Into The Pit #14

42 6 0
                                    

A potem zaczął biec. Biegł przez swoje osiedle, mijając są sobą siadów wyprowadzających psy i dzieci jeżdżące na rowerach. Niektórzy ludzie przyglądali mu się ze zdziwieniem, a on nie mógł zrozumieć czemu. Przecież ludzie biegali po tej okolicy cały czas. A wtedy uświadomił sobie, że nie biegł tak, jakby ćwiczył. Biegł, jakby coś go goniło. I niewykluczone, że właśnie tak było.

Na piechotę do pizzerii Jeffa było bardzo daleko, a Oswald wiedział, że nie utrzyma tego tempa. Zwolnił, gdy opuścił swoje osiedle, i postanowił skręcić w boczne uliczki, żeby utrudnić ewentualny pościg.

Bał się, że kiedy dotrze do pizzerii, zastanie ją zamknią, ale gdy znalazł się na miejscu, spocony i bez tchu, napis "Otwarte" wciąż się świecił. W środku Jeff stał za kontuarem i oglądał mecz w telewizji. Poza nim nie było tu nikogo.

- Wiesz, że wieczorami serwujemy tylko całą pizzę. Nie można kupować na kawałki - powiedział Jeff swoim bezbarwnym głosem. Jak zawsze wyglądał na wykończonego.

- Wszedłem tylko po napój na wynos. - Oswald spojrzał w stronę odgrodzonego basenu z piłkami.

Jeff popatrzył na niego trochę zaskoczony, ale w końcu stwierdził:

- Dobrze, tylko wyjmę pizzę z pieca. Pomarańczowy, prawda?

- Tak, dzięki.

Gdy tylko Jeff zniknął w kuchni, Oswald pobiegł na tyły restauracji i zanurkował głąb basenu.

Ledwie zalazł się pod powierzchnią, otoczył go znajomy stochly zapach. Usiadł na dnie. Policzył do stu, jak zawsze, chociaż nie był pewien, czy w ogóle musi to robić, żeby się przenieść do pizzerii Freddyego Fazbeara w 1985 roku. Pokręcił się po dnie i poczuł, że coś twardego uwiera go w plecy. But. Podeszwa buta. Obrócił się i ją chwycił. To był but roboczy ze Wzmocnionym noskiem. Właśnie takie obuwie ojciec zakładał kiedyś do fabryki, a teraz do pracy w Snack Space. Chłopak przesunął dłoń trochę wyżej. Kostka! Kostka w grubej skarpecie, takiej, jakie lubił jego ojciec. Oswald zaczął się czołgać po dnie basenu. Twarz. Musiał znaleźć twarz. Jeśli trafiłby na olbrzymią futrzastą gębę, jak ta żółtego stwora, pewnie zacząłby krzyczeć bez opamiętania. Ale musiał się tego dowiedzieć.

Trafił dłonią na ramię. Dotknął klatki piersiowej i wymacał tani materiał białego podkoszulka. Drżał, gdy sięgał wyżej. Dotknął ludzkiej twarzy. Skóra i szczecina na szczęce. Męska twarz. Czy to był jego tata i czy...

Musiał żyć. Po prostu musiał.

Oswald często oglądał filmy, w których ludzie w podbramkowej sytuacji nagle nabierali niesamowitych sił i potrafili unieść przód samochodu albo traktora. Teraz właśnie takiej siły potrzebował. Jego ojciec nie był zbyt potężnym mężczyzną, ale jako dorosły ważył co najmniej dwa razy tyle co Oswald. A żeby go uratować, chłopak musiał go ruszyć.

O ile to w ogóle był jego ojciec. A nie jakiś upiorny podstęp żółtego stwora, przez który Oswald wpadnie w pułapke Ale nie mógł sobie pozwolić na takie myśli. Musiał zrobić to, co do niego należało.

Wsunął się za plecy bezwładnego człowieka, złapał go pod pachy i pociągnął.

Nic się nie wydarzyło.

Zabójczo ciężki - pomyślał. - Nie, nie, żadnego zabijania! Proszę, żyj.

Znów pociągnął, tym razem mocniej, wydając przy tym odgłos przypominający ryk pomieszany ze stęknięciem. Tym razem ciało drgnęło, więc spróbował jeszcze raz. Podniósł się i wydobył głowę i ramiona człowieka na powierzchnię. To był jego ojciec, blady i nieprzytomny. Oddychał. Na pewno oddychał, a oni nie znajdowali się w restauracji Freddy'ego Fazbeara w 1985 roku, tylko w normalnej, współczesnej knajpie Jeffa.

Fazbear Frights - Into The Pit [Tłumaczenie PL]  Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang