Rozdział 39

247 14 2
                                    

Zamarłam. Adrien sprawdził czy oddychają.

- Nie żyją. - stwierdził.

Ciała były pocięte całe we krwi. Było widać że się bronili. Mieli obite piąstki i sami mieli oznaki pobicia, na przykład Victor ma prawdopodobnie według mnie złamany noc.

Na nadgarstkach wyryty napis Czarna Maska. Adrien wykręcił numer do Juleki i dał jej znać żeby się zajęła ciałami. A ja stałam przed drzwiami z ręką na klamce bojąc się ruszyć.

Jeżeli okaże się że Markov nie żyje to Max się załamie i może nie będzie chciał dalej być u mnie w mafii. Jednak zostaje nadzieja. A nawet jeśli to może się okazać że Markov żyje.

- Mari? - zapytał Adrien kiedy przez dłuższą chwilę się nie ruszałam.

To była jedna z tych chwili kiedy się bałam. Śmierć mojego przyjaciela czy rodziny to była najgorsza rzecz. Narażam ich przez Mafię ale nie mogę ich nie przyjąć a obcych przyjąć. Z resztą to dzięki nim to powstało.

Weszłam do pokoju w którym Markov spokojnie czytał książkę. Przez moje ciało przeszło uczucie ulgi i współczucia bólu chłopaka.

- Hej, jak się czujesz? - zapytałam podchodząc do łóżka.

- Dobrze. - powiedział.

Wzięłam rozpiskę leków i dawek która jak zwykle była przyczepiona nad łóżko. Znam się na takich rzeczach bo często ja i moje przyjaciółki obrywaliśmy.

- Nie dziwię się. Jesteś na silnych prochach. - powiedziałam otwierając szerzej oczy.

- Wiem. Ale na razie jest git. A po za tym mają tu ładne pielęgniarki... A ja nadal jestem singlem... - powiedział patrząc wymownie.

- To już wiem czemu Mari nie dopuszczała do mnie pielęgniarek... - powiedział Adrien i oberwał ode mnie z kuksańca. - Ał!

Pokazałam mu język i wróciłam do Markova który śmiał się w najlepsze. Usiadłam na mały szpitalny taboret i zaczęłam zadawać pytania zapisując je i odpowiedzi w telefonie.

- Wiesz kto cie pobił?

- Coś tam mówił że jakaś Maska ale nie pamiętam dokładnie.

- Czarna Maska.

Opowiedziałam mu całą historię w streszczeniu. Współczuł mi i powiedział że w razie czego zawsze może na mnie liczyć. Podziękowałam mu i wróciłam do zadawania pytań.

- Jak to się stało?

- Widziałem że włamał się na parking i zaczyna niszczyć samochody. Poszedłem go wyjaśnić ale gościu był większy i masywniejszy ode mnie. Uderzył mnie w brzuch, obezwładnił i bił póki nie straciłem przytomności. Ocknąłem się w szpitalu.

Adrien słuchał uważnie a ja to wszystko zapisywałam w telefonie. Najmniejszy szczegół może być bardzo ważny.

- Widziałeś u niego jakiś znak szczególny. Blizna? Tatuaż? Znamię?

- Widziałem że ma zielone oczy. Tak to miał rękawiczki i w ogóle. Tylko pamiętam że na szyi miał takie znamię, jakby ciemną plamkę w kształcie gwiazdy.

- Mój tata taką miał... - stwierdziłam cicho.

Nie wiedziałam co o tym wszystkim sądzić. Niby już tyle wiedziałam ale nadal nie wiedziałam kim jest Czarna Maska. Przeciągle wstałam. Zostawiłam chłopaków samych pod pretekstem że muszę iść do łazienki.

Kiedy wyszłam w moich oczach zebrały się łzy. Markov był porządnie pobity, były dosyć duże straty a ja nadal nie poznałam tożsamości Czarnej Maski.

Przyjmiesz mnie do mafii, Marinette? /miraculumWhere stories live. Discover now