Rozdział 27

266 15 3
                                    

O nie...

Kurwa nie po to mam zamiar "powalczyć" z tą całą czarną maską żeby przed całymi planami umrzeć przez jelenia. Otwarłam oczy.

Postaram się nie umierać! - powiedziałam sobie w głowie.

Wiem, głupie ale co z tego. Adrien przebił poduszkę, lecz trochę się z nią męczył. Delikatnie zsunął mnie na swoje kolana. Widziałam ból w jego oczach. Na siłę otwarłam swoje.

Tikki z Plagiem i Alya z Nino wyszli z auta zobaczyć co się stało i z lekka ich zatkało. Siedziałam na kolanach Adriena oddychając głęboko i na siłę otwierając oczy.

- Nic mi nie jest... - powiedziałam słabym głosem.

- A ja jestem wnukiem Einsteina. - powiedział Adrien w ironni.

- No dobra może trochę się poobijałam. - przyznałam.

- Nie dziwię się. Ja też wolałbym się przyznać że boli niż przyznać że Adrien ma dziadka Einsteina. Za mądry to on nie jest. - powiedział Plag mrugając.

Z pomocą dziewczyn wstałam. Adrien wyszedł z auta i widząc że się kiwam wziął mnie na ręce.

- Co robimy? - zapytał Nino.

- Zróbcie tak: Nino i Alya zostańcie i zgłoście moje auto żeby je od holowali. Plag i Tikki zawiedźcie mnie i Adriena do domu.

Wszyscy zgodzili się na mój pomysł i zrobili jak kazałam. Całą drogę siedziałam na kolanach blondyna.

- Pobrudzę cie krwią. - mówiłam.

- Chuj mnie to obchodzi.

Gdy byliśmy pod domem Adrien pomógł wyjśći z auta i zaniósł do łóżka w pierwszej lepszej sypialni.

- Zaraz przyniosę Ci jakąś bieliznę dla ciebie. Ciuchy możesz nosić moje.

- Co bieliznę masz a ubrań nie?

- Wolę żebyś chodziła w moich ciuchach. - wyznał rumieniac się lekko.

Wow. Pierwszy raz widzę żeby Adrien Agrest się rumienił.

~~~

Przyniosłem jej ubrania, a ona powoli odpływała. Widziałem że się męczy. Była brudna do krwi, poparzona i miała pełno małych szkiełek w plecach.

- Pomożesz mi wziąść prysznic? - zapytała nieporadnie siadając.

- Jeszcze pytasz? - wziąłem ją na ręce i ruszyłem z nią do łazienki.

Postawiłem ją delikatnie przy umywalce i rozebrałem sobie bluzkę. Potem pocałowałem ją a ona zaczęła rozpinać mi rozporek. Widziałem że sprawie jej to ból więc trochę przyhamowałem.

Odkleiłem się od niej i sam zdjąłem sobie pozostałą część garnedoby. Uparła się plecami o umywalkę. Odpiąłem jej stanik soczyście całując. Zdjąłem jej majtki i odkręciłem ciepłą wodę pod prysznicem.

Całowałem ją po całym ciele delikatnie zmywając zaschniętą krew. Ona się zaśmiała i wplątując swoje palce w moje już mokre włosy.

- Miałeś pomóc mi się umyć, a nie próbować podjarać. - powiedziała chwytając mnie za podbrudek i przyciągając do góry.

- A co? Zadziałało? - zaśmiałem się zbliżając się jeszcze bardziej.

- Sprawdź. - powiedziała a ja nie musiałam patrzeć żeby wiedzieć że mi stoi.

Przejechała palcami po mojej rzuchwie. Pochyliłem się żeby ją pocałować a ona się odchyliła. Odchyliłem się z powrotem a ona mnie pocałowała. Zatonąłem w tym pocałunku.

Przyjmiesz mnie do mafii, Marinette? /miraculumWhere stories live. Discover now