Rozdział XXVI

58 6 12
                                    

Pov: Tommy

Siedzimy już od dwudziestu minut przy filarze. Chłopaki odciągnęli mnie od mogiły by mniej cierpieć. Ale to nic nie daje. Nie mogę przestać o tym myśleć.

Pov: Tubbo

Od dwudziestu minut obserwuję Tommiego. Jeszcze nigdy nie widziałem go w takim załamaniu. Ale co mam mówić. Też mi jest przykro. Może nie przeżywam tego aż tak przez zawał ojca? Co mi przyszło do głowy?! Przecież to Y/n. W tym momencie się rozpłakałem. Blondyn to zauważył i mnie przytulił. Oddałem uścisk. Spojrzałem na Ranboo. Też widać płakał ale z jego oczu wypływał dziwny, gęsty fioletowy płyn. Wysoki odkąd pamiętam nie radzi sobie z negatywnymi emocjami. Przyciągnąłem go i przytulaliśmy się we trójkę jak za dawnych lat. Uspokoiło mnie to. Siedzieliśmy tak przez chwilę.

- Co teraz? - spytał cicho Ranboo.

- Nie możemy się poddać nie? - mruknąłem.

- Ale co my bez niej zrobimy? - blondyn zaciągnął nosem.

- Nie mam pojęcia, ale jak zostaniemy to do niej dołączymy.

- Chciałbym.

- Wiem. - podniosłem się. - Chodźcie musimy coś zrobić.

Pomogłem wstać chłopakom i poszliśmy się razem rozejrzeć się za portalem do End City. Szliśmy w ciszy. W końcu odezwał się Tommy.

- Myślicie że Y/n dalej jest przy nas?

- Jestem tego przekonany, że cały czas nas pilnuje. - odparłem i położyłem rękę na jego ramieniu na co blondyn się lekko uśmiechnął.

- Jest. - Ranboo wskazał na zabudowany bedrockiem mały portal, do którego dobudowane były koślawe schody z netherracku i kamienia kresu.

- Macie perły? - spytałem na co pokiwali głowami na nie. - To trzeba będzie zdobyć. - spojrzałem na Ranboo.

- Wytrzymam, już i tak dzisiaj o jedną śmierć za dużo. - odparł bez żadnych emocji w głosie i wyjął miecz.

Skinąłem głową i też złapałem za broń. Zaczeliśmy we trójkę walkę z wysokimi kreaturami. Nie było to łatwe. Endermany gdy tylko miały oberwać teleportowały się w inne miejsca. Jednak znaleźliśmy sposób i każdy zdobył po dwie perły.

- Ej czaicie że jesteśmy w Endzie a nie musieliśmy odwiedzać Netheru? - zorientowałem się.

- Faktycznie - odparł Tommy podnosząc perłę z ziemi.

- Może to i dobrze? - dołączył się Ranboo.

- Może i tak, jak się trzymasz? - skierowałem się do niego.

- Nie najgorzej.

- Super to teraz portal. - ruszyłem w stronę portalu.

Po wgramoleniu się po budowanych na szybko schodach wyjeliśmy perły i przygotowaliśmy się do przejścia.

- To widzimy się po drugiej stronie. - powiedział Ranboo i z całej siły rzucił perłą w niewielki snop światła a zarazem nicości.

Jego ciało po chwili zaczęło się szybko zniekształcać i momentalnie zniknęło.

- Teraz czas na ciebie. - poklepałem blondyna po ramieniu.

Wzdechnął głęboko i zdobił to samo co wysoki. Teraz moja kolej. Nie lubię tego uczucia. Wziąłem zamach i cisnąłem perłą w sam środek portalu. Zamknąłem oczy. To samo co przy przejściu do Endu. Po wszystkich nieprzyjemnych odczuciach zaczęło mi się wydawać że spadam. Poczułem ciężar a potem że ktoś mnie trzyma. Otworzyłem oczy.

- Nie chciałbym żeby teraz trzymał mnie ktokolwiek inny niż ty. - spojrzałem w dwukolorowe oczy Ranboo, na co szeroko się uśmiechnął.

- Możecie przestać być gejami i skupić się na misji? - burknął Tommy.

- Powiedziała najbardziej straight osoba. - zaśmiałem się.

- Zamknij się.

- Ja ciebie też.

- Dobra chodźcie idziemy szukać End City. - powiedział wysoki i mnie postawił.

Pov: Y/n

Ciemność. Tyle widziałam. Nagle poczułam lekki przyjemny chłód niczym wiatr w upalny dzień. Powoli otworzyłam oczy. Wszędzie dookoła było biało. Nic tylko biały kolor. W końcu przede mną zaczęła pojawiać się z początku rozmazana postać. Z czasem nabierała kształtu i koloru. Po chwili stałam przed wysoką kobietą o czarnych włosach, ubraną w ciemnofioletową suknię i ogromny kapelusz z czarnym welonem. Szybko się ukłoniłam. Poczułam dotyk na mojej brodzie. Kobieta delikatnie podniosła moją głowę do góry dając mi znak bym stanęła normalnie. Gdy to uczyniłam złożyła obie ręce jakby coś ode mnie chciała. Przypomniałam sobie o totemie. Cały czas trzymałam go w ręce. Podałam go kobiecie a ona podeszła do mnie, troskliwie położyła rękę na moim policzku i pocałowała mnie w czubek głowy. Zamknęłam oczy. Momentalnie zaczęłam odczuwać piekielny ból na całym ciele. Taki którego jeszcze nigdy nie czułam. Nie miałam przez to siły nawet się poruszyć albo wydać z siebie jakikolwiek dźwięk. Jednak chwilę potem ból zaczął stopniowo ulegać aż w końcu zniknął. Otworzyłam oczy...

Dziewczyna z lasu  [-Dsmp-]Where stories live. Discover now