-Marinette? Marinette!
Granatowowłosa siedziała zamyślona z zaszklonymi oczami. Lekarka coś do niej mówiła ale dziewczyna nie zwracała na nią uwagi.
-Czy chcesz żeby ktoś jeszcze cię odwiedził?
-Ja... ja.. NIE MOGĘ TEGO TAK ZOSTAWIĆ!- zerwała się z łóżka odrywając wszystkie podpięte maszyny i pobiegła na drżących nogach do drzwi.
Jej ciało było owinięte w jakąś białą, długą koszulę szpitalną która nie dawała nic poza wyglądem jakby się uciekło z psychiatryka.
Na dworze było zimno i Marinette czuła już gęsią skórkę oblewającą całe jej ciało ale postanowiła chodź raz się tym nie przejmować i zawalczyć o miłość.
Wybiegła na parking i zobaczyła że auto blondyna wciąż tam jest.
-Adrien!
Podbiegła do auta i zobaczyła nieprzytomnego chłopaka.
Waliła w szybę, próbowała otworzyć drzwi ale nie miała na tyle siły aby wyciągnąć chłopaka z maszyny.
Po chwili poczuła ukłucie przy ramieniu a potem widziała już tylko ciemność...
***
|Adrien Agreste|Co się stało? Gdzie ja-
-Płukanie żołądka!
-Chodź tu Marta! Trzymaj!
Potem były już tylko wymioty i nieprzyjemne skurcze brzucha.
Blondyn po całonocnej obserwacji wstał dopiero o 12.
-Adrien? Wszystko w porządku?
-M-Marinette?
-Nie idioto! Kagami!
Pamiętam tylko samochód i tabletki... Marinette, i cierpienie... złamane serce.
Agreste leżał na łóżku cały obolały, a głośne wrzaski jego narzeczonej wcale nie pomagały.
-... jesteś chory?! Co jakbyś nie wyzdrowiał do ślubu i znowu musielibyśmy go przekładać?!
Kurwa... ślub? To ja już chyba bym wolał umrzeć, dziękuję.
Jej monolog nie skończył się na wyrzutach ale i na groźbach oraz wymaganiach, lecz Adrienowi było już wszystko jedno. Nie odzywając się po prostu zrzucił z siebie koc i poszedł w stronę drzwi.
Wychodząc z pomieszczenia zaczął rozglądać się za granatowowłosą ale już na przywitanie zastał Plaga, Gabriela, Felixa i przyjaciół Marinette.
-Witaj kuzynie- podał mu rękę sobowtór, jednak ten zbył ją i przytulił ciemnowłosego serożercę.
- Jeszcze raz mi tak zrobisz to cię zamknę w wierzy jak prawdziwą Roszpunkę- powiedział przyjaciel klepiąc blondyna po ramieniu.
-Wiesz gdzie jest Marinette?
-Wydaje mi się, że leży na sali. Masz cholerne szczęście, gdyby nie ona leżałbyś w tym aucie i kto wie co by się z tobą stało.
-Jak to ona?
-Wybiegła w tej szpitalnej koszuli żeby z tobą porozmawiać idioto, a ci lekarze wstrzyknęli jej jakieś środki uspokajające.- wtrąciła się Alya wstając z krzesła na którym siedziała.
-Mogę ją zobaczyć?
-Nie będzie takiej potrzeby. Wracamy do domu- odezwał się kobiecy głos za plecami blondyna.
CZYTASZ
Take me there [Miraculum 18+]
Fanfiction⚠️TO BARDZO WYMAGA KOREKTY XD⚠️ Młoda dziewczyna z wielkimi marzeniami, o całkiem chaotycznym życiu w cieniu Paryża. Młody biznesman i prawie idealny syn swojego nadopiekuńczego ojca z perfekcyjnie poukładanym życiem. Codziennie zarabia więcej niż n...