Rozdział II

236 7 40
                                    

Pov: Y/n

Usiadłam w cieniu drzewa by trochę odpocząć i nacieszyć się tą piękną pogodą. Mój odpoczynek nie trwał zbyt długo bo w oddali rozległ się dźwięk uderzania końskich kopyt o ziemię. Energicznie wyjęłam z torby linę i jak najszybciej zaczęłam się wspinać na drzewo o które się wcześniej opierałam. Na szczęście udało mi się to zrobić zanim nadjechali. Trening czyni mistrza. Przykucnęłam na grubszej gałęzi w koronie drzewa i starałam się nie ruszać.
Gdy to zrobiłam nadjechało dwóch młodych mężczyzn i zatrzymali się zaraz przy drzewie na którym się znajdowałam. No super. Z gęstych liści nie miałam jak im się przyjrzeć.

Nagle jeden z nich złapał za łuk i powiedział:

- Czekaj, ktoś jest na tym drzewie.

Po czym strzała wylądowała jakieś 5 cm od mojej nogi. Zaczęłam uciekać po gałęziach a oni ruszyli za mną w pogoń. Przypomniałam sobie że dostałam od kupca perłę endermana, którą miałam użyć w nagłym wypadku. To był nagły wypadek. W biegu wspięłam się na koronę drzewa i rzuciłam perłę jak najdalej umiałam. Perła schowała się w liściach a ja po krótkiej chwili zostałam przeniesiona na drzewo, z którego prawie spadłam. Gdy odgłosy gonitwy ucichły postanowiłam zejść.

Pov: ?

Goniliśmy go do czasu aż zniknął nam z oczu. Brat chciał już wracać ale ja się uparłem że go złapię.

- Jak chcesz, ale zabieram ze sobą konia. - odpowiedział stanowczo.

- Dlaczego? - spytałem.

- Na twoich poprzednich akcjach jeden koń wpadł do rzeki, a drugi uciekł, nie pamiętasz? - zażartował.

- Pamiętam. - odpowiedziałem zażenowany, po czym oddałem mu konia i zabrałem się w drogę.

Chcę im udowodnić że nadaję się na pójście na bitwę.

Po jakimś czasie zauważyłem niewielką sadzawkę, przy której on klęczał. Yesss mam szansę. Powoli wyjąłem miecz z pochwy i zacząłem się do niego skradać od tyłu. Przyjrzałem mu się dobrze. Miał na sobie ciemno zieloną bluzę z krótkim rękawem i kapturem założonym na głowę, spodnie do kolan w tym samym kolorze i wysokie brązowe buty, przeplatane sznurkiem. Na plecach miał torbę ze strzałami, a w pasie miał zawiązaną mniejszą torbę z jakimiś rzeczami. Obok niego leżał łuk, co mnie trochę zniechęciło, bo gdybym zrobił błąd, dostał bym strzałą.

Nagle mój cel zdjął kaptur z głowy, a z pod niego wysunęły się długie brązowe włosy.
Tylko jedna rzecz przeleciała mi przez myśl.

TO DZIEWCZYNA

Chciałem się wycofać, ale na moje nieszczęście stanąłem na niewielkiej gałęzi, która złamała się pod moją nogą.

Pov: Y/n

Usłyszałam trzask. Szybko chwyciłam łuk, wyjęłam strzałę i się odwróciłam.
Kawałek za mną stał chłopak gdzieś w moim wieku. Miał kręcone blond włosy, niebieskie oczy i bladą cerę. Ubrany był w białą koszulkę z czerwonymi rękawami na którą zarzucony był brązowy serdak z drogiego materiału, ciemno niebieskie spodnie i szare buty. Na jego twarzy było pełno plastrów. Widać szczęście mu nie dopisuje. Miał na sobie pasek z pochwą na miecz, który trzymał w ręce. Zdziwiło mnie to, że wyglądał jakby się czegoś bał. Mnie?

- Kim jesteś? - zapytał niepewnie.

- Po co chcesz to wiedzieć? - odpowiedziałam, nie chcąc się ujawniać.

Chłopak nie wiedział co zrobić. Uratowało go to, że znikąd pojawiło się trzech strażników na koniach i zanim się obejrzałam, miałam związane ręce i siedziałam na jednym z koni razem z pilnującym mnie strażnikiem.
Blondyn wskoczył na konia drugiego i wyruszyliśmy w drogę. Nie wiedziałam czyji to strażnicy, gdzie mnie zabierają i po co im jestem potrzebna. Ani kim jest ten chłopak.

Po jakimś czasie wyjechaliśmy z lasu i przejechaliśmy przez bramę do wioski. Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek tu była. Dziwnie się czułam przejeżdżając  związana na koniu przez wioskę, w której nikogo nie znałam. Chociaż może to i dobrze, tylko oby mnie nikt tu nie znał. Za domami wyłonił się zamek o szarych ścianach i wieżach pokrytych czarnymi dachami, na których widniały ciemno zielone flagi z czerwonym sercem na środku.

Gdy przejechaliśmy przez mury obronne i zsiedliśmy z koni, jeden z żołnierzy odprowadził chłopaka do środka, a dwaj pozostali zabrali mnie do lochów po czym zostałam zamknięta w celi.

Dziewczyna z lasu  [-Dsmp-]On viuen les histories. Descobreix ara