Count The Ways #18

17 1 0
                                    

- Nie mam miecza jak kat z Arabii Saudyjskiej, Milusiu Głupiusiu - powiedział głos. - Ale mam ostry kawałek metalu, który mógłbym wsunąć sobie do wnętrza. Może przeszedłby na wysokości twojego gardła albo trafił niżej i cię przepołowił. To też doskonały sposób na koniec. Tak czy inaczej, sprawa zostałaby załatwiona! Myślę, że poszłoby gładko, jak z panią gilotyną, a nie skończyłoby się na rąbaninie jak w przypadku Marii Stuart, ale nie mam pewności. To byłaby moja pierwsza próba dekapitacji. Twoja też, ale w twoim przypadku również ostatnia.

Głos roześmiał się ze swojego żartu, a Mila zaczęła napierać na otaczające ją ściany. Ani drgnęły. Ale wtedy zobaczyła cieniutką szparę, przez którą wpadało do środka światło. Może gdyby mogła w nią coś wsunąć - jakieś narzędzie - to zdołałaby otworzyć drzwi. Tylko czego użyć?

Pomyślała o swojej biżuterii. Jej kolczyki były zbyt małe i delikatne, a naszyjnik z gagatu też się do niczego nie nadawał, ale na ręku miała grubą srebrną bransoletę. Zsunęła ją i naciskała i zginała tak długo, aż spłaszczyła ją niczym linijkę. Wyglądało na to, że zmieści się w szparę. Ale dziewczyna nie chciała tego sprawdzać w obawie, że jej porywacz się zorientuje.

- Milu? - rozległ się głos. - Jesteś wciąż ze mną? Pora podjąć decyzję.

Mila myślała. Jeśli opuści głowę i zwinie się w malutką kulkę w chwili, gdy ostrze zostanie wsunięte do środka, niebezpieczeństwo jej nie dosięgnie. Musi jednak działać szybko i schować całą głowę, bo inaczej grozi jej oskalpowanie. A jeśli ostrze wejdzie niżej, by przeciąć ją na pół, będzie musiała się rozpłaszczyć na dnie tej małej przestrzeni.

- Nie mógłbyś po prostu mnie wypuścić? - zapytała. - Co mogłabym ci dać w zamian za moje życie?

- Kochanieńka, jedyne, co pragnę od ciebie dostać, to właśnie twoje życie.

Mila nabrała głęboko powietrza.

- W porządku. W takim razie wybieram dekapitację.

- Naprawdę? - Głos wydawał się szalenie zadowolony. - Dobry wybór. Taki klasyczny. Zapewniam, że się nie zawiedziesz - roześmiał się. - Nie ma na to szans, bo będziesz już martwa!

Mila poczuła, jak łzy znów napływają jej do oczu. Musi być silna. Ale można być silną i płakać jednocześnie.

- Tylko powiedz mi, kiedy zamierzasz to zrobić, okej? Nie rób tego z zaskoczenia.

-No dobrze. I tak się nigdzie nie wybierasz. Daj mi kilka minut na przygotowania. Wiesz, co się mówi. Odpowiednie przygotowanie zapewnia prawidłową realizację.

Jej więzienie zatrzęsło się, a potem oczy robota wyturlały się na zewnątrz. Mila czekała, a serce jej waliło. Czemu kiedykolwiek pragnęła śmierci? Bez względu na to, jak ciężkie, ponure i niespełniające oczekiwań było życie, pragnęła żyć. Choćby po to, by przeprosić Dylana za to, co powiedziała o Brooke, i zapytać, czy mogą się znów kumplować.

Skuliła się tak ciasno, jak tylko mogła, i schowała głowę w ramionach. Miała szczerą nadzieję, że znalazła się wystarczająco nisko, by nie oberwać ostrzem.

- Emilio Fitzsimmons, niniejszym skazuję cię na śmierć za zbrodnie ludzkości!

- Czekaj - powiedziała Mila. - Co to znaczy: „zbrodnie ludzkości"?

- Byłaś nieuprzejma i wpadałaś szybko w gniew - powiedział głos. - Oceniałaś bezpodstawnie innych. Nie okazywałaś wystarczającej wdzięczności tym, którzy dawali ci miłość i dobro.

Głos miał rację. Przed oczami stanęły jej chwile, gdy zachowywała się niegrzecznie i niewdzięcznie, niczym sceny z filmu, którego nie chciała oglądać.

- Przyznaję się do winy - powiedziała Mila. - Ale czy za te przestępstwa muszę umrzeć? Wszyscy popełniają je od czasu do czasu.

- To prawda - odparł glos. - Dlatego to zbrodnie ludzkości.

- Ale jeśli wszyscy ludzie są ich winni, czemu akurat ja mam za nie ginąć?

Głos nie odpowiedział, a Mila poczuła odrobinę nadziei. Może nie będzie musiała ryzykować, zwijając się na podłodze tego więzienia. Może uda jej się jednak przekonać stwora, by ją puścił.

- Ponieważ - odezwał się głos - to ty wlazłaś do mojego brzucha.

Mila jęknęła i skuliła się, jak najbardziej mogła. Postanowiła, że jeśli uda jej się stąd wydostać, będzie milsza dla dziadka. Naprawdę był dla niej dobry: przyjął ją do siebie i znosił jej humory, a nawet uczył się, jak gotować te wszystkie wegetariańskie dania.

- W duchu rewolucji francuskiej - rozległ się głos. - Teraz odliczę po francusku, po czym zwolnię ostrze. Un, deux, TROIS!

Ostrze przecięło wnętrze z prędkością pocisku.

Fazbear Frights - Into The Pit [Tłumaczenie PL]  Where stories live. Discover now