Rozdział XI

107 5 0
                                    

Pov: Y/n

Po długiej i męczącej rozmowie z Dreamem wyszłam z komnaty i oparłam się o ścianę w korytarzu. Przez te trzy dni prawie cały czas mnie przesłuchiwali. Przerwy były tylko na sen i posiłek. Może teraz dadzą mi spokój.

- Jak? Zmęczona? - usłyszałam głos Sapnapa.

- Trochę. - odparłam.

- Radzę ci nic nie kombinować. - rzekł - Nie sądzę, żeby udało Ci się cokolwiek osiągnąć przez kłamstwo.

- Co nie ufasz mi? - odrzekłam.

Złapaliśmy kontakt wzrokowy. Te oczy. Te znajome mi oczy.

- To chyba twoje. - powiedziałam po chwili i wsunęłam rękę do kieszeni, z której wyciągnęłam zapalniczkę.

Chłopak uśmiechnął się i zabrał przedmiot. Mrugnął okiem i odszedł w swoją stronę. Przez chwilę jeszcze stałam jak słup ale potem udałam się do ogrodów. Nie wydawały się tak piękne jak te w zamku Phila. Ale w końcu mamy zimę. Zobaczyłam tam Georga.

- Hej. - zagadałam zamyślonego chłopaka.

- Oh hej. - ocknął się gdy mnie usłyszał.

- Też lubisz naturę?

- Tak, ale średnio mi idzie dobieranie kolorów kwiatów. Wiesz, jestem daltonistą.

- Ojj.

- Da się żyć. A jak się tu czujesz? W tym zamku.

- Jest zupełnie inaczej niż u Philzy. Ale napewno się przyzwyczaję.

Rozmawialiśmy przez długi czas.

- Tak wogóle zostaliśmy zaproszeni do Las Nevadas. Quackity za miesiąc organizuje ogromne przyjęcie. - powiedział brunet. - Wiesz wogóle kim on jest?

- Nie jestem obeznana w miastach i ludziach. Mieszkałam praktycznie całe życie w lesie więc wiesz.

- Dobra to ci o nim opowiem. Z Quackitym, wtedy jeszcze Alexem znamy się od dziecka. Teraz wyjechał i założył własne miasto. Ale ono różni się całkowicie od innych. Jest jakby z kosmosu. Musisz to zobaczyć. Namówię Dreama byś mogła z nami pojechać.

- Woo, naprawdę wydaje się wspaniałe. Ale czy naprawdę uda ci się przekonać Dreama?

- Ma do mnie słabość. Bo tak jakby, to mój chłopak.

- CO, SERIO?

- Mhm.

- Nie miałam pojęcia że Dream ośmieli się wyznać swoje uczucia do chłopaka.

- Ej a ja to co? To ja nie chciałem się zgodzić.

Przez chwilę patrzyliśmy na siebie poważnie ale nie wytrzymaliśmy i zaczęliśmy się śmiać jak dzieci.

Toczyliśmy rozmowę prawie do wieczora, dopóki nie przypomnieliśmy sobie, że dzisiaj jest Wigilia. Szybko pobiegliśmy do swoich pokoi się przebrać a potem do sali jadalnej gdzie było już wszystko przygotowane. Na szczęście nie było jeszcze nikogo z gości, więc wróciliśmy do rozmowy. Nie minęła godzina a wszyscy zaczęli się schodzić. Jedyne osoby które rozpoznawałam to Dream, Sapnap i Karl. George stwierdził że mnie im poprzedstawia.

- Y/n to jest BadBoyHalo.

- Cześć, miło poznać Bad. - rzekłam i wyciągnęłam rękę w jego stronę.

- Mi również jest miło ciebie poznać Y/n. - odpowiedział chłopak w kapturze o czarnej skórze i białych oczach. Po imieniu nie zdawał na zbyt miłego ale jednak jest miły. Nawet bardzo.

- O a to jest Skeppy. - wskazał George na chłopaka który do nas podszedł.

Był cały błękitny. Jak diamenty. Również się z nim przywitałam. Odeszliśmy od nich i nasunął nam się chłopak w brązowej bluzie i niebieskiej masce na oczach. Miał rogi jak renifer.

- Y/n a to jest Callahan. Nie mówi za dużo. Nie przypominam sobie żeby wogóle coś do mnie powiedział, ale i tak jest fajny. - rzekł brunet, na co ja się ukłoniłam. Gość zrobił to samo.

- Y/n a to... QUACKITY! - krzyknął George po zobaczeniu niskiego chłopaka o czarnych włosach wystających zza czapki.

Podbiegł do niego i zaczęli robić jakieś dziwne ruchy rękami. Jakby przywitanie? Podeszłam do nich.

- Ooo George a co to za mamacita. - spytał jak widać Quackity uśmiechając się do mnie.

- To jest Y/n. Y/n to Quackity o którym ci mówiłem.

- Miło poznać. - rzekłam do nowo poznanego.

- Mi również, oo mówiłeś jej o mnie? - odparł niższy.

- Tak ale nie licz na za dużo. - zaśmiał się George.

Po chwili we trójkę wybuchliśmy śmiechem. Trzeba było już zająć miejsca. Usiadłam pomiędzy Quackiem a Callahanem. Podczas wieczerzy widziałam jak George zagaduje do Dreama zerkając na mnie. Dobrze wiem w jakiej sprawie. Ale no cóż. Nie mam na to za bardzo wpływu.

Po wspólnej uczcie każdy wybrał się do swoich komnat. Przebrałam się, położyłam na łóżku i usnęłam.

Dziewczyna z lasu  [-Dsmp-]Where stories live. Discover now