bóg wie ile czasu...-

- PRAWIE ROK!!!
Przerwały mi wszystkie wydzierając larwy.

- ALE JA BĘDĘ WRACAĆ NA KILKA DNI DO DOMU!!!!!
Wykrzyczałam.
- po za tym wrócę...

Dziewczyny odetchnęły.

- Może.
Wtrąciłam, śmiejąc się, te od razu spojrzały na mnie morderczym wzrokiem.

- Pora na nas Dashie.
Powiedział tata, zamykając bagażnik.

- Tak...

Wszyscy rzucili się na uściski, oczywiście płakały także.

- Kocham cie Dashie.
Wyszeptała do mojego ucha AJ.
- Ale jak tylko ta A.K cie dotknie to nie wiem co jej zrobie.
Chwyciła mnie z całej siły za ubrania.

- Ałć...
Wymamrotałam pod nosem, a ta puściła mnie.

- Nie zapominaj wysyłać listów.
Pinkie Pie uśmiechnęła się uroczo.

- postaram się.
Odwzajemniłam uśmiech.


Wsiadłam do samochodu razem z moim tata, który przetarł jedno oko.

- Nie mów, że ty też...
Spojrzałam na tatę.

- Dom bez ciebie będzie nudny, ale...
Wzruszył ramionami, i ruszył.

Po jakimś czasie dojechaliśmy, zauważyłam już z daleka Samuraja, i Miętówe, ale nie było nigdzie Do. Razem z tatkiem wysiedliśmy z auta, tata otworzył mi bagażnik a ja wzięłam swoją walizę, przytulił mnie ostatni raz, po czym odjechał. Mój tata - najsilniejsze ogniwo.
Stałam z telefonem w miejscu, już chciałam pisać do A.K kiedy poczułam kogoś ręce na moich ramionach, odskoczyłam na bok, a to była Do.

- Hej Dashie!!
Rzuciła mi się w objęcia, odwzajemniłam gest, i także ja objęłam.

- Jeju jak dawno cie nie widziałam...
Oderwałam się.

- ja ciebie też, platyna ci się zmyła widzę...
Zaśmiała się.

- A tobie brąz.
Także się Zaśmiałam.

——————————————————————————
Kapitan Dasherka Kraszerka melduje się, jutro, a w sumie dziś (mamy 00:17 jak to pisze) jadę na wakacje, odpocząć od was, znaczy co, ja was kocham jak coś, taki żart.

Mówiłam ci już kiedyś, że cie kocham? - AppleDash Where stories live. Discover now