twenty-six

537 81 64
                                    


브로큰 하트 클럽
broken hearts club

브로큰 하트 클럽broken hearts club

К сожалению, это изображение не соответствует нашим правилам. Чтобы продолжить публикацию, пожалуйста, удалите изображение или загрузите другое.


– Stresujesz się?

Donghyuck spojrzał na Renjuna, który raz spoglądał na niego, a raz wbijał wzrok w telefon, grając w przypadkową grę. Obiecał poczekać z nim na Marka, którego nie widział od samego rana. Słońce znowu mocno grzało, przez co musiał ściągnąć swoją marynarkę, zostając w białej koszuli z krótkimi rękawkami.

Zakończenie roku szkolnego nadeszło szybko, może dlatego, że w ostatnie dni prawie nikt do placówki nie przychodził. Był zadowolony, że w końcu rozpocznie wakacje, które dadzą mu odpocząć chociaż na jakiś czas. 

Wcześniej cały czas rozmyślał o zakończeniu całego układu z Markiem, ale ten kazał mu się nie martwić. Mieli załatwić to później, więc tego dnia się nie stresował. Jednak przejmowała go inna sytuacja, a mianowicie obiad u rodziny Lee, bo starszy kończył w końcu naukę w ich liceum.

Dopiero dzień wcześniej, kiedy kładł się spać, Mark był łaskaw go o tym poinformować. Takim sposobem znalazł się przed wyjściem szkoły, czekając na swojego niby-chłopaka oraz jego rodziców.

– Trochę – odparł – Nie wiem czego się spodziewać. Za kilka dni układ się kończy, a ja jeszcze jadę na obiadek z rodziną. To chyba trochę nie w porządku w stosunku do nich.

– Nie myśl tak – szturchnął lekko jego ramię – Przecież nadal będziecie mieć kontakt.

– No tak, ale nie będziemy parą – westchnął – Co im powiemy?

– Faktycznie, to już inna sprawa – odetchnął głośno – A co powiesz swoje rodzinie?

– Nie mam pojęcia Jun – stęknął – Na razie nie chcę o tym myśleć. Coś wymyślę, kiedy będzie po tym całym układzie.

– Niech będzie, tylko uważaj, żeby nie było z tego problemów – uśmiechnął się pocieszająco – Widzę twojego ukochanego z rodzinką, będę znikał.

– To nie jest mój ukochany – syknął cicho.

– Lecisz na niego, więc jest – odparł tym samym tonem, po czym odwrócił się na pięcie i odszedł szybkim krokiem, zanim tamten mógł zareagować.

– Donghyuckie, jak miło cię widzieć!

Chłopak uśmiechnął się na widok pani Lee, za którą szli jej mąż oraz Mark, z charakterystycznym biretem na głowie. Zaśmiał się cicho na ten widok. 

– Dzień dobry – odparł – Pięknie pani wygląda.

– Ach, no coś ty – machnęła ręką – Ale dziękuję.

broken hearts club| markhyuckМесто, где живут истории. Откройте их для себя