Into The Pit #8

54 8 0
                                    

W poniedziałek rano Oswald był w złym humorze. Nie pomogły nawet usmażone przez mamę naleśniki. W samochodzie ojciec włączył za głośno radio. Leciała jakaś głupia piosenka o traktorze, Oswald ściszył muzykę.

- Hej, stary, to kierowca wybiera muzykę. Wiesz o tym - zawołał tata.

Podkręcił potworną piosenkę jeszcze głośniej.

- To zła muzyka- odparł Oswald.

- Próbuję cię uratować przed tobą samym.

- Cóż, mnie nie podobają się piosenki z gier, których słuchasz - powiedział tata. - Ale nie wpadam do twojego pokoju i ich nie wyłączam.

- No tak. Ale ja cię nie zmuszam, żebyś ich słuchał.

Ojciec ściszył radio.

- Co się dzieje, synu? Coś cię gnębi, bo na pewno nie chodzi o moje upodobanie do muzyki country.

Oswald nie miał ochoty gadać, ale najwyraźniej zostanie do tego zmuszony. Gdy zaczął mówić, zdziwił się, że z jego ust popłynęła fala narzekań.

Mam dość robienia w kółko tego samego. Wczoraj napisał do mnie Ben. Jest w Myrtle Beach i doskonale się bawi. Chciał wiedzieć, co u mnie, a gdy powiedziałem mu o bibliotece i codziennym objedzie w pizzerii Jeffa, to wiesz, co odpisał? Że mu przykro i że ta pizzeria przyprawia o gęsią skórkę.

Ojciec westchnął.

- Przykro mi, że nie możesz pojechać na wakacje i świetnie się bawić, Oz. Marnie stoimy finansowo. Załuję, że to dotyka również ciebie. Jesteś dzieckiem. Nie powinieneś się martwić o pieniądze. Mam nadzieję, że na jesień dadzą mi w końcu cały etat. To bardzo pomoże, a jeśli awansują mnie na menedżera, dostanę dodatkowe półtora dolara za godzinę.

Oswald wiedział, że nie powinien mówić tego, co właśnie mu się nasunęło, ale się nie pohamował.

- Tata Bena dostał pracę, która jest jeszcze lepiej płatna niż ta, którą miał w fabryce.

Ojciec zacisnął palce na kierownicy.

- Tak, cóż. I musiał się przeprowadzić pięćset mil stąd, żeby pracować - powiedział z napięciem ojciec, zaciskając zęby. - Dużo o tym rozmawialiśmy z twoją mamą i postanowiliśmy się nie przeprowadzać, zwłaszcza że mieszka tu twoja babcia i czasem potrzebuje pomocy. To nasz dom, synu, i chociaż nie Wszystko układa się idealnie, musimy się cieszyć tym, co mamy.

Oswald czuł, że przekracza granicę marudzenia i zbliża się do miejsca, w którym czeka na niego kara. Ale czemu niektórzy ludzie dostają od życia to, co najlepsze, a inni muszą się zadowolić bezpłatnymi wizytami w bibliotece i tanią pizzą?

- I dlatego codziennie wyrzucasz mnie na ulicę niczym śmiecia. Jeśli to z tego mam się cieszyć, nie wiem, jak wygląda coś gorszego.

- Nie sądzisz, że trochę przesadzasz z...

Oswald nie czekał na słowa krytyki ojca. Wyskoczył z samochodu i zatrzasnął drzwi. Tata odjechał, pewnie zadowolony, że się go pozbył.

Tak jak podejrzewał, w bibliotece nie było książki, którą miał ochotę przeczytać. Przejrzał kilka czasopism takich z egzotycznymi zwierzętami, jakie zwykle lubił, ale dziś nie zrobiły na nim wrażenia. Kiedy przyszła jego kolej na komputer, założył słuchawki i obejrzał parę filmików na YouTube, ale nie był w nastroju do śmiechu.

Na obiad poszedł jak zawsze do pizzerii Jeffa, gdzie kupił kawałek pizzy i napój. Codziennie pizza z serem. Gdyby jego ojciec nie był takim kutwą, dałby mu jeszcze dolara i Oswald mógłby zjeść kawałek z pepperoni albo kiełbasą. Ale nie, mógł sobie pozwolić jedynie na najtańszą pizzę z możliwych. No owszem, z pieniędzmi było słabo, ale czy jeden dolar zrobiłby tak wielką różnicę?

Fazbear Frights - Into The Pit [Tłumaczenie PL]  Where stories live. Discover now