Jak pytają się o związek

Zacznij od początku
                                    

-Załóż i ściągnij gdy ci powiem, dobrze?- wzięłaś opaskę:

-A skąd mam mieć pewność, że przeżyję?

-Bo znamy się nie od dziś i wiem, że mi ufasz- westchnęłaś. Ma racje. Po chwili założyłaś opaskę na oczy. Czułaś jak chłopak bierze ciebie na ręce. Jak ubierają ciebie w coś i jak wsiadasz gdzieś:

-Teraz możesz- ściągnęłaś. Byłaś w jakimś dziwnym pomieszczeniu. Po dłuższym czasie skumałaś o co chodzi:

-JESTEŚMY W RAKIECIE?!!!- przytaknął:

-Owszem. Chce odpocząć od ziemi. Tak odrobinkę. Z godzinkę. Z tobą. Więc lecimy na księżyc- no tak. Cały Mamoru. Jeśli coś chce to zdobędzie to. Nieważne ile to będzie kosztować. Chwila:

-A ile za to zapłaciłeś?

-Mieli u mnie dług- przytaknęłaś (a tak na poważnie zdanie "mieli u mnie dług" czyt. "Kupiłem N.A.S.A byśmy mogli latać kiedy chcesz chociaż to będzie najpewniej jeden raz")- przytaknęłaś i usłyszeliście głos:

-10,9,8,7,6,5,4,3,2,1....0!- i polecieliście. To było przeżycie, którego pewnie nigdy nie zapomnisz.  to dopiero początek. Gdy w końcu znaleźliście się poza ziemią w radiu odezwał się pewien mężczyzna:

-Jesteście poza strefą ziemską. Autopilot jest włączony więc na spokojnie za 20 minut będziecie na księżycu. Pamiętajcie by założyć hełmy a także przypominam, że możecie być tam 30 minut bo nie przeszliście treningu. Ale nie musicie się bać. Gdy wyjdziecie po 20 minutach przyjedzie po was łazik księżycowy. To wszystko- Mamoru spojrzał na ciebie z lekkim uśmieszkiem. W końcu wylądowaliście i po założeniu hełmów wyszliście. Bycie na księżycu było czymś ciekawym. Skakałaś i skakałaś:

-To jest niesamowite- po chwili usłyszałaś:

-Tak samo jak ty. Chociaż ty jesteś lepsza- podeszłaś do chłopaka i szepnęłaś:

-Co?- ten westchnął:

-Podobasz mi się. Bardzo. A polecieliśmy tutaj bo nie chciałem by ktoś mi przeszkodził w zapytaniu czy zostaniesz moją dziewczyną?- zaśmiałaś się pod nosem i przytaknęłaś:

-Tak

Leon

Od pewnego czasu zawziąłeś się ostro za naukę. A to wszystko przez nowego profesora. No ale mówi się trudno. W końcu chciałeś iść na studia więc teraz musisz się uczyć. Ech! Nagle obok ciebie usiadł Leon:

-Hejka, [m.imię]. Czego się uczysz?- spojrzałeś na niego:

Hej. O i to- mówiąc to wskazałeś podręcznik. Zielonooki uśmiechnął się pod nosem:

-Mogę ci pomóc. Ale gdy skończymy obiecaj mi, że odpowiesz mi na bardzo ważne pytanie. O i nie uciekniesz ani jeśli odpowiedź będzie przeciwna dalej będziesz się ze  mną przyjaźnić- spojrzałeś na niego zdziwiony:

-...Co?

-Obiecaj

-Okey. Obiecuję- i zaczął ci tłumaczyć. O dziwo chłopak był dobrym nauczycielem. Nawet poduczył ciebie trochę z polaka. (ta...ale ktoś musiał JEGO nauczyć. I jeśli mam być szczera to nigdy więcej!). Gdy skończył spojrzałeś na niego z uśmiechem:

-Dzięki, stary. Nawet nie wiem co bym bez ciebie zrobił. Gdyby nie ty... pewnie ten stary zgred oblałby mnie czy coś w ten deseń. No to zadawaj mi to ważne pytanie i obiecuję ci, że odpowiem na nie- ten uśmiechnął się lekko podejrzliwie:

-Jesteś pewny, że chcesz to usłyszeć? To może być najważniejsze pytanie twojego i mojego życia- spojrzałeś na niego zdziwiony. O co mu chodzi?! To takie ważne? Czy on chce ciebie obrazić? Nie. Leon taki nie jest. A więc jakie to pytanie?:

Yandere~Preferencje (2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz