Rozdział 10

420 20 3
                                    

Wieczorem ubrałam to samo co dziewczyny czyli czarny top, czarne dresy i czarna bluza. Chłopaki też ubrali się na czarno. Pojechałyśmy 2 autami. Gdy już byliśmy pod centrum Adrien pomógł mi dojść.

Gdy wyszłam z auta z drugiej strony pojawił się Plag. Oboje byli dziwnie pochyleni, bo byłam wiele niższa od nich.

Tikki otworzyła drzwi, weszliśmy a z krzyków i rozmów zrobiła się przerażająca cisza. Wszyscy skierowali wzrok na mnie. Niektórzy z ulgą, niektórzy ze współczuciem a inni z czymś innym.

- Hej? - powiedziałam niepewnie przerywając ciszę.

- Jeszcze raz nas tak wystraszysz to cie uduszę. - powiedziała Chloe i podeszła do mnie.

Przytuliła mnie lekko i ostrożnie. Pamiętałam ją z liceum. Wtedy się nie lubiłyśmy, ale od kiedy dołączyła do mafii zmieniła się na lepsze, a my nawet zaczęłyśmy się kupować.

Potem po kolej wszyscy podchodzili, pytali jak się czuje i czy mogą coś zrobić. Było dobrze dopóki nie zaczęło mnie boleć. Nikt nie zauważył oprócz moich przyjaciółek i Adriena.

- Dobra wracamy. - powiedział gdy się skrzywiłam.

- Nie... Czemu? - pytałam i spróbowałam udawać że nic mnie nie boli.

~~~

Nie pozwolę by się nadwyrężała. Boję się że znowu stanie się coś złego. Nie chcę patrzeć jak się tu męczy. Jest godzina 22:57, czyli siedzimy tu już ponad 2,5 godziny.

- Mariś, wracamy. Widzę przecież że ledwo żyjesz.

- No dobra... - powiedziała przeciągle i spróbowała wstać.

Straciła równowagę i gdybym jej nie objął z pasie to by wyrneła do tyłu. Pokręciłem głową i się nad nią pochyliłem. Uśmiechnęła się i objęła rękami moją szyję. Pocałowałem ją na oczach ludzi, którzy należeli do mafii.

Czułem jej uśmiech. Słyszałem szepty i śmiechy. Gdy się lekko odsunąłem zobaczyłem wszystkich uśmiechy i usłyszałem wiwaty. Uśmiechnąłem się i wziąłem ją na ręce w stylu panny młodej.

Mari na początku się skrzywiła ale po chwili owinęła swoje ręce wokół mojej szyi, a twarz wtuliła w tors. Przy aucie pomogłem jej usiąść, a sam usiadłem obok niej.

Po chwili do samochodu wszedł Plag i Nino. Całą drogę opowiadaliśmy sobie głupie żarty, z których nawet Mari się śmiała. Miło było patrzeć jak znowu jest szczęśliwa.

Gdy dojechaliśmy wziąłem ją na ręce w ten sam sposób i zaniosłem po same łóżko. Usiadłem obok niej i pogłaskałem ją po brzuchu. Otworzyła oczy a ja się pochyliłem i lekko ją pocałowałem.

Gdy skończyłem pocałowałem ją jeszcze w czoło.

- Przyniosę Ci tabletki.

Wiedziała że nie wygra więc tylko patrzyła zrezygnowana jak wychodzę z pokoju.

~~~

Dni mijały tak samo. Robiło mi się nudno, ale na szczęście wracałam do zdrowia. Sama chodziłam i w większości wróciłam do pełnej sprawności.

Zostały tylko blizny. A po za tym jest jeszcze coś. Niby z Adrienem nie jesteśmy w związku, ale tak się zachowujemy. A jeżeli już o nim mowa to wyprowadza się.

Minął miesiąc a ja przyjęłam całą trójkę do mafii. Teraz patrzyłam jak pakuję swoje rzeczy do auta. Kiedy wszystko upchnął w bagażniku pojechałam go zawieść.

Na pożegnanie soczyście mnie pocałował. Powiedział że dziś po mafii idziemy do niego na co się zgodziłam. Od machałam mu na pożegnanie i ruszyłam z powrotem.

Przyjmiesz mnie do mafii, Marinette? /miraculumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz