Rozdział XIV

95 4 3
                                    

Pov: Y/n

Obudziłam się dość późno jak na mnie. Już była pora obiadowa. Obmyłam twarz, ubrałam się, uczesałam w niechlujny kok i wyszłam z pokoju. W tym samym czasie zrobił to George. Przywitaliśmy się i zjechaliśmy do jadalni. Obiad już na nas czekał. W czasie jedzenia przyszedł Quackity z ważną wiadomością. Mianowicie jako chonorowi goście będziemy mu towarzyszyć przez to całe widowisko. Ucieszyłam się ale zarówno zestresowałam. Stwierdziliśmy z Georgem, że poszukamy reszty, a potem pójdziemy się gdzieś przejść żeby się wyluzować. Po krótkim czasie znaleźliśmy ich w tak zwanym ,,pokoju gier". Nie zabardzo wiem czym są te ,,gry". Siedzieli przy biurkach naciskając, wręcz uderzając w czarne prostokątne urządzenia z przyciskami, nie odrywając wzroku od zmieniających obrazy ekranów? Chyba tak to się nazywa. George podszedł do Dreama.

- Dream - powiedział do spiętego blondyna, który chyba nawet nie zauważył że stoimy obok.

- Dream! - powiedział głośniej.

W końcu brunet nie wytrzymał. Zdjął mu z głowy kolorowe nauszniki.

- DREAM!!! - krzyknął mu prosto do ucha.

Chłopak podskoczył na krześle i przez chwilę nie wiedział gdzie jest.

- George, prawie wygrałem. - odparł już ogarnięty. W tle rozlegały się śmiechy Sapnapa i Karla.

- Nie obchodzi mnie to, idziemy. - rzekł twierdząco George po czym ruszył w stronę drzwi.

- A-ale gdzie? - odpowiedział zmieszany Dream.

- Nie wiem, wymyśl coś. - mruknął wychodząc.

Dream spojrzał na mnie. Wzruszyłam tylko ramionami i udałam się za Georgem. Po jakimś czasie wreszcie wyszliśmy z budynku. Przy wyjściu natknęliśmy się na Quackityego.

- Hej Quack, idziesz się z nami przejść. - spytałam.

- Bardzo bym chciał Y/n, ale mam sporo pracy przed wieczorem, bawcie się dobrze. - odparł.

Po długim namyśle padło na kino. Nie mam bladego pojęcia czym ono jest, ale Dream i Sapnap bardzo chcą zobaczyć moją reakcję na tak zwany ,,film". Gdy byliśmy już przy wyborze, Karl błagał byśmy poszli na jakiś 3D. Zgodziłam się bo czemu nie. I tak nie wiem czym jest. Przy wejściu na salę rozdali nam dziwne białe okulary, z jednym czerwonym, drugim niebieskim materiałem w dziurach na oczy. Zasiedliśmy na fotelach i założyliśmy okulary. Nagle w sali zgasło światło. Wielka czarna ściana z przodu zaczęła wyświetlać jakby historię z książki, ale jako obraz. Obraz dookoła mnie. Zachwycałam się tym co widziałam dopóki wielki pająk nie skoczył wprost na mnie. Nerwowo ściągnęłam okulary, szybko przeglądając swoje ciało od góry do dołu. Chłopaki prawie krztusili się ze śmiechu patrząc na zszokowaną mnie. Po wyjściu poszliśmy na lody. Miałam problem przy wyborze smaku więc wzięłam truskawkowy, jak radził mi George. Był przepyszny. Pochodziliśmy trochę po mieście i gdy zaczęło się zciemniać wróciliśmy do hotelu, by przygotować się na wieczór. Założyłam żółtą suknię. Była tak inna a jednak wspaniała. Pobiegłam do łazienki by coś zrobić z włosami. Nie mogłam się doczekać, by zobaczyć się już gotową. Rozczesałam się. Stwierdziłam, że zostawię je rozpuszczone. Na końcu były lekko pofalowane więc dawało to fajny efekt. Na koniec ubrałam buty i wyszłam z pokoju.

- Hola mamacita, pięknie wyglądasz. - usłyszałam głos Quackityego po otwarciu drzwi od windy.

- Dzięki - odpowiedziałam.

- Wtedy w sklepie zobaczyłem żółtą koronę i pomyślałem, że będzie pasować do twojej sukienki. - powiedział podając mi ją.

- Jeju, jest śliczna, dziękuję.

Dziewczyna z lasu  [-Dsmp-]Donde viven las historias. Descúbrelo ahora