Chapter 45

196 18 18
                                    

-Już daj spokój - przewróciłam oczami, gdy szatyn stanął przed drzwiami do wejścia pasażera. Grymas na jego twarzy był wystarczająco wymowny, żebym zrozumiała, jak bardzo zawstydziła go ta sytuacja. - Sebastiaaan - jęknęłam, splatając ręce na jego karku. Objął rękoma moją talie, stale niezadowolony. Przechyliłam głowę, wpatrując się w niego z dużymi oczami, żeby w końcu odpuścił. Uśmiechnął się po dłuższej chwili, kręcąc głową. - Już dobrze?

-Nie - odparł twardo. - Dalej jestem zły - dodał, na co przewróciłam oczami.

Stanęłam na palcach, składając pojedynczy pocałunek w kąciku ust szatyna, ale w momencie, w którym chciałam się odsunąć, jego ręce mocniej mnie do niego przyciągnęły, niwelując jakikolwiek odstęp pomiędzy naszymi ciałami. Jego wargi mocniej naparły na moje. W jednej chwili zrozumiałam, do czego dążył.

Przesunęłam dłońmi po jego umięśnionych ramionach, ostatecznie układając je na jego torsie, stale uśmiechnięta. Szatyn delikatnie przygryzł moją wargę, wydobywając ze mnie cichy pomruk zadowolenia, po czym ponownie wpił się w moje usta.

W momencie, w którym mocniej zacisnął dłonie na moim ciele, wydobyłam z siebie mimowolne westchnienie. Jego język wtargnął do moich ust, delikatnie penetrując moje podniebienie. Chwilę później odepchnęłam Smythe'a od siebie, jednak jego ręce twardo trzymały mnie w tali.

-Ty wstrętny intrygancie - prychnęłam, minimalnie mrużąc oczy i wytknęłam palec wskazujący w jego stronę. - Tak myślałam, że wcale nie byłeś zły.

-Czasem trzeba wykazać się kreatywnością, żeby zdobyć to, czego się chce - wzruszył ramionami, a ja pokręciłam kpiarsko głową. - Poza tym, nie uwierzę, jak powiesz, że ci to przeszkadza.

-Sebastian - mruknęłam, przygryzając wargę. - Ja naprawdę... - przerwałam na krótką chwilę, patrząc w bok. - Naprawdę spieszę się do szkoły - oznajmiłam ze śmiechem, na co wykręcił oczami.

-Potrafisz wszystko zepsuć - prychnął.

✿ڿڰۣ-

Droga mijała w wyjątkowo nieprzyjemnej ciszy, a ja nie mogłam odeprzeć wrażenia, że to głównie z mojej winy. Niestety, nie mogłam niczego na to poradzić.

W głowie stale kołatały mi się myśli odnośnie wczorajszej nocy i tego, jak Sebastian nazwał mnie dziś przy swojej mamie. Nie to, że mu nie ufałam, ale nie byłam do końca przekonana co do szczerości jego słów. Może po prostu nie chciał przyznawać się przed rodzicielką do tego, że sprowadził sobie dziewczynę na jedną noc? Ale w takim wypadku, po co były całe te podchody i starania, bym uwierzyła w jego szczere intencje? Do tego jeszcze to, co powiedział mi przed śniadaniem...

Mógł zdawać się tym typem chłopaka, ale jakby rzeczywiście tak było, czy siedziałabym teraz w tym miejscu?

-O co chodzi? - ręka należąca do Smythe'a spoczęła na moim kolanie, wyrywając mnie z letargu. Pokręciłam głową.

-To głupie - przyznałam, przegryzając dolną wargę i spuściłam wzrok.

-Daj spokój - szatyn przewrócił oczami z poirytowaniem. - Ostatnio widziałem u ciebie taką minę, gdy szukałaś mnie po oblaniu Blaine'a solą kamienną - zakpił, wywołując na moich ustach delikatny uśmiech. - Mów, co się dzieje - ponaglił mnie.

-Po prostu... - zacięłam się na krótką chwilę, podnosząc wzrok ku górze. - To, co powiedziałeś wtedy u ciebie - westchnęłam. - Nie wiem, czy mówiłeś szczerze - wyznałam zgodnie z prawdą, delikatnie speszona. Miałam minimalne wrażenie, że naraziłam się właśnie na ośmieszenie.

-Mogłem się domyślić - westchnął, a na jego ustach ukazał się cyniczny uśmiech. Jeśli miałam być szczera, ten wyraz twarzy wcale nie pomagał w rozjaśnieniu sytuacji. - Myślałem, że wszystko jest jasne - na te słowa uniosłam wzrok ku górze, zaintrygowana i posłałam szatanowi pytające spojrzenie. - Myślałem, że to oficjalnie oficjalne, jak to ujęłaś - wyjaśnił, na co kącik moich ust powędrował ku górze. - Chyba, że się mylę? Może nie chcesz nosić tej etykietki?

Na dźwięk jego niepewności, parsknąłem mimowolnym śmiechem. Ułożyłam dłoń na jego ramieniu, wpatrując się z uśmiechem w parę zielonych tęczówek.

-Po pierwsze - uniosłam palec wskazujący ku górze - patrz na drogę - zaśmiałam się, na co Smythe przewrócił oczami. - A po drugie, źle mnie zrozumiałeś - pokręciłam głową, następnie układając ją na jego ramieniu. - Obawiałam się, że to ja coś opacznie zrozumiałam, ale skoro tak wygląda sytuacja - uniosłam głowę, aby złożyć delikatny pocałunek w kąciku jego ust - to chyba wszystko jest jasne.

✿ڿڰۣ-

ALMOST LOVE || Sebastian Smythe  ✔Where stories live. Discover now