Chapter 35

265 24 57
                                    

Prawdę mówiąc, nie chciałam za bardzo angażować się w całą tą aferę ze zdjęciami. Może i Finn lubił uważać się za mojego przyjaciela - zresztą, z wzajemnością - ale nie mogłam odeprzeć wrażenia, że wszyscy jakoś za bardzo przeżywają całą tą sytuację.

W końcu, to tylko głupia fotka w necie. Nawet nie chcę wiedzieć, ile podobnych ze mną w roli głównej krążyło po social mediach, bez mojej wiedzy.

Podli ludzie robią podłe rzeczy, a New Directions powinno wiedzieć o tym najbardziej. W końcu, to oni niegdyś na każdej przerwie obrywali po twarzach tymi obleśnymi koktajlami. Nawet nie trzeba było być geniuszem, by zauważyć, że to nic więcej, niż całkiem przekonująca przeróbka.

Korzystając z okienka w planie lekcji, przesiedziałam ostatnią godzinę w Lima Bean, skupiona na telefonie. Hummel i Berry spieszyli się na próbę chóru, a z racji tego, że postanowiłam unikać tej przeklętej sali, w której komuś zawsze udaje się zmusić mnie do śpiewania, wróciłam do szkoły dosłownie chwilę temu.

Spodziewałam się, że ludzie z Glee przejmą się całą sytuacją, ale widok wkurzonego Pucka, zmierzającego do wyjścia ze szkoły w towarzystwie Finna, zdecydowanie nie zapowiadał przelewek. Stanęłam tuż przed szatynami, zagradzając im dalszą drogą.

-Co jest? - zapytałam, rozkojarzona.

-Ten twój Sebastian grubo przesadził - warknął Puck. Wykręciłam oczami, patrząc na niego z wyrzutem. - Grozi rozesłaniem zdjęć Finna po całym internecie - oznajmił.

-No wiem - wzruszyłam ramionami. - I co z tego? - uniosłam brwi ku górze.

-Skopię mu tyłek - oznajmił Hudson. Stałam w delikatnym otępieniu przez dobrą sekundę, analizując słowa szatyna. Poważnie aż tak się tym przejął?

-Co? Chwila - pokręciłam głową. - Żaden z was nie będzie nikogo bił! - wyrzuciłam ręce ku górze. - Chcesz wrócić do poprawczka? - spojrzałam znacząco na Pucka. - Uspokójcie się - westchnęłam.

-Nie będę spokojny - Hudson uniósł głos. - Mam dosyć bycia spokojnym. Ten typ na zbyt wiele sobie pozwala.

-Nie, czekaj - poprosiłam, gdy przeszedł obok mnie. Chwyciłam szatyna za rękę i spojrzałam na niego błagalnie. - Nie warto narobić sobie kłopotów z powodu jakiegoś idioty - oznajmiłam. - Rachel nie może po prostu odpuścić sobie tych zawodów? - mruknęłam, zrezygnowana.

-Chyba żartujesz - burknął Puck.

-Wiem, że to nie jest żadne rozwiązanie - złapałam się za głowę. - A co z regulaminem chórów? - zainteresowałam się. - Macie coś takiego, prawda? - Hudson przytaknął.

-Niczego nie udowodnimy Sebastianowi - zauważył Puck. - Wszystkiego się wyprze - wzruszył ramionami.

-Na pewno coś u niego znajdą - wykręciłam oczami.

-Jaki idiota trzyma coś takiego na komputerze? - zapytał sarkastycznie Finn. - Poza tym, na pewno nie on to zrobił.

-Racja - przyznałam, uśmiechając się na wspomnienie zdjęcia. - Wyglądało zbyt wiarygodnie.

-Nie pomagasz - warknął Puck.

-Dobra - zbyłam go machnięciem dłoni. Po chwili mnie olśniło. Jeżeli miał nadejść dzień, w którym mogłam udowodnić, że nie jestem tak beznadziejną przyjaciółką, za jaką się uważam to właśnie teraz. Złączyłam palce, patrząc błagalnie na Hudsona. - Pozwól mi to naprawić - poprosiłam.

-Co niby zrobisz? - zainteresował się, unosząc sceptycznie brwi ku górze.

-Po prostu mi zaufaj - mruknęłam, uchylając drzwi. - Załatwię to jeszcze dzisiaj, ale błagam, postaraj się utrzymać Rachel z dala od domu, przynajmniej do wieczora - szatyn skinął głową. - Dzięki - posłałam mu szeroki uśmiech i wybiegłam ze szkoły.

✿ڿڰۣ-

Ogólnie fail trochę z tym rozdziałem bo jest opóźniony o kilka dni i mega krótki, dlatego pod wieczór postaram się dodać następny, buźka 🙈❤️

ALMOST LOVE || Sebastian Smythe  ✔Where stories live. Discover now