Rozdział 23: Wybór zawsze należy do ciebie

1.7K 110 103
                                    

ps. włącz tą piosenkę... SERIO! To jest bardzo ważne i nadaje rozdziałowi jego charakteru!!!

____________________________

Żeby wygrać, trzeba grać, ale czy w tym wypadku nagroda jest tego warta?

|Adrien Agreste|

Po przebudzeniu Kagami już nie było.

Pewnie pojechała do tej swojej makijażystki od siedmiu boleści.

Wstając poczuł okropny ból którego przyczyny w żaden sposób nie potrafił podać. Z jednej strony był rozdarty między przedwczorajszym wieczorem z Marinette, a jakże przyszłościowym planem swojego ojca, z drugiej stała jego rodzina. Matka, której z nim nie było, ojciec który nie potrafił okazać żadnych uczuć i ta okropna pustka którą czuł od urodzenia.

To potworne cierpienie którego w żaden sposób nie był wstanie ukoić. Kiedyś miał jeszcze siłę z tym walczyć, lecz teraz nic się już nie liczyło. Nie dla niego.

Ludzie mówią, że ślub to wydarzenie które zapamiętamy do końca życia, a Adrien już teraz chciał o nim zapomnieć. Mimo, że zostały jeszcze 4 godziny.

Ludzie mówią, że to najlepsze co w życiu może spotkać człowieka, a uczucie jakie teraz odczuwał blondyn, równało się jedynie z tym dniem w którym znalazł własną matkę leżącą samotnie na zimnej podłodze. Miała fioletowe sińce wokół szyi a na nadgarstku widniała mocno zapięta opaska zaciskowa. Wyglądała wtedy jakby zapadła w wieczny sen. Jak księżniczka która czeka na swojego księcia by wybudził ją z otchłani mrocznych sekretów i niezrozumiałych snów.

Niestety nie tak to działa. Nikt nie przybył jej na ratunek, a nawet gdyby... to po co? Wtedy Adrien nie rozumiał jeszcze, że to nie Gabriel był tym jedynym, a teraz? Teraz było już za późno. Nie było jej. Odeszła zostawiając po sobie czarną dziurę w sercu blondyna. Dziurę która pochłaniała go od środka. Po jakimś czasie, z każdym dniem, godziną... bolało odrobinę mniej, ale nigdy nie przestało na dobre.

I tak samo... tak samo czuł się Adrien. Jakby on też miał być znaleziony na zimnych kafelkach za kilka lat. Gdziekolwiek. Byle by ten straszny ból już odszedł. Chciał tylko zaznać ukojenia w ramionach bliskich osób, a jedyne jakie nie uważały go za podwładnego ojca i potwora, odeszły albo zostały skutecznie odstraszone...

Jest takie powiedzenie ''Karma wraca''. Karma? Może to właśnie była przyczyna całego zła, smutku, żalu, cierpienia... grzechów. Grzechów które każdy popełnia ale nikt się do nich nie przyznaje, a prawda? Prawdy nie ma. W dzisiejszym świecie pozostaje jedynie wiara... wiara w lepsze jutro, w lepsze jutro które nigdy nie przychodzi. Bo czemu by miało? Ktoś na nie zasłużył?

Wszyscy są tak samo zakłamani... nikt bardziej, nikt mniej, mimo to... niektórym udaje się wyjść na prosto. Znajdują drogę do szczęścia. Niektórzy miłość, inni marzenia, jeszcze inni chore i nienasycone fantazje.

Miłość? Emocja znana niektórym z bajek Disneya, innym z baśni Andersena. Uczucie które podobno każdy czuje, ale czy ktokolwiek tak naprawdę potrafi je okazać? Stwierdzenie które boli niczym rzekoma miłość od pierwszego wejrzenia, która zawsze... po prostu rani. Nie ma na nią lekarstwa, ale można się jej stopniowo wyzbywać i zamieniać się w... Gabriela, bo dla Adriena człowiek który nie kochał to po prostu definicja jego ojca... Tak naprawdę pytań miał wiele, żalu czuł nieposkromienie dużo, a wybaczenia? Czy tak naprawdę kiedykolwiek je otrzymał?

Przy Marinette wszystko wydawało się prostsze, a gdy i ona zniknęła w otchłani czarnych szponów Kagami, Felixa, Gabriela, pracy a nawet przyjaciół... nadzieja, czy też wiara po prostu zgasły. Zgasły niczym płomyk w ciemnej, wilgotnej jaskini współczesnego świata.

Take me there [Miraculum 18+]Where stories live. Discover now