Rozdział 21

266 16 0
                                    

Ten rozdział to czas od pobicia Adriena do kiedy się obudził z perspektywy Adriena.

Otworzyłem oczy w karetce. Chciałem się ruszyć ale nie mogłem. Czułem że przypinają mi różne rurki i wbijają igły. Spojrzałem na okno w dachu. Moje odbicie było... inne.

Przecież miałem otwarte oczy, a w odbiciu są zamknięte. Próbowałem coś powiedzieć ale się nie dało. Nikt mnie nie słyszał. Co jest nie tak?!

Zawieźli mnie do skrzydła szpitalnego. Tak robili mi różne badania, rezonans i tomograf. Każdy dotyk czułem jednak nie mogłem się ruszyć.

Zostawili mnie w pokoju a ja nudząc się zasnąłem. W pewnym momencie obudziły mnie czyjeś głosy. Do pokoju weszła Marinette oraz jej mama Sabine. Lekarz stwierdził że jestem w śpiączce.

Oho to nieźle...

Czułem jak moja ukochana delikatnie głaszcze mnie po włosach. Zobaczyłem jej piękne fiołkowe oczka, które teraz się zaszkliły. Marinette nagle zbladła. Pobiegła do łazienki i bodajże zaczęła wymiotować.

To moja wina... - mówiłem sobie w głowie.

Próbowałem dać jakiś znak lecz to nic nie działało. Kiedy Mari wyszła z łazienki, jej mama powiedziała że wystarczy i zabrała ją do domu.

Ehhh... Czemu tak krutko... Zanudzę się na śmierć.

- Do jutra Kocie. - powiedziała Mari

Do jutra Myszko...

Nudziłem się patrząc w sufit i licząc paski na ścianach kiedy do pokoju weszli Nino z Alyą.

- Stary, kto cie tak urządził... - zapytał.

Sam chciałbym wiedzieć...

Posiedzieli chwilę i się zmyli. Znowu umierałem z nudów i prawie zasnąłem, ale w ostatnim momencie przyszedł Plag z Tikki. Posiedzieli chwilę. Plag zażartował zenie jak to zawsze i też się zmyli.

Pielęgniarki przychodziły i wychodziły. Co chwila nowa królówka albo nowy zastrzyk. Jestem ciekawy kiedy się wybudzę. Ciekawe czy oni wiedzą że ja wszystko wiem. Wątpię. Trudno.

Nazajutrz z samego rana przyszedł Felix. Gdy zobaczył jak wyglądam gorzko się zaśmiał. Zamknął drzwi żeby nikt nie podsłuchiwał i pochylił się nade mną.

- Wiesz co? To ja z moją paczką cie pobiliśmy. Teraz utrudni trochę życie Marinette. Akurat kiedy jej pseudo chłopka będzie w szpitalu jej życie zacznie się walić. Mam kilka planów. A kiedy ona już nie będzie miała na kim się oprzeć będę ja. Rozkocham ją w sobie i w końcu będzie moja kuzynie. A teraz udawaj że jesteś smutny razem ze mną bo idzie.

Analizowałem każde jego słowo z osobna i zapamiętywałem. Miałem nadzieję że nie zapomnę kiedy się obudze.

Teraz to ty masz przejebane.

Kiedy Mari weszła on wyszedł. Stwierdził, że idzie do centrum. Walić. Moja Mariś przyszła mnie odwiedzić.

-... Hej kocie. - powiedziała podchodząc do mnie i dotykając mojej ręki.

Hej myszko...

Jak ja się cieszę że czuję jej dotyk. To jedyna rzecz na którą czekam tu całymi dniami. W pewnym momencie jej mama wyszła dopytać o coś ordynatora a Mari zaszkliły się oczka i widać że chce coś powiedzieć. A jeżeli powie to poleją się łzy, czego ja nie chce.

- Kotku, wszystko się psuje, a ja udaje że wszystko jest okej. Mam koszmary i nocami się budzę i nie mogę spać. Felix powiedział że mnie kocha. Mama z tatą się pokłócili. I jeszcze ty. Kiedy się obudzisz? - spytała na co ja nie potrafiłem odpowiedzieć. Zaczęła płakać a mi serce ścisnęło.

Przyjmiesz mnie do mafii, Marinette? /miraculumWhere stories live. Discover now