Rozdział 18

81 14 1
                                    

Frank

Wszedłem do gabinetu Leny tak gwałtownie, że niemal spadła z krzesła. Pośpiesznie podniosłem rękę w przepraszającym geście, ale ona zdawała się tym nie przejmować. 

- Boże, Frank... - jęknęła. - Mógłbyś wchodzić trochę dyskretniej?

- Przepraszam, ale wymyśliłem jak zorganizować Rosie idealne wyjście do kina. - oznajmiłem, pochylając się nad długim stołem. - Dwudziestego pierwszego sierpnia (przyp. aut.: Internet podaje, że premiera była w marcu, ale w książce w której o tym przeczytałam było, że w sierpniu) tysiąc dziewięćset pięćdziesiątego roku ludzie zaczęli tańczyć w kinie w czasie premiery „Rock Around The Clock".

Lena zmarszczyła brwi i odłożyła teczkę, którą przeglądała na stosik innych po swojej prawej stronie. Westchnąłem, orientując się, że nie ma pojęcia o czym mówię.

- Oglądaliśmy ten film, kiedy wyszedłem ze szpitala. - wyjaśniłem, prostując się i wywracając oczami. - Opowiadała o tym z taką radością... Jakby przeżycie czegoś takiego było jej marzeniem.

- Ustaliłeś które to kino. - Otworzyła szeroko usta i wydała z siebie cichy okrzyk podekscytowania.

Pokiwałem głową i wyjąłem z kieszeni bilety, które poprzedniego dnia kupiłem od jednej pary.

- Już wszystko zorganizowałeś? - wyszeptała.

- Tak, tylko znowu będę potrzebował Twojego czasomierza. - powiedziałem niepewnie.

- O to się nie martw. - machnęła ręką. - I tak lepiej się nim posługujesz niż ja.


Nico patrzył na mnie spode łba, kiedy kończyłem pisać raport. Nadal nie byłem pewny co do jego podejścia w pracy. Czasami miałem wrażenie, że podchodzi to sprawy byłych pracowników swojej matki zbyt osobiście.

- Powiedz o co Ci chodzi. - rzuciłem, nie mogąc już dłużej wytrzymać ciężaru jego spojrzenia.

- O nic. - wzruszył ramionami. - Po prostu czytałem Twój poprzedni raport.

Mój poprzedni raport... Wysiliłem umysł, żeby przypomnieć sobie czego dotyczył. Zmarszczyłem brwi, patrząc na niego z zaskoczeniem, ale on tylko cmoknął ze zniecierpliwieniem.

- Nie tyle raport, co wstępną opinię. - wywrócił oczami. - Chodzi o Twoją odpowiedź na temat naszej propozycji. Zgodziłeś się być osobą decyzyjną w temacie wyznaczania kar zbiegłym podróżnikom w czasie kiedy już ich złapiemy. Zwróciłem szczególną uwagę na punkt dotyczący mojej mamy.

Teraz wszystko nabrało sensu. Nico nie był osobą przewidywalną. Właśnie dlatego nie potrafiłem go zrozumieć. Rose uważała, że potrafiłaby przewidzieć moje zachowania nawet, gdyby nie miała zdolności spoglądania kilka momentów w przód, a to i tak tylko w Sanktuarium.

- Zaleciłem modyfikację pamięci. - wzruszyłem ramionami. - Lena przystała na propozycję Mistrza Galahada. Ma namówić Wszechmistrzów do zawarcia współpracy z Biurem. Jeśli by się zgodzili, mogliby dowolnie modyfikować pamięć zbiegów i...

- I zaproponowałeś, żebym to ja zadecydował, jakie to mają być modyfikacje. - przerwał mi, spoglądając bezpośrednio w moje oczy. Niemal wyzywająco. - Dlaczego?

- Jest Twoją mamą. - odpowiedziałem, może nawet zbyt szybko. - Jeśli zadecydowałbyś jakie to mają być zmiany mógłbyś nawiązać z nią relację odpowiadającą matce i synowi. Albo zaproponować, żeby w ogóle zapomniała o Twoim istnieniu. Twoja decyzja.

Mamy czas || Znajdź mnie w ParyżuWhere stories live. Discover now