Rozdział XIII

96 3 1
                                    

Pov: Y/n

Dzisiaj wyjeżdzamy do Las Nevadas. Georgeowi udało się namówić Dreama, bym pojechała z nimi. Mówił że zajmie nam to 4 dni więc muszę coś spakować, nie kazał brać dużo bo mamy iść tam coś kupić. Zabrałam jedynie krótkie brązowe spodenki i krótką bluzkę. Na sobie w czasie podróży będę mieć długie ubranie bo jeszcze jest zima. Wzięłam torbę i postanowiłam już zejść na dół.
Gdy weszłam do pomieszczenia, zobaczyłam gotowego już Dreama i Karla, i grzebiącego w swojej torbie Sapnapa.

- Cześć wam. - przywitałam się.

- O hej Y/n. - odparł Sap i zarzucił torbę na plecy.

- Hej. - dołączył się Karl.

- George czekamy na ciebie! - zawołał Dream.

Po jakichś 5 min przyszedł zaspany brunet.

- Dzień dobry śpiąca królewno. - zaczął Sapnap.

- Dobra to ruszamy. - rzekł Dream specjalnie zagłuszając czarnowłosego.

Weszliśmy na konie i rozpoczeliśmy podróż. Przez długi czas rozmawiałam z Georgem. Dreamowi chyba nie zbyt się to podobało. Stwierdziłam, że dołącze się do Sapa i Karla, żeby mnie nie opętał czy coś.

- Coś czuję, że to będzie świetne przywitanie nowego roku. - powiedział Karl.

- Nowego roku? - spytałam zaskoczona. - Nie zaczął się on jakieś 20 dni temu?

- W Las Nevadas korzystają z innego kalendarza. - odpowiedział Sapnap.

Na noc zrobiliśmy postój. Byliśmy w lesie więc szybko udało mi się znaleźć miejsce na nocleg. Była to mała jaskinia. Ustaliłam z resztą, że zostanę na dworze, by wrazie czego powiadomić o zagrożeniu. Gdy chłopaki weszli do środka i zastawili wejście żeby nic tam nie weszło, wspięłam się na pobliskie drzewo i przywiązałam się liną do gałęzi by nie spaść.

Obudziłam się wcześnie. Reszta jeszcze spała. Pomyślałam, że czemu by nie pochwalić się swoimi umiejętnościami i czegoś nie upolować na śniadanie. Oddaliłam się od miejsca postojowego i co chwila nasłuchiwałam, czy coś się gdzieś nie rusza. W końcu zauważyłam pare królików siedzących na polu obok lasu. Udało mi się zestrzelić dwa z nich, reszta uciekła. Zabrałam zdobycz i wróciłam. Chłopaki jeszcze spali. Nie dziwię się, jest jeszcze bardzo wcześnie. Wyjęłam garnek i łyżkę z torby z mojego konia, którą przygotowały mi służące na zamówienie, i zabrałam się za budowanie konstrukcji przypominającej ruszt. Gdy skończyłam, obrałam króliki i wrzuciłam mięso do garnka i poszłam po trochę wody. W trakcie gotowania reszta ekipy zaczęła się budzić.

- Dzień dobry. - rzuciłam do Karla który wyszedł z jaskini.

- Dzień dobry. - odparł zaspanym głosem. - Co robisz?

- Śniadanie.

Chłopak tylko kiwnął głową i udał się w stronę pobliskiego strumyku. Chwilę potem obudził się Dream i Sapnap. Również się z nimi przywitałam.

- Co pichcisz? - spytał Sap.

- Można to nazwać potrawką z królika. - odrzekłam.

- Skąd miałaś królika?

- Upolowałam.

- Przecież mamy prowiant.

- Ale dlaczego nie zjeść świeżyzny, skoro ma się taką możliwość?

- Dobra nie kłóćcie się. - przerwał nam Dream.

- Ty idź lepiej obudź swojego królewicza. - zaśmiał się Sap.

Dziewczyna z lasu  [-Dsmp-]Where stories live. Discover now