sixteen

547 80 85
                                    


브로큰 하트 클럽
broken hearts club

브로큰 하트 클럽broken hearts club

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

– Stresujesz się?

– Może odrobinę.

Mark pogładził pocieszająco ramię młodszego, po czym zapukał do drzwi. Dzień wieczoru kawalerskiego nadszedł naprawdę szybko. Równo o godzinie dwudziestej pojawili się pod domem Alana, w którym miał być ktoś jeszcze oprócz nich. Jego narzeczona z samego rana pojechała do swojej przyjaciółki, przez co mieli cały dom dla siebie.

– O, jesteście już! – zza drzwi wyskoczył uśmiechnięty chłopak – Idealnie na czas. Wejdźcie, czekamy jeszcze na Junmina.

Szybko okazało się, że Junmin to młodszy brat Jimin – narzeczonej Alana. Przyszedł chwilę później i dołączył się do rozmowy przy drzwiach. Po wejściu do środka czekał na nich jeszcze przyjaciel starszego Lee, Johnny.

– Nie mogę uwierzyć, że niedługo bierzesz ślub – westchnął Suh – Smarkaczu.

– Hej, jestem tylko kilka miesięcy młodszy! – szturchnął jego ramię – Nie wywyższaj się tak, ja przynajmniej kogoś mam.

Wszyscy zaśmiali się cicho, a Johnny wywrócił oczami, udając oburzenie. W ciągu rozmowy Donghyuck dowiedział się, że Alan poznał swojego przyjaciela w pracy już w Korei, ale pochodził on ze Stanów Zjednoczonych. Junmin natomiast był rok starszy od Marka i studiował biologię sądową. Przez moment dyskutowali na ten temat, ale szybko go zakończyli, twierdząc, że to zbyt ciężkie jak na zwykły wieczór kawalerski.

Alan Lee był trochę inny niż jego młodszy brat. Chociaż z wyglądu byli podobni, a według Donghyucka, starszy był cholernie przystojny, ich charaktery się różniły. Chłopak mógł porównać Marka do siedmiolatka w ciele młodego dorosłego. Łatwo się ekscytował, dużo śmiał i żartował. Był osobą, której nie da się nie lubić i sympatię do niej łapiesz przy pierwszym spotkaniu. Alan był bardziej poważny, ale nadal bardzo miły. Na pierwszy rzut oka wydawał się trochę straszny, choć wcale taki nie był. Miał w sobie zdecydowanie więcej spokoju. Donghyuck pomyślał, że Jimin miała naprawdę dużo szczęścia.

– Chyba powinniśmy wznieść pierwszy toast, no nie? – rzucił Mark – Za Jimin i Alana.

Cała piątka zbiła się kieliszkami, co rozeszło się ze specyficznym dźwiękiem. Donghyuck poczuł lekkie pieczenie w przełyku, ale nie było ono w żaden sposób złe. Odstawił puste naczynie na stolik i skupił się na Marku, który opowiadał o żenujących sytuacjach ze swoim starszym bratem w roku głównej. Tamten spoglądał na niego spod byka, a Johnny i Junmin śmiali się jak opętani, co wywołało mały uśmiech na jego twarzy.

– Jak miałem dziesięć lat, a on dwanaście, graliśmy w chowanego i Alan wlazł na drzewo. Szybko go znaleźliśmy, bo spadł z niego prosto do kontenera na śmieci.

Po kilku kolejnych kieliszkach jedyne, na czym potrafił skupić się Donghyuck, był lewy profil Marka. Humor cały czas mu dopisywał, a z czasem przypominało mu się coraz więcej historii, które ochoczo opowiadał. Skupiony był na trójce siedzącej naprzeciwko, dlatego on bezkarnie mógł na niego spoglądać.

broken hearts club| markhyuckWhere stories live. Discover now