Perspektywa Rainbow Dash
Applejack się ode mnie oderwała.
- Póki co nie mogę ci powiedzieć.
Powiedziałam spoglądając na dziewczynę.- Jak to nie możesz mi powiedzieć? Dash o co chodzi?!
Spojrzała zmartwiona.- Nie mogę, naprawdę, bardzo bym chciała, ale muszę jeszcze ogarnąć to wszystko.
- Co ogarnąć? Wyprowadzasz się?
- Można tak powiedzieć...
- Gdzie?!
- Nie mogę powiedzieć, przepraszam...
- Daleko stąd? Będziemy się spotykać? Na weekendy będziesz wracać?
- Narazie zadajesz za dużo pytań, ale będę mogła powiedzieć ci dopiero jakoś w lutym.
- To dlatego chodzisz tak dużo na siłownie?
- Za dużo pytań.
Powiedziałam z lekką irytacją, choć widziałam minę AJ, wyglądała na dość zmartwioną, smutną, taką, zmieszaną.
- Ale napewno będę musiała zmienić kolor włosów.- Jak to?!
Oburzyła się lekko.- Ale spokojnie, napewno do nich kiedyś wrócę.
Uspakajałam dziewczynę.- Ja w to nie wierze.
Złapała się za głowę.- Zaufaj mi, wszystko będzie dobrze.
Powiedziałam spokojnym tonem.***
Więc, większość czasu uspakajałam Dziewczynę, głupio mi, że muszę się tak z tym wszystkim kryć, najpierw muszę jeszcze ogarnąć do końca moją psychikę, choć czuje, że wszystko jest już dobrze.
Wróciłam do domu, zmęczona rozmowami z Basistka, rzuciłam się na łóżko, a wnet do mojego pokoju weszła moja mama, pytając mnie czy wszystko dobrze, postanowiłam, iż powiem moim rodzicom co mam w planach.
Perspektywa Applejack
Co może dziać się z Dash? Jak to się wyprowadza? Jak to zmienia kolor włosów? Co z naszym zespołem? Chwyciłam za telefon, by do niej napisać, bo tego pytania akurat jej nie zadałam.
Applejack:
Dash? A co z Zespołem, skoro się wyprowadzasz?Dashie <3:
Nic się nie martw, postaram się to wszystko ogarnąć, najwyżej będziecie przez jakiś czas grać bezemnie.Applejack:
A na trasie będziesz, prawda?Dashie <3:
Myślę, że takApplejack:
Myślisz? Czyli nie jesteś tego pewna?Dashie <3:
Nie do końca, ale zaufaj mi, jak przyjdzie odpowiedni czas, to ci powiem :*Applejack:
No dobrze, ale wszystko dobrze?Dashie <3:
Nawet lepiej niż dobrze, o nic się nie martw ❤️Jak mam się nie martwić, jak nic mi nie chce powiedzieć. Oby ten czas w którym mi to ma powiedzieć, nadszedł jak najszybciej.
Było koło godziny 21, poszłam się umyć, i ogólnie ogarnąć, porządek w pokoju miałam, bo jutro o 16 się spotykamy na prezenty, i w tym roku padło na mój dom, ale dla mnie nie było w tym problemu.
Kiedy już się ogarnęłam walnęłam się zmęczona na łóżko, chociaż dalej spokoju mi nie dawały słowa Dash, jak to nie może mi jeszcze powiedzieć? O co jej chodzi, na kwaśne jabłka...
***
Obudził mnie dźwięk budzika, była 10:35, a ten dzwonił już chyba 30 raz, chociaż nie słyszałam, w każdym bądź razie, zrobiłam wszystko co rano trzeba zrobić, czyli się ogarnęłam, dom trochę ogarnęłam, zrobiłam śniadanie, które zjadłam wspólnie z Applebloom, zaraz po śniadaniu jej nie było, też robiła sobie ze swoimi przyjaciółkami prezenty, wiec poleciała do ich domku na drzewie, Babci Smith i Big Macintosha nie było, bo pojechali na jakieś targi, ale do świąt wrócą. Spojrzałam na zegarek a była już 14:44, jakim cudem ten czas tak zapierdziela? Weszłam do pokoju, by włożyć na siebie coś w miarę eleganckiego, postawiłam na białą koszulę z bufiastymi rękawami, oraz czerwoną spódnice w biała kratkę, z guzikami wzdłuż i przywiązaniem w pasie. Poszłam się ubrać, kiedy już to zrobiłam, musiałam ogarnąć włosy, zrobiłam sobie kucyka, a grzywkę ułożyłam by jakoś wyglądała, mimo iż nie maluje się zbyt często to teraz to zrobiłam, ale wytuszowałam trochę rzęsy, nałożyłam różu, i błyszczyk na usta, cerę mam naprawdę świetna, wiec nie potrzebowałam żadnego podkładu. Zaczęłam układać prezenty, usłyszałam nagle dźwięk dzwonku, zbiegłam po schodach, otworzyłam drzwi a tam stała Rainbow Dash, która biedna ledwo z tymi prezentami się ogarnęła.
- No hej... Ymm możesz mi pomóc?
Zaśmiała się.- Tak, daj mi te 3 pudła.
Zabrałam je od dziewczyny i wniosłam do środka, ona także to zrobiła, zamknęłam drzwi. Wtachałyśmy je do mojego pokoju, i ustawiliśmy, Hm... 36 prezentów, to dość sporo, narazie było 12. Ale to jeszcze się rozkręci.Prócz prezentów, zwróciłam uwagę na ubranie Rainbow Dash, wyglądała naprawdę elegancko, a za razem ładnie. Miała tęczową bluzkę, z białym kołnierzykiem, i czarną spódnice, a jej włosy były rozpuszczone. Ma wyczucie stylu.
- Przyjechałaś motorem?
Zapytałam spoglądając na dziewczynę.- Coś ty? Oszalałaś?
Zaśmiała się
- Mama mnie podwiozła, nie lubię jeździć na motorze w sukience czy spódnicy, Ugh, tak się w ogóle nie da jeździć, a co dopiero z tymi prezentami....- Ah No tak...
Zamruczałam.
- Dobra chodź, pomożesz mi z jedzeniem.***
Dobijała już 16:00 wszystkie się już zebrałyśmy, oprócz Rarity. Ta to pewnie się odwali jak zawsze Haha... cała Rarcia. Siedziałyśmy do góry, kiedy w domu znowu rozbrzmiał się dźwięk dzwonka, wyszłam z sypialni i poszłam do drzwi, otworzyłam je, a na progu zastałam krawcowa.
- Oh Applejack... dobrze cie widzieć... kochaniutka, pomogłabyś mi może?
Spojrzała na mnie.- No jasne.
Wtargałyśmy ostatnie prezenty. Najpierw było jedzonko, i pogadanki, a później prezenty, zaczynała najmłodsza, Dashie... Heh... jest najmłodsza a najwyższa, i najbardziej zarozumiała, zaczęła od mojego prezentu. Dostała naszyjnik z chmura z piorunem, i dorzuciłam jej płytę jej ulubionego zepsolu, oraz jej ulubiona czekolade, a ta rzuciła mi się na szyje, i zaczęła całować mnie w policzek.
- Jeju to nic takiego Dashka...
Uśmiechnęłam się nieśmiało.- Kocham cieeee.
Wymamrotała.- Awww
Usłyszałam po chwili, dziewczyny jak zawsze wymiękły.Pootwierałyśmy prezenty, każda z nas z wszystkiego była zadowolona, my to potrafimy trafić w swoje gusta.
—————————————————————————
CZYTASZ
Mówiłam ci już kiedyś, że cie kocham? - AppleDash
FanfictionJest to druga część opowiadania „To tylko przyjaźń. A nie AppleDash show". Przed przeczytaniem, radziłabym przeczytać pierwsza część, by jako tako, wiedzieć o co chodzi :) 📌AppleDash📌 📌Opowiadanie na podstawie Shipu z MLP📌 📌Może zawierać wulgar...