Rozdział 12 - Członkowie "stada"

87 9 111
                                    

Godzina 20
Loft

Doszłam do loftu. Byłam przygotowana na kolejny "wspaniały" plan Peter'a, ale wchodząc do środka ujrzałam osobę, której nigdy bym się nie spodziewała. To był Isaac.

Nie sądziłam, że przyjmie ofertę Hale'a. Spodziewałam się nawet Derek'a, ale nie Lahey'a. Chcąc rozwiać wątpliwości, postanowiłam dopytać czy na pewno współpracuje z Peter'em. W końcu, mogło być tak, że chłopak przyszedł tylko porozmawiać.

--Isaac? - zapytałam wchodząc w głąb pomieszczenia. - Co tu robisz? - nie chciałam pytać wprost. Myślałam, że Peter trzyma plan w tajemnicy.

ISAAC: Jestem z wami. - uśmiechnął się, a ja odwzajemniłam gest. Zaskoczyła mnie ta informacja. Gdy Peter miał zacząć przesłuchanie, do loftu weszła kolejna osoba, która dołączyła do "stada".

PETER: Witam, pana. - uśmiechnął się szeroko. Osobę, którą zobaczyłam kompletnie mnie nie zaskoczyła. Byłam wręcz dumna, że to właśnie on ma nam pomagać.

THEO: Hej. - uśmiechnął się, patrząc na mnie. - Słyszałem, że Chris się obudził. - podszedł do mnie i powiedział zatroskanym głosem. Dowiedział się tego od Melissy, która miała go informować o wszystkim.

--Tak, obudził się. - patrzyłam na wszystkich. Isaac i Peter spojrzeli na siebie z zaskoczeniem. Wiedzieli, że jeżeli to prawda, to Argent może im pomóc. Nie zwlekając, Peter zaczął mnie pytać o stworzenie, które widziałam w lesie.

PETER: Zacznijmy przesłuchanie. - powiedział z uśmiechem, ale po zastanowieniu szybko zmienił słowa. - W sensie rozmowę. - patrzył na mnie, a ja na niego. - Kto był tym stworzeniem, które widziałaś w lesie? - walną prosto z mostu. Nie miał zamiaru dopytywać czy się bałam albo jak się obroniłam. Chciał wiedzieć kim było to coś i tyle go interesowało.

--Nie mam pojęcia. - spojrzałam z zaskoczeniem. Nie wiem, czego się spodziewał. Nie znam wielu stworzeń występujących w Beacon Hills, więc nie mam pojęcia o czym myślał, zdając mi to pytanie. - Ale wyglądało trochę jak wilkołak, jednak to nie był on. To coś miało dziwnie długie uszy i dziwny pysk. - mówiłam ze skupieniem. Chciałam powiedzieć jak najwięcej, by pomóc.

THEO: Długie uszy? - zapytał z zaskoczeniem. -Emmo. - podszedł do mnie. - Musisz wypytać wuja o to zwierzę. - mówił , patrząc mi głęboko w oczy.

ISAAC: Chris na pewno będzie wiedział co to jest. - również spojrzał na mnie. - Albo sprawdź w Bestiariuszu, nie pytając go o zdanie. - dodał.

PETER: Isaac ma rację. - spojrzał na nas wszystkich. - Argent nie może, o tym wiedzieć tak jak reszta stada Scott'a. - podszedł do stołu i opierając się o niego dodał. - Jeżeli niczego się nie dowiesz, wtedy zagadaj do wuja. - kiwnęłam głową, na znak, że zrozumiałam.

Uznałam, że rozmowa się już zakończyła i postanowiłam wyjść z loftu. Otwierając drzwi, ujrzałam Derek'a. Lekko się wystraszyłam, ponieważ nie miałam pojęcia jak mu wytłumaczę to przyjście.

DEREK: Co tutaj robisz? - zapytał, patrząc raz na mnie, raz na chłopaków.

--A ty czemu nie jesteś w szpitalu? - zapytałam, zmieniając temat. Mówiąc to lekko się uśmiechnęłam.

Dom Stiles'a

Lydia dostała olśnienia. Wie co oznacza zdanie, które wypowiedziała przy ukochanym. Dziewczyna chce dopytać Stilinskiego o tę sprawę.

STILES: Co wiesz? - zapytał zaniepokojony.

LYDIA: Mam szybkie pytanie. - oznajmiła spokojnym ,ale i ciekawskim głosem. - Dlaczego Scott ci nie pomaga? - znała chłopaków już długi czas i zdawała sobie sprawę z tego, że Scott i Stiles to nierozłączna para. Wiedziała, że gdy w powietrzu wisi jakaś sprawa, to oni jako pierwsi się do tego zabierają. Malia jedynie spojrzała na Stiles'a z lekkim zdziwieniem. Również nie miała pojęcia, dlaczego Scott przestał pomagać.

Łowca od podstaw Tom II •SKOŃCZONE•Where stories live. Discover now