Rozdział 26

243 17 2
                                    

Zeszłam z Mistrala a reszta zrobiła to samo.

- Zabierz ich stąd. Już! - krzyknęłam do Mistrala. Wahał się ale zrobił jak mu kazałam.

Wbiegłam do palącego się mojego namiotu. Czułam poparzenia na całym ciele. Wzięłam to co najważniejsze a potem wyszłam odpychając biegnącego tu Adriena.

- Jeżeli pójdziesz za mną możesz się do mnie nie odzywać. - powiedziałam poważnie rzucając rzeczy na leżącego na ziemi blondyna.

Wbiegłam do następnych dwóch namiotów robiąc to samo. Kiedy wyszłam zobaczyłam że pierwszy namiot jest już prawie ugaszony. Czułam że moja skóra jest poparzona a w niektórych miejscach trochę mocniej ale przeżyje zdjęłam ubrania zostawiając w bieliźnie.

Usiadłam na chłodnej trawie czując ukojenie na poparzonych udach i łydkach. Nawet nie spostrzegłam a wszyscy stali przy mnie. Dziewczyny delikatnie schładzały mnie liśćmi a chłopcy "pomagali" ugasić pożar.

Adrien podszedł do mnie. Już wiedziałam że będą kazania i wykłady jak głupio się zachowałam. Położyłam się na chłodnej trawie a potem czułam że dziewczyny się odsuwają a jakim koń nade mną szarżuje.

Usiadłam się, a on odpędził ode mnie Adriena. Zaczął na niego szarżować i próbował go kopnąć.

- Mistral. - zawołałam konia a kiedy odwrócił głowę do mnie dodałam - Pomóż dojść mi do jeziorka.

Koń jeszcze na pożegnanie chciał kopnąć Adriena ale blondyn zrobił unik. Ogier podszedł do mnie i położył się żebym mogła sobie na nim usiąść.

Kiedy na niego wsiadłam poczułam że jest mokry. Pewnie zaprowadził konie do wody. Położyłam się na brzuchu na jego grzbiecie. Robiło się ciemno, a ja powoli weszłam z Mistralem do tej zimnej wody.

Rany mniej piekły. Jeziorko było czyste, a woda prześwitująca. Często tu przyjeżdżaliśmy. Mistral wszedł tak że cała się zamoczyłam trochę tak postał a potem wracał.

~~~

- Nie pójdzie z nim sama! On przed chwilą chciał mnie zaatakować! - kłóciłem się gdy Mari odeszła.

- Nie wiem czemu cie zaatakował... - powiedziała Tikki.

- Mniejsza o to. Ja się pytam kto podpalił namioty?! - zapytał Plag.

- Nie wiem za głupi jestem. - powiedział Nino.

Po chwili Mari przyjechała wraz z swoim ogierem. Siedziała wyprostowana i cała mokra. Jej mokre kosmyki które wyrwały się z koka którego ma na sobie zmoczyły się i delikatnie opadały jej na szyję.

Chciałem pomóc jej zejść ale kiedy podeszłe Mistral zaszarżował z brunetką na plecach. Nie powiem Mari jakby miała wprawę i wyglądała olśniewająco. Odszedłem kilka kroków w tył a koń się uspokoił.

Mari zeszła sama. Podeszła do mnie, a Mistral wbił się między nas i tupnął nogą. Mari oparła się o konia i odeszła. Myślała nad czymś, ale nie potrafiłem wyczytać na d czym.

- Alya, podejdź na chwilę. - powiedziała brunetka.

Alya podeszła a koń nie zareagował obserwując każdy mój ruch. Zachowuje się jakbym coś mu zrobił, a ja ciągle byłem przy Silu.

- Plag podejdź. - powiedziała Mari.

- A co? Chcesz mi dać buzi? - zapytał robiąc dziubek a Marinette cicho się zaśmiała.

- No ale takiego z języczkiem póki Adrien nie widzi.- Powiedziała śmiejąc się. Plag podszedł do niej a koń nie zareagował. - Okej...

- I gdzie ten buziak? - zapytał w żartach mój przyjaciel.

- Adrien ci go chętnie da... - powiedziała i obydwoje wybuchli śmiechem.

Plag podszedł do mnie i znowu w żartach.

- Czy uczynisz mi ten zaszczyt i będziesz moją ruszpunką, którą będę mógł pocałować. - powiedział się zbliżając się i robiąc dziubek.

- No chyba nie.

Mówiąc to oddaliłem jego twarz swoją ręką a Mari zaśmiała się mówiąc:

- Dostałeś kosza od roszpunki z krutkimi włosami.

Po chwili jeszcze trochę pomyślała. Popatrzyłem na jej rany. Nie obchodziły ją, ale jakby komuś coś się stało to już dawno byłby opatrzony. Z resztą wyciągnęła apteczkę.

- Adrien podejdź. - powiedziała wyciągając rękę. Kiedy byłem już blisko koń zaszarżował. - Nie bój się. Chodź.

Kiedy doszedłem rzuciła się na mnie przytulając mnie. Mistral tupał i szarżował. Za to Mari wtuliła się w mój tors a ja zatonąłem w jej włosach.

Mistral przewrócił nas własnym ciałem, a ja przewróciłem nas tak że to ja leżę na plecach. Mari usiadła mi na nogach. Też się usiadłem a ona owinęła wokół pasa swoje nogi.

- Felix tu był. On to zrobił.

Gdy to mówiła, była taka bezsilna i słaba.

~~~

Serio ja już nie wiem. Nie chcę żeby moi bliscy ucierpieli. Wstałam i podeszłam do Mistrala.

- Jedziemy do domu. - powiedziała Alya. - Mógłbyś wziąść ją do domu?

- Tak, jasne. - powiedział.

Położyłam swoje czoło na łeb konia. W pewnym momencie wycie. Było już naprawdę ciemno. Pożegnałam się z koniem i kazałam mu wziąść je w bezpieczne miejsce.

Kiedy wszyscy pakowali się do aut siedziałam sobie na trawie. I w pewnym momencie wilk prawie zaatakował Tikki. Plag w ostatnim momencie pociągnął ją tak że zrobiła unik.

Weszłam przed nich tak, że wilk patrzył na mnie. Widziałam w jego oczach głód i strach większy niż u jego ofiar. Pewnie musi wykarmić watahę.

- Hejj... Nic ci nie zrobię... Zobacz... - mówiłam cicho i spokojnie klękając na kolana. Wszyscy patrzyli jak zahipnotyzowani. - Zaraz wam czegoś poszukamy dobrze? Tylko bądź grzeczny...

Mówiąc do zbliżałam się do wilka a Nino z Alya szukali mięsa które mieliśmy wyrzucić. Wilk ciągle patrzył na mnie i warczał. Wyciągnęłam rękę.

Obwąchał ją i po krzyku. Pogłaskałam wilka i dałam mu całe mięso. Zostawiliśmy go jedzącego. Wracaliśmy do domu, oczywiście ja w bieliźnie.

- Z tyłu jest moją bluza. - powiedział Adrien kiedy się skuliłam.

Uśmiechnęłam się pod nosem. Chyba nie tylko ja uwielbiałam męskie bluzy. Sięgnęłam po nią na tylne siedzenie przy tym odpinając pasy.

Myślałam że gorzej być nie może...

Kiedy byłam odwrócona tyłem do jazdy na drogę wbiegł jeleń. Adrien gwałtownie zahamował klnąc przy tym jak szewc. Poleciałam do tyłu, na przednią szybę.

Moje gołe plecy zetknęły się ze szkłem przy tym je tłukąc. Czułam kawałki szkła wbite w moje plecy. Czułam coraz więcej krwi spływającej po całej szerokości.

Ból nadszedł z pierwszym ruchem. Próbowałam się ruszyć ale nie mogłam. Czułam coraz więcej ciepłej cieczy na plecach. Spojrzałam na siebie i zobaczyłam że szkło wbiło się wszędzie.

Krew lała się po siedzeniach przedniej szybie i w ogóle wszędzie. Adrienowi wyskoczyła poduszka więc nic mu się nie stało. Poczułam ulgę. Znów spobowalam się ruszyć, ale traciłam czucie.

Krwi było dużo za dużo. W głowie miałam że się wykrwawie. Kurwa czemu ja?!

I nagle czuję...

Ciemność.

Hej moi kochani, staram się aby rozdział był przynajmniej raz dziennie. Od wczoraj jestem na mały wyjeździe. Możliwe że nie będzie codziennie rozdziałów. Chociaż się postaram.

Miłych wakacji i miłego dnia/nocy

Przyjmiesz mnie do mafii, Marinette? /miraculumWhere stories live. Discover now