~Peter Parker~
Od razu, gdy miliarder opuścił moje mieszkanie, ogarnęło mnie dziwne poczucie smutku. Naprawdę zawało mi się przy nim, że mam rodzinę, że ktoś mnie kocha.
Musiałem niestety wyrzucić tą myśl z głowy. Może i czas spędzony ze Starkiem, był najlepszym, jaki mogłem sobie wymarzyć, ale on nadal pozostawał moim wrogiem. Staliśmy po przeciwnych stronach barykady i to nas rozdzielało.
Westchnąłem ciężko i podciągnąłem swoją koszulkę do góry, by móc ją powąchać. Pachniała drogimi perfumami, których używał miliarder.
Właśnie wtedy przypomniałem sobie, że o piątej muszę pojawić się w TBI i przedstawić Kingpinowi plan, którego w rzeczywistości wcale nie chciałem wykonywać. Bynajmniej już nie.
Spojrzałem na zegarek, a że wybiła dopiero dziesiąta, stwierdziłem, że pora wrócić na ziemię i zacząć z powrotem zarabiać. Wkroczyłem do łazienki i znów stanąłem pomiędzy syfem, który stworzyłem, w poszukiwaniu stroju.Po przebraniu się w mój czarny kostium ze spantexu, zabrałem telefon, broń, parę paczuszek dragów, wraz z moimi ulubionymi szlugami. Wyskoczyłem z okna i wystrzeliłem pierwszą sieć.
Mogłem się poruszać bez większego bólu, więc postanowiłem poćwiczyć parę akrobacji. Salta szły mi całkiem nieźle, tak jak beczki i śruby. Zadowolony z siebie przemierzałem miasto, gdy poczułem, że w moją stronę coś leci. Chciałem to złapać, jednak zbyt wolno zorientowałem się, że coś mi zagraża. Jedyne, co zapamiętałem, to igła, która wylądowała w mojej szyi. Zacząłem spadać w dół, ale od upadku uchroniły mnie czyjeś umięśnione ręce. Potem straciłem kontakt z rzeczywistością.
Obudziłem się na mało wygodnym łóżku. Wszystko mnie bolało, a dodatkowo miałem wrażenie, że za chwilę moja głowa wybuchnie. Podniosłem się do siadu i dokładnie przeskanowałem otoczenie ulepszonym wzrokiem. Byłem w TBI.
Odetchnąłem z ulgą i wstałem z pryczy, ale zakręciło mi się w głowie, więc usiadłem na niej z powrotem. Przymknąłem powieki i zastanowiłem się, co się właściwie stało? Przecież gdyby Kingpin chciał mnie widzieć, napisałby SMS-a.
Trzepnąłem się porządnie w głowę i otrząsnąłem się z pod wpływu dziwnej substancji, która nadal krążyła po moich żyłach.
- Za chwilę zrobisz sobie krzywdę - zaczął opanowanym głosem szef. - Lepiej się połóż.
- A od kiedy cię w ogóle obchodzę? - zapytałem z wyrzutem. - I dlaczego nie napisałeś po prostu wiadomości, żebym się pojawił?
- Po pierwsze obchodzisz mnie odkąd się tu pojawiłeś, a po drugie ostatnio coś nie odpisujesz na SMS-y - odparł i wyłonił się z cienia.
Nie był wkurzony, a raczej rozczarowany.
- Mam przynajmniej plan - rzuciłem.
- Tak? A jaki?
- No bo...
- Dobra gówniarzu. Lepiej nic nie mów.
Poczułem, jak serce zaczyna mi przyspieszać. Bałem się.
- Ale dlaczego? - wyjąkałem i skarciłem się za to w myślach.
- Trzeba było trzymać się z dala od Starka - oznajmił spokojnie i podszedł do mnie. - A ty, nie dość, że pozwoliłeś mu się do siebie zbliżyć, to jeszcze odwiedzić w swoim własnym mieszkaniu. Nie wychowałem cię na słabą ciotę, więc dlaczego tak zmiękłeś?
Widocznie czekał na moją odpowiedź, jednak milczałem. Nie wiedziałem, jak mu na ściemniać, żeby mi w to uwierzył.
- Co, zabrakło ci języka? Tobie, pyskatemu, wygadanemu Wrenchowi?
CITEȘTI
WRONG ENEMY
FanfictionPeter Parker od dziecka pracuje dla znanego szefa mafii Kingpina. Pewnego dnia otrzymuje nietypowe zlecenie, które musi wykonać. Czy je przyjmie? Co wydarzy się dalej? 12.02.2022 - POCZĄTEK 11.07.2023 - KONIEC