Rozdział 24: Czekam tu na ciebie.

2.2K 98 156
                                    

Previously on ,,Take me there...''

-Marinette ja-

-Wybór należy do ciebie. Jeśli tu i teraz chcesz to zakończyć, ja odejdę... nie zmuszę cię, chce tylko żebyś wiedział, że ja już podjęłam swoją decyzję... teraz wszystko zależy od ciebie...

Na sali zapadła cisza. Kagami patrzyła na zdyszaną Marinette z mordem w oczach, a Gabriel i Felix rzucili sobie szybkie, porozumiewawcze spojrzenie po czym udali się w stronę wyjścia.

Zaraz po nich wyszła też Lila, ta fioletowowłosa dziewczyna która jak się okazało miała na imię Juleka oraz Nathaniel - drugi oprawca z Argentyny.

-Adrien zastanów się czego chciałby twój ojciec- wtrąciła się Kagami.

-Czy ty się możesz raz w życiu zamknąć!?- krzyknął Plag wstając z miejsca.

-DACIE MI DOJŚĆ DO SŁOWA?- wyrwał się wreszcie Adrien nie mogąc słuchać kłótni przyjaciela z niedoszłą żoną. Kątem oka zauważył też że ksiądz przeżegnał się jakby miał zaraz zejść na zawał, a po policzku Marinette spłynęła jedna, jedyna łza.

Spojrzał na Kagami szyderczym wzrokiem po czym zbliżył się do granatowowłosej na tyle, że teraz dzieliły ich już tylko milimetry. Czuł ciepło jej sylwetki na swoim torsie, a niewyrównany oddech dziewczyny powodował dreszcze na jego ciele.

Zwinnie otarł kciukiem pojedynczą, słoną kroplę smutku i przybliżył jej twarz do swojej.

-Jak mogłabyś w ogóle pomyśleć, że chcę to zakończyć? Jesteś jedyną którą kocham.- i wtedy ich usta złączyły się w ciepłym, namiętnym pocałunku.

Adrien poczuł jakby cała ciemność która jeszcze kilka sekund temu była w nim zapleniona niczym chwast, z każdym kolejnym zbliżeniem została wyrywana z korzeniami.

-Nie-tak-prędko!- Kagami podeszła do zakochanych i odsunęła ich od siebie swoimi drobnymi lecz krzepkimi dłońmi.-Adrien jest moim mężem, prawda proszę księdza?

-Nawet nie zdążyłem powiedzieć do końca przysięgi wariatko!- krzyknął Adrien nie odsuwając się od Marinette choćby na centymetr. Co więcej, jeszcze bardziej przytulił dziewczynę do klatki piersiowej, w taki sposób jakby chciał ją ochronić przed nieobliczalną kobietą.

-Nie masz prawa!- zaczęła japonka.

-OCHRONA!- ksiądz nareszcie się do czegoś przydał.

Dwóch ubranych na czarno mężczyzn od razu wbiegło do kościoła i zabrało awanturującą się kobietę. Coś tam jeszcze krzyczała na koniec ale nikt już nie zwrócił na nią uwagi.

Dla Adriena i Marinette liczyło się tylko to co jest tu i teraz. Oni sami.

Złapali się za ręce i wybiegli z budynku niczym młoda para. Zostali nawet obrzuceni płatkami róż, ale szczęśliwi zakochani zbyli wiwatujących gości i wsiedli do białego Audi A6 które już czekało by zabrać ich w nową, nieznaną podróż...

~3 lata później~

-To teraz oficjalnie?- zapytał podekscytowany blondyn.

-Mamo, tato... Adrien i ja się... POBIERAMY!- krzyknęła Marinette całując narzeczonego w policzek.

Nareszcie po tylu przeszkodach jakie zafundowało im życie mogli cieszyć się sobą, i nikim więcej.

Znali się już na wylot, a miłość jaką do siebie żywili z każdym dniem jedynie nabierała rumieńców.

-Jesteś w ciąży?- wypaliła od razu Sabine, a Adrien wybuchnął śmiechem.

-Nie jest w ciąży...- i wtedy na jego nadgarstku poczuł drobną dłoń swojej narzeczonej.

Take me there [Miraculum 18+]Where stories live. Discover now