Rozdział 28 - Rozmowa córki z matką

39 8 79
                                    

Dom Lydii

Po wyjściu Malii, dziewczyna postanowiła porozmawiać o przytłaczającej ją sytuacji z matką. W tamtej chwili Martin potrzebowała rozmowy, ponieważ czuła, że nie daje rady dusić w sobie informacji o śmierci jej bliskich. Lydia jak i jej mama, nie gadały ze sobą zbyt często na temat uczuć, więc mogłoby się wydawać, że pojawi się mały problem.
Banshee weszła do salonu ze smutnym wyrazem twarzy. Ten widok zaskoczył Panią Martin, dlatego kobieta zaczęła rozmowę.

PANI MATIN: Coś się dzieje?- spytała zaniepokojona.

LYDIA: Chodzi o. - zaczęła, ale nie potrafiła skończyć zdania, ponieważ domyślała się jak zareaguje jej mama o wieści, że chodzi o jej moc. O to, że słyszy śmierć przyjaciół i nie ma pojęcia co zrobić.

PANI MARTIN: Wiem o co chodzi. - odparła, patrząc na córkę z troską. Szczerze mówiąc, Natalie nie chciała słuchać kolejny raz o tym samym, ponieważ według niej to było po prostu irytujące, iż jej córka najczęściej słyszała głosy, dźwięki albo widziała obrazy, które mogły wskazywać na to, że ktoś umrze. Jednakże mimo tego, że temat mocy Banshee był już nieco męczący, pani Martin postanowiła wysłuchać córki, albowiem kochała ją i pragnęła jej szczęścia oraz spokoju.

LYDIA: Wiem, że to już męczący temat, ale naprawdę się martwię. - oznajmiła, powstrzymując łzy. Po tych słowach, dziewczyna usiadła przy stole i spojrzała na matkę, oczekując jakiejkolwiek reakcji na jej odczucia.

PANI MARTIN: Wiem o tym. - odparła stanowczo, patrząc na swoje dłonie znajdujące się na stole.

LYDIA: Wciąż boli mnie to, że słyszę i widzę śmierć moich przyjaciół bądź bliskich - mówiła, ocierając łzy z policzków.

PANI MARTIN: Rozumiem. -odpowiedziała nie okazując emocji, wciąż patrząc na dłonie.

LYDIA: Tyle masz mi do powiedzenia?! - odparła podniosłym i nieco wściekłym głosem. Nie mogła uwierzyć, że próbując porozmawiać z mamą na ważny dla niej temat, ta nie ma nic więcej do powiedzenia. - Jest mi ciężko, a ty odpowiadasz tylko " wiem" i "rozuzmiem"?! - po tych słowach, poirytowana dziewczyna, nie mówiąc już nic, skierowała się do swojego pokoju, aż usłyszała głos kobiety.

PANI MARTIN: Posłuchaj. - odparła, patrząc na córkę. Usłyszawszy te słowa Lydia, odwróciła się w stronę matki i czekała na ciąg dalszy wyjaśnień. - Twoja moc jest szczególna i niestety traumatyczna, ale musisz się przyzwyczaić to tego, że w świecie nadprzyrodzonym i z przyjaciółmi, którzy za wszelką cenę chcą wszystkim pomóc, jest szansa, że kogoś można stracić. Pamiętasz jak było. - kobieta nie skończyła zdania, ponieważ nie chciała dobijać córki. Nie miała zamiaru o tym wspominać, ale za bardzo się rozpędziła. Mimo próbie nie wspominania o dość tragicznej sytuacji, Lydia domyśliła się co miała na myśli kobieta.

LYDIA: Masz na myśli Allison? - spytała cichym głosem, powstrzymując łzy.

PANI MARTIN: Była odważna. - zaczęła powoli, ponieważ nie chciała o tym zbytnio rozmawiać, ze względu na córkę, ale nie mogła tego przemilczeć. Chciała pomóc, a przykład zmarłej był w tej sytuacji dobry. - Pomogła tobie i reszcie, w skutek czego zginęła. - mówiła przygnębionym głosem. - Zrobiła to, mimo że domyślała się jak to się skończy. - dodała ze smutkiem. Młodsza Martin przypomniała sobie ten dzień. Dzień, w którym była ze Stiles'em, aż w pewnym momencie poczuła, że straciła swoją najlepszą przyjaciółkę.

LYDIA: Mam zignorować głosy, które słyszę oraz obrazy, które widzę? - zapytała jąkającym się głosem.

PANI MARTIN: Nie o to mi chodziło. - powiedziała, podchodząc do córki. - Chciałam abyś się tak nie przejmowała tym kto zginie, ponieważ nie zmienisz biegu wydarzeń. - mówiła z przekonaniem, że tak jest, jednak Lydia nieraz uratowała komuś życie, właśnie przez to, że widziała śmierć dzięki swojej mocy.

Łowca od podstaw Tom II •SKOŃCZONE•Where stories live. Discover now