Rozdział 5

13.3K 340 6
                                    

Treyvon

Ułożyłem się wygodnie na tym obskurnym materacu i zamknąłem powieki. W dość szybkim czasie zapadłem w krainę Morfeusza. 

-Mhm...- staruszek mruknął i zaczął zapisywać wszystko na jakiś kartkach. 

Zmarszczyłem czoło i wychyliłem się lekko z krzesła by zobaczyć, co zapisuje. 

-Co Pan robi?- zapytałem widząc obszerne notatki a przy nich daty, były one z dni w których przychodziłem do niego na sesje. 

-Ma Pan silny problem z pohamowaniem agresji, tak? - zapytał poprawiając oprawki okularów które zsunęły mu się na sam czubek nosa. 

Odchrząknąłem i skinąłem w odpowiedzi. 

-Obawiam się, że cierpi Pan na zespół stresu pourazowego, który cechuje się właśnie tym, że osoba która przeszła w życiu wiele złego ma koszmary, ataki agresji w skutek czego...

Już od początku jego wypowiedzi miałem ochotę wstać stamtąd i wyjść. 

Facet zaczął mnie wkurwiać, w skrócie. Żałowałem , że dałem namówić się Kate na pójście do psychologa, to było złe posunięcie. 

-Proszę skończyć dobrze?! 

-Chce ci pomóc! - uniósł się a ja nie wierzyłem własnym uszom. 

On się kurwa uniósł w moim kierunku! 

Zacisnąłem dłonie na oparciu krzesła. Patrzyłem na niego spode łba.

-Nie przypominam sobie byśmy przeszli na "ty" - wysyczałem. 

-Właśnie o tym mówię. Tobie trzeba pomóc chłopcze! 

-Żegnam!  

Wściekły wyszedłem z tego gabinetu. Po drodze mijałem mnóstwo innych, przygnębionych osób na które szczerze? 

Miałem głęboko wyjebane. 

Kiedy wyszedłem na zewnątrz ciepły wiatr owiał moją twarz. Byłem w jebanym dołku. Mój telefon wydał z siebie dźwięk, przekląłem pod nosem i wyjąłem z kieszeni garniturowych, granatowych spodni.

Nie patrząc na wyświetlacz odebrałem. 

-Czego?! 

-Kochany....- głos Simony rozbrzmiał w moich uszach. 

Serce stanęło mi na moment, a usta jedynie otworzyły się. Żadne słowo nie wypłynęło z nich. 

-Trey, możemy się spotkać? Proszę - po jej tonie mogłem wnioskować, że była bliska płaczu. 

Dopiero po chwili jak jebany debil odzyskałem głos i przełknąłem głośno ślinę. 

-Po co? Przecież...

Nie dała mi dokończyć. 

-Proszę, tylko chwilę. Spotkajmy się w kamienicy, zrób ostatnią rzecz dla mnie - słyszałem to błaganie, na wskutek którego zawsze ulegałem, tak było i tym razem. 

Kiedy spięty przemierzałem ulice miasta miałem w sobie dziwne obawy, cholerny strach prześladował mnie od śmierci ojca. 

Widząc znajomy budynek wziąłem głęboki wdech, zerknąłem na zegarek i siarczyście przekląłem. 

Byłem spóźniony...

Wręcz wybiegłem z auta i poleciałem w kierunku metalowych drzwi które były otwarte. 

To co zobaczyłem w środku...załamało mnie kolejny raz. Ciało mojej ukochanej wisiało na samym środku tej nory. 

Krzyknąłem i w biegu znalazłem nożyczki które nie wiem z jakiej racji się tam znalazły po czym zacząłem ją ratować...ale na nic. 

Simona popełniła samobójstwo a jedyne co zrobiła to zostawiła mi kartkę leżącą na betonie. Jej  treść zastała w moim mózgu miejsce i tam została. 

Kocham cię Trey, ale dłużej nie mogłam bez ciebie żyć, Ja i maluszek odchodzimy już na zawsze. 

Opadłem na kolana i zacząłem pierwszy raz w życiu płakać trzymając jej ciało na ręku. 

Jej niegdyś piękna, wesoła twarz była sina i nie wyrażała żadnej emocji. Ułożyłem delikatnie rękę na jej brzuchu a ból w środku rozrywał mnie na strzępy. 

Zostawiłem ją by była bezpieczna, a teraz? Straciłem ją na dobre, ją i nasze małe szczęście które w sobie nosiła. 

Obudziłem się kolejny raz zlany potem. Moje ciało drżało z natłoku emocji. 

W tym momencie jedyne co czułem to pragnienie wzięcia narkotyku bądź leku który załatwił mi Nicolas. Mój przyjaciel a zarazem facet na którego barki teraz spadło nadzorowanie całego kartelu. 

Wyjąłem spod poduszki opakowanie leków które przemyciłem i je otworzyłem. 

Dwie tabletki wypadły od razu na moją dłoń kiedy potrząsnąłem buteleczką. Otworzyłem buzię i drżącą dłonią nakierowałem proszki do buzi. 

Połknąłem je bez popicia i odchyliłem głowę do tyłu. 

Tak bardzo chciałem uciec od tych zdarzeń, ale z roku na rok jest coraz gorzej. 

Uwikłani w Sobie |18+Where stories live. Discover now