Rozdział 9 - "Nie wiem, czy się obudzi"

82 11 117
                                    

Następnego dnia
Dom Chris'a

Obudziłam się obok Derek'a. Spoglądałam jak śpi i myślałam o wyjawieniu mu prawdy. Naprawdę długo się nad tym zastanawiałam, ale do niczego nie doszłam. Nie miałam na celu kłótni z nim (a wiem, że doszłoby do niej). W głowie miałam również myśl o treningach. Teraz gdy to stworzenie zaatakowało mojego wuja, nie miałam innego wyjścia (tak przynajmniej myślałam w tamtej chwili). Musiałam oddać się jakiemuś zajęciu, by się odstresować oraz zająć czymś swoje myśli. Postanowiłam powoli wstać, by nie obudzić Hale'a, ubrałam się i poszłam do garażu by zabrać potrzebne mi rzeczy.

Dom Lydii

Wczorajszego wieczora, gdy Martin wypowiedziała niezrozumiałe dla Stiles'a jak i dla niej samej słowa, Stilinski postanowił zostać na noc. Nie chciał, by dziewczyna znów drążyła temat omamów czy czyjejś śmierci. Jednak w głębi duszy, był ciekawy o co tak naprawdę chodziło Lydii. W tym czasie do pokoju rudowłosej weszła Malia.

Wyglądała na zmęczoną i lekko zdenerwowaną. Stilinski, jak i Martin zmartwieni jej stanem, zapytali o powód jej przyjścia.

LYDIA I STILES: Co się stało? - powiedzieli z zaskoczeniem, po czym spojrzeli na siebie.

MALIA: Widziałam drzewo ze śladami krwi. - powiedziała ze spokojem w głosie. - Krew była świeża. - spojrzała na Stiles'a. Znała go na tyle, by domyślić się, że ma ochotę jechać tam z nią i zbadać teren. Lydia również to wiedziała.

LYDIA: Jedź, ja muszę coś załatwić. - powiedziała z uśmiechem. Stiles był zadowolony widokiem uśmiechu na jej twarzy. Dawno go nie widział i bardzo za nim tęsknił. Gdy Martin miała wychodzić, Stiles złapał dziewczynę za nadgarstek i przybliżył do siebie. Bez zastanowienia ją pocałował.. Oboje czuli, że tego im brakowało. Czułości i bliskości.

MALIA: Przepraszam, że przeszkadzam. - powiedziała z lekkim zawstydzeniem.- Jedziemy? - zapytała, patrząc na chłopaka.

STILES: Tak, jedziemy. - mówił, patrząc na ukochaną. Na pożegnanie pocałował ją w czoło i wyszedł.

Lydia niezmiernie się cieszyła, że między nią, a chłopakiem jest dobrze. Brakowało jej jego troski i opiekuńczości. To właśnie w nim kochała. Gdy przestała już o tym myśleć, zaczęła się kierować do miejsca, w które miała jechać.

Szpital

Theo był przy Argent'cie całą noc. Nie spuścił z niego oka. Dotąd nie powiedział mi o akcji, która działa się w nocy. Dziś jest już lepiej, więc nie było takiej potrzeby (tak przynajmniej uważał). Reaken, mimo że nie pokazywał tego po sobie, czuł znużenie. Nie spał od momentu jego przyjazdu do szpitala. Melissa widziała jego zmęczenie i postanowiła mu pomóc.

MELISSA: Wróć do domu i prześpij się. - powiedziała troskliwym głosem, dotykając chłopaka za ramię. Kobieta przypatrywała się chimerze i widziała, że nie zależy mu na cierpieniu innych. Chce pomóc i to naprawdę widać, dlatego uznała, że nie ma powodów by mu nie ufać. Chłopak się zmienił, a to co się kiedyś stało już się nie odstanie. Nie ma ludzi, którzy nie popełniają błędów.

THEO: Nie chcę. - powiedział lekko sennym głosem. - Emma mnie potrzebuje. - powiedział zdecydowanie, w tym samym czasie ocierając oczy.

MELISSA: Będę ją informować o wszystkim. - spojrzała mu w oczy. - Nie będzie miała ci za złe, jak pójdziesz się przespać - uśmiechnęła się lekko i odwróciła się w stronę Chris'a. Theo zaczął się zastanawiać i uznał, że pani McCall ma rację. Wychodząc z sali dodał.

Łowca od podstaw Tom II •SKOŃCZONE•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz