2. Rozdział 3

7.5K 187 0
                                    

Lauren

-Co sądzisz, o tym? - Lucas pokazał mi piękną suknię ze złotymi zdobieniami. Wydawała się być za prosta ale miała w sobie przepiękny urok który dawał jej te nieskazitelność.

-Prześliczna! - pisnęłam i obróciłam ją na wieszaku.

-A wiesz, ze to twój projekt? - zapytał unosząc brew. Otworzyłam szeroko oczy a mój mózg przypomniał sobie o pierwszej sukience jaka zaprojektowałam kiedy kolwiek w życiu.

Projekt był cholernie nie dopracowany i robiony przez amatora.

-Och słońce, nawet nie waż się płakać, taka sukienka to jest wręcz ideał na pokaz mody w Paryżu!

Rzuciłam się na niego i zaczęłam tulić. Potrzebowałam bliskości.

-Dziękuje - wyszeptałam - Nie wiem jak ci się odpłacę za to wszystko - mruknęłam ze szlochem.

-Odwdzięczysz mi się pięknymi projektami - zaśmiał się i poklepał po plecach - Ach wspominałaś coś o tym, ze dziś masz wizytę u fryzjera - słusznie zauważył.

Odsunęłam się delikatnie od niego i pokręciłam głową. Wzięłam papiery leżące na biurku za mną i zaczęłam je przeglądać.

-Nie mam czasu na takie głupoty, zaraz zadzwonię i odmówię wizytę - powiedziałam to jakby nigdy nic.

Chciałam szybciej wrócić do Michaela, siedzenie kilku godzin na fotelu fryzjerskim nie było jakimś moim marzeniem. Mogłam po prostu przełożyć to na inny, luźniejszy dzień.

-Nie ma mowy, idziesz dziś i koniec. A wiesz co? - zapytał jeszcze wyjmując telefon - Nie pójdziesz do byle kogo, a do samego Jasona Tulena, on cię zrobi na bóstwo!

-Lucas! Zgłupiałeś? - aż zapiszczałam.

-Nie, ja sam pójdę tam z tobą w takim razie i zapłacę jeśli tak bardzo chcesz oszczędzić! Nie ma opcji na nic innego, już lecę do mojego i załatwimy Ci wolne do końca dnia!

Byłam w szoku, zaskakiwał mnie codziennie. Mimo, ze znaliśmy się już dobre prawie dwa lata.

Nie wiem dlaczego ale miałam dziwne przeczucie, ze to ma jakieś swoje złe strony.

Oczywiście i jego ukochany był przeciwko mnie, zgodził się na wszystko co zaproponował mój przyjaciel. Byłam w kropce, nie chciałam wykorzystywać dobrego serca sąsiadki więc matka Lucasa z jak największą ochotą zgodziła się z nim zostać.

Wszystko się działo w zawrotnym tempie. Najpierw odebrałam syna od byłej sąsiadki, potem zawieźliśmy go do domu Pani Claresy. Nawet nie wiem czy w nie całą godzinę później siedziałam na fotelu fryzjerskim, a moje dłonie były delikatnie masowane, przyjaciel zapomniał wspomnieć, że w tym salonie jest także kosmetyczka.

-Zrobimy totalną metamorfozę? -widziałam w odbiciu lustra błysk w oczach fryzjera który miał zakręconego wąsa niczym francuscy malarze z każdego zdjęcia.

Zerknęłam z ukosu na faceta w garniturze, a on jedynie pokazał mi dwa, uniesione kciuki wysoko.

-Tak, całkowita metamorfoza - odparłam dumnie patrząc na siebie w lustrze ze złotą ramą.

W mężczyznę wstąpiła nowa energia, ułożył lekko moją głowę na fotelu i zajął się tym co było mi wtedy chyba potrzebne. Nie wiedziałam na co się piszę, ale warto było...

Cholernie pasował mi złoty odcień blond, wyglądałam jak nie ja. Mimo, że kobiety o tym kolorze włosów kojarzyły mi się źle to postanowiłam wziąć się w garść i na dobre zapomnieć.

Zapomnieć, że Treyvon Garcia kiedyś pomógł mi wstać z chodnika który wyłożony był lodem i tym, że obdarzyłam go jakimś uczuciem.

Uwikłani w Sobie |18+Where stories live. Discover now