Rozdział 12. To nie tak jak wygląda cz. 4

146 8 16
                                    

~ Pov Applejack ~

Stałam chwilę w ciszy z chłopakiem.

- Ja przepraszam, nie powinnam wyżywać się na tobie, to nie twoja wina
Spuściłam głowę na dół

- Nie No, rozumiem cię, też był bym poirytowany taka rzeczą

Chłopak uniósł moją głowę i spojrzał mi w oczy, po czym przybliżył swoje usta do moich

Na moje cholerne szczęście akurat wyszły dziewczyny, oderwałam się szybko od niego

~ Pov Rainbow Dash ~

Nie mogłam na to patrzeć, najpierw pieprzy mi że mnie kocha ale nie jest gotowa by być w związku a później jakiś miękki chłopczyk ją w sobie rozkochuje.

Poszłam bez słowa, tylko przemierzyłam chłopaka wzrokiem, mam nadzieję że zakuma, że nie łatwo będzie mu zdobyć jej serce, bo jej serce jest już moje

- Dash?

Z chmury myśli wyrwała mnie Rarity

- Tak?

- Nie martw się kochanie, Applejack jeszcze zobaczy że ten chłopak nie jest dla niej
Pocieszyła mnie.

Westchnęłam głośno, dziewczyny ciągle mnie pocieszały, ale jakoś to nie wpływało na moje samopoczucie, chociaż dobrze z ich strony, że próbowały podnieść mnie na duchu, ale nie mogłam wymazać sobie z głowy tego widoku, jak ich usta się spotykają, poczułam się silnie zraniona, osoba którą kocham z inną osobą.

[Perspektywa Applejack]

Szlam z Blondynem do parku, w którym jeszcze wczoraj siedziałam z Dash, martwiłam się o nią, bałam się o to co się między nami stanie, po tym co widziała

Usiadłam z chłopakiem na jednej z ławek w parku i zaczęliśmy rozmawiać, o jakiś pierdołach.

~ Pov Rainbow Dash ~

Po długim spacerze wróciłam Do domu, moi rodzice widzieli już pewnie to zdjęcie więc trochę się obawiałam.

Otwarłam drzwi tak cicho jak tylko mogłam, zamknąć też je bardzo cicho zamknęłam, kiedy usłyszałam głos moich rodziców

- Masz nam coś do powiedzenia Dashie?

Przełknęłam ślinę i zobaczyłam moich rodziców

- Ja... To nie tak jak wygląda...

Zrobiła się nie zręczna cisza, spuściłam głowę na dół. Wtedy moi rodzice mnie przytulili

- Rainbow przecież wiesz że dla nas liczy się twoje szczęście
Powiedział mój tata

- Cieszymy się że jesteś z Applejack
Moja mama się uśmiechnęła

- Tyle że my nie jesteśmy razem! I wątpię że tak się stanie!
Zdenerwowana wyrwałam się z uścisku rodziców i poszłam do swojego pokoju.

AJ dzwoniła do mnie kilku krotnie, ale nie odbierałam, nie chciałam słuchać jej wymówek, nie chciałam też pozwolić by ten chłopak zawrócił jej w głowie, na to już nie mogłam pozwolić.

[Perspektywa Applejack]

Dzwoniłam kilka razy do RD, ale nie odbierała, bałam się i martwiłam co się z nią dzieje, wyglądała na taką zranioną a za razem wściekłą, zdawałam sobie sprawę że ją zraniłam, czułam się okropnie z tym faktem, że musiała to widzieć.

Spacerkiem szlam do domu, chciałam dojść na farmę jak najszybciej, byle by pójść pod moje drzewo i przemyśleć sobie wszystko.

Weszłam do domu, Mój brat i moja babcia byli już w domu, Big Macintosh stanął w przedpokoju kiedy ściągałam buty, spojrzał na mnie, a ja nie wiedziałam o co mu chodzi

To tylko przyjaźń. A nie AppleDash show [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now