Rozdział VIII

98 3 0
                                    

Pov: Y/n

Przez ten tydzień byłam zajęta szykowaniem prezentów na święta. Na szczęście zostało jeszcze 3 dni a ja już skończyłam. Prezentem będą wełniane swetry dla każdego. Philowi zrobiłam ciemnozielony z wyszytymi czarnymi skrzydłami z tyłu, Wilburowi ciemnopomarańczowy z gitarą z przodu a z tyłu ze słowami jednej z jego piosenek, Tubbo jasnozielony z małą pszczółką z przodu, Ranboo ciemnofioletowy z oczami endermana z przodu i Tommiemu czerwony z płytami muzycznymi i małym pająkiem z tyłu. Mówił mi, że miał kiedyś pająka, którego nazwał Shroud, więc stwierdziłam że czemu by go nie dodać? Nawet Minx się załapała na fioletową czapkę, szalik i rękawiczki. Podoszywałam kartki z dedykacją dla każdego i schowałam je do szafy. Jutro je zapakuje.

Wyszłam na balkon, by zobaczyć jak zimno jest na dworze aż zobaczyłam to. Jakaś osoba w czarnym płaszczu z łatwością przeskoczyła mury zamku i zaczęła kierować się w stronę spichlerzy. Zaniepokoiło mnie to. Szybko ubrałam wełniany płaszcz i wybiegłam z komnaty.

Pov: Tommy

Siedziałem z Wilburem w mojej komnacie. Usłyszeliśmy, jak ktoś biegnie po korytarzu. Will poszedł to sprawdzić. Po chwili wszedł.

- To Y/n. Biegła na dwór.

- Dziwne.

- W ogóle się ostatnio dziwnie zachowuje. Jakby coś ukrywała. Idę sprawdzić co kombinuje.

Wilbur wyszedł a ja ubrałem się cieplej i poszedłem na balkon.

Pov: Y/n

Pobiegłam w stronę, w którą kierował się podejrzany. Dlaczego akurat o tej godzinie straż ma zmianę? W oddali zobaczyłam coś co mnie zamurowało. Cały spichlerz z jedzeniem aż świecił od płomieni. Podeszłam bliżej. Ze środka wyszedł podpalacz. Stanął przedemną. Złapaliśmy kontakt wzrokowy. Pomarańczowoczerwone oczy wystające zza czarnej chustki na jego twarzy. Podał mi zapalniczkę i po prostu zniknął. Przez chwilę nie mogłam uwierzyć w to co widziałam. Nagle usłyszałam za sobą cichy głos.

- Y/n?

Powoli się odwróciłam. Za mną stał Wilbur. Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Zechciało mi się płakać.

Pov: Wilbur

Y/n stała z zapalniczką w rękach. Nie chciało mi się wierzyć. Y/n? Naprawdę? Jak mogła zrobić takie coś? Była przerażona.

Po chwili nadbiegła straż. Dziewczyna złapała się jednego z pnącz porastających mury zamkowe i szybko wspięła się na górę. Tyle ją widziałem. Po chwili się otrząsnąłem. Stałem właśnie przed dopalającym się spichlerzem z żywnością przeznaczoną na zimę. Widziałem sprawcę zbrodni, ale nic nie zrobiłem. Byłem w szoku. Dalej jestem. Co się tu dzieje?

Pov: Tommy

Stałem na balkonie gdy to się stało. Widziałem to. Widziałem jak Y/n trzymała w rękach zapalniczkę. Widziałem jak uciekła. Widziałem Wilbura. Ale dlaczego? Co się stało z Y/n? Co się stało z dziewczyną, którą traktowałem jak siostrę?

Pov: Y/n

Uciekłam z tamtąd jak najszybciej umiałam. Jak najdalej od zamku. Usiadłam w śniegu pod drzewem i się rozpłakałam. Dlaczego ja w ogóle uciekłam? Może udałoby się ich przekonać że to nie ja. Ale teraz już wiedzą. Mają pewność że to ja. Ale ja nic nie zrobiłam. Nie chciałam żeby to się stało. Tak rozmyślając w płaczu patrzyłam się na zapalniczkę którą dał mi prawdziwy sprawca. Po chwili rozpoczęłam grzebanie po kieszeniach. Złapałam kartkę papieru. List od Techno. Zaczęłam czytać.

𝑃𝑟𝑎𝑤𝑑𝑧𝑖𝑤𝑦 𝑤𝑜𝑗𝑜𝑤𝑛𝑖𝑘 𝑛𝑖𝑒 𝑝𝑙𝑎𝑐𝑧𝑒 𝑧 𝑏𝑙𝑎ℎ𝑦𝑐ℎ 𝑝𝑜𝑤𝑜𝑑𝑜́𝑤. 𝑁𝑖𝑒 𝑏𝑎𝑑𝑧́ 𝑛𝑒𝑟𝑑𝑒𝑚. 𝑁𝑖𝑒 𝑑𝑎𝑗 𝑠𝑖𝑒̨. 𝐽𝑒𝑠𝑡𝑒𝑠́ 𝑠𝑖𝑙𝑛𝑎.

Prawdziwy wojownik nie płacze z błahych powodów. Ale ja nie jestem prawdziwym wojownikiem. Ale powinnam mu wierzyć, skoro twierdzi że jestem silna. Nie chciałam żeby to się stało. Ale się stało. Nie daj się. Nie. Nie dam się tak traktować. Muszę się na nim zemścić, na nich wszytskich. Ale jak?

W tym momencie przyszła mi do głowy tylko jedna myśl. Wstałam, obejrzałam się dookoła siebie i ruszyłam w drogę.

Pov: Wilbur

Wszedłem na korytarz, na którego końcu ujrzałem Tommiego. Był tak samo zmieszany jak ja. Udaliśmy się do Phila, by to wszystko przegadać. Co się stało z Y/n?

Dziewczyna z lasu  [-Dsmp-]Where stories live. Discover now